piątek, 9 października 2015

32. Rozdarta część serca. (cz.3)


     "Moje życie, jego życie, nasze życie – kilka odrębnych zdań, stworzyły to wszystko. Czy to co zbudowaliśmy, pozwoli nam żyć już na zawsze razem?"
Czkawka rzucił okiem na stojącego Szczerbatka. Smok zaciekawiony przyglądał się im, wzdychając z napięciem. On również oczekiwał jakichkolwiek ruchów ze strony wikingów, lecz musiał niestety czekać. Oni sami do końca nie potrafili odnaleźć się w tej sytuacji. Co zrobiliby normalni dziewiętnastolatkowie? Na pewno nie byliby w Krainie Umarłych i nie ratowaliby innych światów, przed zagładą. To już całkiem chore.
    Blondynka odetchnęła, zamknęła oczy. Jej idealny plan, był gotowy, ona również. Chciała zrobić krok do przodu, wymijając jednonogiego chłopaka, lecz ostatecznie się powstrzymała. Była zła na siebie, że nie może tak po prostu przejść obok, nie zwracając szczególnej uwagi na wikinga. W tej chwili pragnęła, by w jej głowie ktoś wywiercił ogromną dziurę, przez którą uciekłyby wszystkie przykre wspomnienia.  Z Smoczym Jeźdźcem włącznie.
    Czkawka spojrzał w jej oczy. Nie odczuwał krępacji przed blond włosą wojowniczką, wręcz przeciwnie, mógłby tak stać cały dzień i nie znudziło by mu się to. Jednak nie mieli tyle czasu.
    Hofferson w końcu zebrała się w sobie. Podniosła głowę, położyła mu rękę na prawym ramieniu. Czuła jak przeszedł po nim lekki prąd.
- To nic – rzuciła, bo na razie na tyle ją było stać. Powie więcej jeśli tylko jej nie przerwie – że nie pamiętasz, rozumiem cię. Sama nie miałabym ochoty pamiętać uprzykrzającej się, denerwującej, samolubnej idiotki, której się podobasz – Dopiero gdy to powiedziała, zrozumiała sens tych słów. Czy ja właśnie powiedziałam mu, że mi się podoba?, spytała samą siebie, lecz nie było już odwrotu. Klamka zapadła, on to usłyszał. Teraz będzie musiała coś wymyślić, żeby tylko nie drążył tematu. Idiotka, burknęła w myślach.
    Natomiast jeździec, w przeciwieństwie do Astrid, nie przejął się tym. Delikatnie uśmiechnął się do niej i ujął w ręce jej dłonie.
- Bez obaw, nie powiem mu – mruknął, puszczając jej oczko. Zaśmiał się lekko po czym, przyciągnął ją do siebie, wpijając jej się w usta.
    Astrid otworzyła szeroko oczy, ale pogłębiła pocałunek, na który – szczerze powiedziawszy – długo czekała. Z radością, zarzuciła mu ręce na szyję, gdzie on trzymał swoje, ulokowane na jej talii. Nie mogła opisać swojego szczęścia. Było to dziwne, ale bardzo cieszyła się, że ją pocałował. Mogła chociaż na chwilę poczuć, że jednak ją pamięta, że coś dla niego znaczy. Przez kilka sekund może wierzyć, że wszystko wróciło do tego momentu, sprzed kilku miesięcy.
    Chłopak oderwał się od niej dopiero po chwili.
- Nie myślałem, że kiedykolwiek to powtórzymy As – szepnął uwodzicielsko. Patrzył jak w jej oczach rośnie szczęście, bo pamięta. Bariera została zerwana, uczucie zwyciężyło.
- Pamiętasz – odszepnęła, a niebieskie oczy wypełniły się łzami. Wolno spłynęły po brudnych policzkach, prosto na jego ręce. Czkawka uśmiechnął się szeroko, mocno przytulając ją do siebie. Sam był szczęśliwy, bo uczucie, które go tak nieznośnie dręczyło, odpłynęło wraz z przypomnieniem sobie pięknej towarzyszki.
- Dziękuję – powiedział, gdy wtulał twarz w jej złociste włosy. Zaskoczona dziewczyna odchyliła się od niego.
- Za co?
- Za wszystko – odparł, całując ją w czoło.
    Wreszcie byli szczęśliwi, razem. Wydawać by się mogło, że na zawsze. Jednak nie wszystko kończy się dobrze.


*Berk/Narrator*
    Wikingowie wyruszyli ze Schronu, jeszcze pod osłoną nocy. Musieli zachowywać się cicho, żeby nie wzbudzić alarmu, który pozwoliłby najeźdźcą na przygotowanie się do bitwy. Jeśli dojdą do wioski niezauważeni, zaskoczą ich we śnie, nie dając możliwości na obronę. Może i nie było to do końca zgodne z ich dotychczasowymi planami ataków, lecz teraz nie mieli wyboru.
    Mieczyk raźno maszerował tuż obok wodza, posyłając ku niemu, wspierające spojrzenie. Teraz dla Stoik był ogromnym wsparciem, nawet jeśli był tylko dziewiętnastoletnim wikingiem. Rudobrody uśmiechał się do niego czasami, a co chwilę mocniej zaciskał rękę na rękojeści swojej broni. Patrzył przed siebie, modląc się do Odyna, żeby tylko Plemię Nungbaka – tak nazywali się antywyznawcy mitologii i religii nordyckiej – nie znalazło Pyskacza i reszty. Nie chciał nawet dopuszczać do siebie tej myśli. Strata najlepszego przyjaciela byłaby dla niego ogromnym ciosem.
    Po zaledwie dwóch kwadransach, podeszli do plaży Thora. Postanowili najpierw wyeliminować tych co znajdują się na statkach, żeby po wznieceniu bitwy, nie próbowali uciekać. Dziś Wandale, nikogo nie wypuszczą stąd żywego.
    Niewielka grupka wikingów weszła do statku. Jak się okazało nie było tam nikogo, więc wódz zarządził rozwalenie statku po cichu. Wystarczyło wyrwać kilka desek pod pokładem, żeby łódź zatonęła od razu po odepchnięciu od portu. Tak samo, zrobili z pozostałymi dwudziestoma-pięcioma wrogimi statkami.
    Gdy ostatnia łódź została sforsowana przez Wikingów, ruszyli w dwóch grupach. Jedna grupka szła bezpośrednio na wyspę, żeby tam zabić Nungbaków oraz na jej północno-zachodnie krańce. Druga grupka szła od lasu, zaczynając od klifów i kończąc na południowo-wschodnich polanach. Drugi odział był troszkę mniejszy, lecz znakomicie ukryli się w zielonych lasach, żeby dodatkowo w razie konieczności, pomóc pierwszej grupie w walce. Po południowej stronie nie było prawie w ogóle domostw, tylko nieliczne gospodarstwa, więc i tak druga grupa wróci się szybciej do wioski, by wesprzeć pozostałych. 
    Stoik rozejrzał się po Głównym Placu. Wszędzie panowała głucha cisza, jak makie zasiał. Miał pewne przeczucia, lecz z nikim nie chciał się nimi dzielić. Spojrzał na Twierdzę. Nie paliło się żadne światło, nikt nie chodził po wiosce. To nie może być prawda, pomyślał, a po chwili całą grupę otoczyła zgraja najeźdźców. Wódz z niedowierzaniem stwierdził, że jest ich co najmniej trzy razy więcej niż przypuszczał. Wiedzieli, burknął w myślach, dając sygnał swoim ludziom do ataku. Nie miał żadnych pewności czy przeżyją, lecz muszą uratować Berk.
    Wszyscy walczyli z zaciętymi i groźnymi minami. Miecze uderzały o siebie, raniąc lub zabijając przeciwników. Każdy bez ogródek pozbawiał innych życia, żeby tylko ocalić swój dom. Wandale od dawna byli postrachem Północnego Archipelagu. Niestety ktoś wreszcie odważył się im przeciwstawić i zaatakować. W myślach wikingów tylko na krótko.
    Mieczyk wzrokiem szukał swojej siostry. Mimo, że cieszył się gdy spotykało ją coś złego, teraz martwił się o nią naprawdę. Świadomość tego, że mogło jej się coś stać, była dla niego ogromnym brzemieniem. Szybko wybijał kolejnych Nungaków, uparcie rozglądając się za blond włosami Szpadki. Gdy nie ujrzał jej pośród krwawej rzezi, przejął się na dobre.
    Kiwnął głową ku Maronowi, na znak, że idzie poszukać swoich. Oddalił się szybko biegnąc do więzienia Berk, gdyż jak się dowiedział od Wiadra, tam ostatnio była dziewczyna i reszta wikingów. Po kilku sekundach znalazł się przy drewnianym budynku, z głośnym hukiem, wpadając do niego. W środku ujrzał leżącego Sączysmarka i Szpadkę, która trzymała głowę młodego Jorgensona na swoich kolanach. Na jej policzkach Mieczyk dostrzegł łzy.
- Siostra – wyszeptał i upuścił miecz na ziemię, który wybudził bliźniaczkę z rozmyślań. Szpadka spojrzała na niego z szokiem, a jej oczy na nowo, wypełniły się łzami. Blondyn podbiegł do niej, biorąc ją w objęcia. Mocno przytulał do siebie zapłakaną wojowniczkę, która wtulała się w niego coraz bardziej.
- Żyjesz – wychlipała, patrząc na niego jakby był duchem. – Myślałam, że już cię nie zobaczę – dodała, wzdychając z ulgą.
- Też tak myślałem – odparł całkiem poważnie. Uśmiechnął się do niej ciepło. – Nie widziałem cię i bałem się, że coś ci się stało – wyznał nieśmiało, zerkając na rannego Smarka – Co z nim? – wskazał na niego głową, gdyż nie chciał za bardzo drążyć tematu o jego obawy co do bezpieczeństwa siostry.
- Będzie żył – westchnęła, ocierając mokrą twarz – mam taką nadzieję – dodała  ciszej, przejeżdżając ręką po jego czarnych włosach. Bliźniak skrzywił się nieznacznie, lecz tego nie skomentował. Dorósł jego siostra również, więc miała prawo lubić bardziej kogokolwiek, nawet Sączysmarka.
- To będę miał szwagra – rzucił, szerząc się. Szpadka uderzyła go ramię, ale również się zaśmiała. Spojrzała na chłopaka.
- Może coś z tego będzie – mruknęła do siebie, tak żeby bliźniak jej nie słyszał.


*Valhalla/Narrator*
    Uwer wbił sztylet w Elfa, rozglądając się za Astrid. Zniknęła mu z oczu parę minut temu, a może potrzebować pomocy. Rozejrzał się po polu bitwy i z ulgą mógł stwierdzić, że wybili prawie dwie trzecie całego tałatajstwa. Wojownicy Asgardu już przybili, walcząc z resztą. Chłopak postanowił iść odszukać blond włosą wojowniczkę.
    Przeszedł kilkanaście metrów w stronę zamku, aż pod jego stopami wylądowała Nocna Furia z dwójką wikingów. Czkawka zszedł z Szczerbatka, trzymając na rękach blade ciało Astrid. Uwer podbiegł do nich.
- Co się stało? – zapytał, drżącymi rękoma wskazując na Hofferson, która wyglądała jakby umarła. Haddock mruknął coś niezrozumiale i wyminął go, idąc do pałacu. Rudowłosy bez wahania pobiegł za nim i smokiem, który wiernie asystował swojemu przyjacielowi.
    Dotarli na Główny Dziedziniec, a tam Czkawka położył blondynkę na ziemi. Otarł jej mizernie wyglądającą twarz i skinął na smoka. Szczerbatek zrozumiał swoje polecenie i wybiegł po niezbędne składniki do leczenia. Czkawka zdjął z Astrid swój własny kombinezon, żeby ją opatrzyć. Ściągnął z siebie koszulę i ubrał w nią dziewczynę. Szybko kawałkiem szmatki zabezpieczył jej ranę na brzuchu. Z liści, które dostarczył Nocna Furia, zrobił napar, wlewając go do ust wojowniczki.
    Uwer stał kilka metrów od nich, przyglądając się pracy wikinga. Chciał podejść, ale obawiał się trochę Smoczego Jeźdźca, gdyż widać było, że chłopak jest podenerwowany stanem blondynki. Usiadł blisko jej ciała i chwycił ją za rękę. Czkawka zauważył to, lecz nie pokazywał uczuć i nic nie powiedział.
- Co jej się stało? – Wiking wreszcie zebrał się na odwagę, by zadać dręczące go pytanie. Czkawka westchnął, klękając po drugiej stronie Hofferson. Płakać mu się chciało, za to co się stało. Wiedział, że to było nieodpowiedzialne, a jednak się stało. Ukrył twarz w dłoniach, pochylając głowę nad jej klatką piersiową. – Odpowiesz mi wreszcie na pytanie? – Uwer również zdenerwował się lekko i podniósł ton głosu. Brunet spojrzał na niego, po czym odpowiedział.
- Napadli nas, z zaskoczenia – mruknął, przyglądając się jej wolno opadającej klatce – osłoniłem Astrid, lecz Szczerbatek mnie odepchnął. Sam chciał ją ratować, więc skoczyłem między nich, a Astrid oberwała – wytłumaczył. Wiking za bardzo nie był przekonany jego opowieścią.
- Czyli pozwoliłeś, żeby ona dostała? Ratując własnego smoka, żartujesz sobie?! – krzyknął Uwer, na co Czkawka zmierzył go oschłym wzrokiem.
- Tak – odparł, spokojnie – i nie próbuj mi wmawiać, że powinienem ją ratować, bo starałem się ich obojgu uratować. To nie moja wina, że było ich tak dużo! – wrzasnął. – Ty mnie nie znasz, a powinieneś wiedzieć, że Szczerbatek jest moją jedyną rodziną, kocham go i nie pozwolę go już więcej skrzywdzić! – odwrócił się, by opanować emocje. Tak, Uwer wyprowadził go z równowagi, ale to było tylko jego wina.
- Wielki Obrońca Smoków się znalazł! Jesteś nikim, bo ratujesz smoka zamiast człowieka, najpiękniejszą dziewczynę na świecie! Jesteś chory! – krzyczał na niego szarooki chłopak, a w Czkawce coś pękło. Wyciągnął Piekło, rzucając się na przeciwnika. Przyłożył mu miecz do gardła, twardo patrząc mu w oczy.
- Nie bój się – przemówił, ostrym tonem – ciebie na pewno nie pozwolę uratować, o to możesz być spokojny – wysyczał zgryźliwie, szykując się do wbicia broni w miękką skórę Uwera. W jego szarych oczach, Haddock dostrzegł strach, co go jeszcze bardziej zachęciło do zabicia wikinga.
- Nie – usłyszał cichy głos, z tyłu – nie!
    Astrid podparła się na rękach, mając łzy na policzkach. Czkawka niechętnie zszedł z rudowłosego, lecz i tak rzucił nim o ścianę, na co blondynka wybuchła.
- Co ty mu robisz? – warknęła, siląc się na poważny i groźny ton.
- Dostaje to na co zasłużył – wzruszył ramionami chłopak. Spojrzał na zacięty wyraz twarzy Astrid.
- Zabijając? Odbiło ci?! – Blondynka dalej drążyła temat, mierząc współczującym wzrokiem rudowłosego.
- Skoro tak bardzo ci na nim zależy, nie potrzebnie cię ratowałem! – Czkawka również nie był jej dłużny. Nie mógł znieść tego, że dziewczyna ma do niego pretensje, choć ocalił jej życie, lub duszę. – Szczerbatek – mruknął na smoka, dając znak do odejścia.
- Czkawka, stój – zaczęła wojowniczka z lekkim strachem. Bała się o obydwóch wikingów, lecz chciała mieć zielonookiego przy sobie.
- Nie – przerwał jej – bo, jeśli tak bardzo przejmujesz się jego stanem, ja nie jestem ci do niczego potrzebny! – warknął, wskakując na grzbiet ciemnego smoka. Wraz z silnym podmuchem wiatru, wystartowali niknąc w granatowych chmurach.
    Astrid spojrzała tylko na Uwera, po czym schowała twarz w dłoniach.


    Czkawka przeleciał spory kawałek drogi, krzycząc w niebo. Mogłem w ogóle sobie jej nie przypominać, myślał w duchu.
    W końcu wylądowali na polu bitwy. W promieniu kilkunastu metrów walały się trupy poległych Mrocznych Elfów. Chłopak zszedł ze smoka, kierując się do stojącego nieopodal Thora. Bóg odwrócił się, słysząc jego kroki.
- Czkawko – uśmiechnął się szczerze, ściskając dłoń wikinga. – Dziękuję.
- Ale za co? – zapytał za bardzo nie rozumiejąc.
- Za to czego dokonałeś, pomogłeś nam wygrać tę wojnę. Odyn cię za to wynagrodzi – szepnął. Ruszyli kamienna drogą do pałacu.
- Przyjemność po mojej stronie – zaśmiał się Czkawka. – Ale mam prośbę. Czy Szczerbatek mógłby do mnie wrócić?
- Oto zapytasz już samego Wszech Ojca – odparł, kończąc rozmowę.
    Czkawka już nie mógł się doczekać kiedy wreszcie dojdą do wielkiego pałacu. Chciał dowiedzieć czy Odyn pozwoli mu zabrać smoka i czy w ogóle sam będzie mógł powrócić do świata żywych.
    Wszech Ojciec siedział na swym pozłacanym tronie, uśmiechając się do zebranych wojowników i mieszkańców Asgardu. Dużo im zawdzięczał, a szczególnie kilku osobom. Je chciał wynagrodzić za trud i poświęcenie.
    Thor wraz z Czkawką i Szczerbatkiem, weszli przez ogromne wrota do Sali. Wzrok wszystkich skierował się na nich, aż dotarli do samego Odyna. Siwy bóg uśmiechnął się do nich radośnie.
- Ojcze – blond włosy bóg piorunów ukłonił się – Mroczne Elfy zostały pokonane – powiedział z dumą, na co asgardczycy zareagowali okrzykami wiwatu. Wszyscy klaskali i wychwalali Odyna oraz inne bóstwa.
- Dziękuję wam wszystkim – przemówił Ojciec, wstając z tronu. Wrzawa ucichła, a Odyn skierował swoje spojrzenie na stojącego z boku Czkawkę i Szczerbatka. – Jeźdźcu Smoków, ty i twój smok dowiedliście, że macie wielkie serca i wolę walki. Pomogliście nam pokonać wroga i dzięki wam Asgard jest bezpieczny! – krzyknął, a wszyscy zaczęli wiwatować na cześć chłopaka i Nocnej Furii. Wiking łagodnie uśmiechnął się do zebranych na sali, a Szczerbatek zaryczał głośno. – Również nie mogę zapomnieć o dwójce wojowników, którzy swoją postawą zyskali w moich oczach. Podejdźcie tu Uwerze i Astrid – Czkawka szybko spojrzał na wyłaniają się z tłumu Hofferson i podtrzymującego ją rudowłosego wikinga. Ponownie zapanował gwar i wrzawa, lecz skinieniem ręki Odyn uciszył lud. – Od dzisiaj zostaliście Wojownikami Asgardu! W zamian za waszą postawę, dostaniecie możliwość powrotu na ziemię – Jeździec nie mógł opanować swej radości. Rzucił się na swojego przyjaciela.
- Wreszcie wrócimy do domu – szepnął mu do granatowego ucha.
- Jest jednak jeden warunek – spojrzał na ich skupione twarze. Po karku Czkawki przeszedł lekki prąd niepewności. – Zostaniecie zesłani na ziemię, lecz utracicie pamięć. Wszystko co pamiętaliście od momentu wkroczenia do Valhalli i związane z nią rzeczy, zostanie wam odebrane. Niestety takie są prawa natury. Macie możliwość wyboru: zostać tutaj i pamiętać lub wrócić, lecz częściowo zapomnieć – wyjaśnił trochę z smutną miną. Odprawił całe zbiorowisko, idąc do Thora.
    Czkawka od razu wiedział co wybierze. Tak bardzo brakowało mu Mordki, że bez zastanowienia wróci z nim na ziemię, żeby podenerwować trochę Drago lub innych wrogów. Musi jeszcze spełnić swoją misję, pojednania ludzi i smoków.
    Astrid natomiast biła się z myślami. Miała szansę wrócić do domu, do jej ukochanego Berk, zobaczyć przyjaciół i rodzinę, i jednocześnie zapomnieć o Czkawce lub zostać tutaj jako Wojowniczka Asgardu i pamiętać, ale pożegnać się z szansą ponownego go zobaczenia. Nie umiała dokonać wyboru. To było dla niej zbyt trudne. Patrzyła na tego zadziornego wikinga i dalej nie chciała zapomnieć tego uczucia, jakie jej towarzyszyło, gdy był tuż obok niej.
    Spojrzała na Uwera i szybko straciła wszelkie wątpliwości.
  Jesteś twarda Astrid i dasz sobie radę, nawet bez niego…


    Wieczorem, gdy piękne słońce chowało się za horyzontem, mieszkańcy, wojownicy i bogowie żegnali poległych w walce. Czkawka również uczestniczył w tym wydarzeniu, trzymając rękę na głowie smoka. Szczerbatek mruczał smutno, oddając hołd zmarłym wojowniczkom czy mieszkańcom. Rozumiał powagę sytuacji i dobrze wiedział, że również jego jeździec mógł zająć miejsce na łodzi.
    Odyn wystrzelił jedną z zapalonych strzał, a po nim inni. Rodziny zmarłych wypuściły w niebo tysiące Świecących Lilli, żegnając się na zawsze ze swoimi rodzinami. Wszyscy płakali, choć wiedzieli, że ci co zginęli, uratowali ich miasto, dając możliwość żyć innym w spokojnej, pięknej a przede wszystkim wolnej krainie.


~*~


Wyszły trzy części, jak chciałam i bardzo Was przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale w ogóle weny nie miałam, wybaczcie :* Oficjalnie wyszło, że w całości ten rozdział ma 19 stron (mój rekord) :) Komentujcie, bo jestem ciekawa Waszych opinii.

INFO!
Teraz rzecz najważniejsza. Myślałam nad tym długo, nawet bardzo długo i doszłam do wniosku, że muszę zrobić sobie przerwę - dlatego odchodzę. 
Kiedy wrócę? Początkiem grudnia, chyba 1 we wtorek z nowym rozdziałem :) 
Naprawdę potrzebuję przerwy do ode wszystkiego, bo muszę na serio ogarnąć tego bloga i pozostałe, trzymać aktualny poziom z nauką oraz pomyśleć co dalej z tym opowiadaniem. Sama czuję, że ono podupadło, dlatego muszę dobrze przemyśleć dalsze rozdziały. Więc nie przedłużam, idę na urlop, na Wasze blogi będę zaglądać i komentować :*

Trzymajcie się cieplutko moje szkraby, niech tam Was Odyn pilnuje i powodzenia w szkole oraz dużo błogosławieństwa od Niego <3 
~ SuperHero *.*

15 komentarzy:

  1. CO ? NIE . TY NIE MOŻESZ ODEJŚĆ . MASZ NATYCHMIAST NAPISAĆ KONIEC. NATYCHMIAST, HERO, NIE ZARTUJ. NIE WYTRZYMAM DO GRUDNIA ! ;-; PROSZE, NIE ZOSTAWIAJ TEGO ! MOZE POTRZEBBUJESZ CZASU, ZEBY POPRAWIC, TAK JAK JA !
    http://world-by-ous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. Szkoda, ze kolejny będzie dopiero w grudniu. Ale Cię rozumiem. Nauka też jest ważna. Nie mogę uwierzyć ze astrid chce zostać a nie wracać z czkawką. Szczerze nie lubię tego całego uwera. Wolę czkawke. Będę czekać na kolejny. Nawet jeśli będzie dużo później. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko super fajna kwestia z cena za powrut na berk naprawde wszystko bardzo zgrabnie polaczone choc czegos mi w tym brakowalo ale sam nie wiem czego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. poza tym tak sobie mysle ze to juz nie ten sam blog co na poczatku niewiem czemu ale w tym ze ten blog podupada chyba cos jest zastanawiam sie tylko czy zrobsz sobie przerwe terz w blogu ktory pidzecie razem z bo mialem nadzieje ze tamten bedzie sie rozwijal

    OdpowiedzUsuń
  5. Po części Cię rozumiem, sama mam niezły zapieprz w szkole. Co tam, że dopiero pierwszak - czemu by na każdej lekcji nie wspominać o maturze i przerabiać zadań z poprzednich lat? I CO TAM, ŻE JESTEM PRZYSZŁY LEKARZ, PRZECIEŻ HISTORIA TO ŻYCIE. Okej dość o mnie. Rozdział fantastyczny! Nie rozumiem tylko Astrid.. ale niby jej sprawa, poczekam sobie spokojnie do grudnia i wszystko - mam nadzieję - się wyjaśni:)
    Podejrzewam tylko, że Astrid może mieć pewne problemy z tym daniem sobie rady. No a Uwer.. co tam Uwer ;--; Czkawka mistrzem.

    L x

    OdpowiedzUsuń
  6. Zwleklam się z wyra więc już mogę napisać koma :P

    Najpierw się celują, Czkawka jednak ja pamięta a potem się kłócą. Normalka. As, dziewczyno, odpuść sobie tego dupka. Nie zasługuje na Ciebie :/ Co za tępy idiota. Bardzo dobrze, że Astrid zostaje w Valhalli, ma Uwera. I co z tego, że jest rudy? XD niech Czkawka znika z jej oczy bo nie ręczę za siebie.

    Jedna wojna się skończyła, ale co z Berk?! Mieczyk i Szpadka-rodzeństwo idealne ? XD hahahaha. Ja i mój brat jesteśmy tego absolutnym przeciwieństwem :P
    Cieszę się, że Smark jakoś daje radę. Tak samo jest u Just :D Zmowilyscie się czy co?

    Wracając do Czkawki. Czy on nie był zazdrosny o As jak Uwer chwycił jej dłoń ? Czkawka rzucił się na niego, bo co? Bo jest rudy?! XD żartuje c:
    Nie no Ale na serio. Wydaje mi się, że są w sobie zauroczrni/zakochani, ale się kłócą. Więc to nie ma sensu. Ale gdyby oboje wrócili to i tak by nic nie pamiętali więc . .... Nie pamiętali by Uwera i kłótni i pocałunku....
    Wredna jesteś. :C
    Jak możesz nas opuścić ? Kurde wiesz ile to czasu? Dwa miesiące! Wiesz że jestem wkurzona? Mam ochotę skopac ci 4 litery :(

    Mam nadzieję, że chociaż ta przerwa dobrze ci zrobi. Jesteś cudowna Hero. Kocham twoje opisy, a w szczególności opisy uczuć. Wiesz-hiccstrid ♡. UWIELBIAM. Jesteś mega utalentowana i błagam, rozwijaj się !!!

    Ściskam mocno w tym ostatnim komentarzu. Widzimy się za dwa miesiące! :* :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że wszystkie cię rozumiemy. Przerwa przyda się wszystkim, czasami nadmiar obowiązków po prostu przerasta. Szkoła zabiera nam wiele czasu, a to że ty potrafisz publikować je regularnie jest godne podziwu.
    Rozdział jest nieziemski. Prawie skonałam, kiedy Czkawka pocałował As. Tak długo czekałam aż znowu się spotkają, aż między nimi znowu zaiskrzy - szkoda tylko, że niedługo potem wszystko znowu się zepsuło. Nie wiem co zrobiłabym na miejscu Astrid. Wiele przeżyła, żal mi jej. Nawet jeżeli to tylko fikcyjna postać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Yhh... No czemu?! No kucze! Całują się myrymyry, a później się kłócą. ;c
    Jeju, jak on się rzucił na tego Uwera. xDDD Kurna, spokojnie. XD Nie musiałeś się na niego rzucać dlatego, że jest rudy XD Nie no, żarcik XD Nie mam nic do rudych. XD Rudy to ładny kolor włosów XD Dobra koniec, kucze ja mam o rozdziale mówić a nie o kolorach włosów XD
    O ja... I co teraz? A co, jeśli Astrid nie będzie chciała wrócić? ;ccc Ona zostanie, prawda? ;c A Czkawka będzie żyć samotnie ze Szczerbatkiem? Zresztą, kurcze! Cierp Czkawka, cierp! Mogłeś się nie rzucać na Uwera jak jakiś opętany -.-' Astrid sobie poradzi bez ciebie! Chociaż ja będę płakać, ale... Ale ja to ścierpię. Ja wale, jakie to smutne... ;ccc
    Jak możesz nas tak zostawić?! ;ccc Wiesz ile to czasu?! ;ccccc :'( No cóż, mam nadzieję tylko, że jak wrócisz to tutaj zrobisz nam wejście smoka (heh, smoka XD). Odpoczywaj. :) Będę czekać ;* Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie! Proszę o trochę czasu, kilka dni ;( Mam nawał nauki, zresztą wiesz o czym mówię ;/
    Bardzo Cię kocham i niedługo wpadnę, obiecuję :D Proszę tylko o chwilę czasu <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ZAPRASZAM / WELCOME ---> http://morelowo-wisniowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. jezu ten rozdział był niesamowity !! Nie wiem co bym zrobiła na miejscy As ale prędzej miała bym gdzieś Czkawkę i została z rudym XD ale ciiii. Chociaż z drugiej strony jak by stracili pamieć to kto wie może i by coś w końcu zaiskrzyło między nimi :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. nie zgadzam się na takie zakończenie :( Oni muszą być razem ( Czkawka i As) no po prostu muszą :( i ogólnie pierwszy raz czytając popłakałam się :( od momentu gdzie As chce popełnić samobójstwo :( ryczałam , aż mama pytała się mnie co się dzieje :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do siebie na nowy rozdział x
    http://one-people-change-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział :)
    Wiesz, że uwielbiam Twoje opowiadanie? :D
    Czekam na kolejne przygody głównych bohaterów i życzę miłego urlopu :)

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń