niedziela, 25 listopada 2018

PODZIĘKOWANIA


Ostatnia notka w tej książce.

zastanawiałam się co sobie włączyć, wypadło na to, więc włączać i czytać xD


Po tylu dniach ciężkich zmagań i pracy nareszcie nadszedł ten czas, aby Wam należycie podziękować. Chciałam wypisać tu Was wszystkich z nicków, ale wiem, że to niewykonalne, bo jest tu Was AŻ TAK WIELE za co szczerze i ogromnie dziękuję. Bez Was, waszych komentarzy i wsparcia nie dałabym rady. Nie mówię tu o samych początkach, bo to były czasy blogosfery, ale końcówkę tej książki pisałam na wattpada, jak i na bloga równocześnie, więc naprawdę przyczyniliście się w gigantycznym stopniu do tego, że zakończenie tej historii ujrzało światło dzienne.

Jestem tak pełna wdzięczności wobec Was, że nawet nie potrafię tego ująć w słowa. Moje serduszko skacze z radości, bo gdybym nie otrzymywała od Was masy uroczych i motywujących komentarzy, tej fali miłości i wsparcia dla przygód Smoczego Jeźdźca oraz tego poczucia, że tam gdzieś w internecie mam za sobą tak wielu wspaniałych ludzi, nie dałabym rady tego skończyć, ani w ogóle pisać. Jesteście moimi ukochanymi czytelnikami i naprawdę bardzo Wam dziękuję. Poświęciliście tyle czasu, aby czytać moje momentami nieudolne wypociny i jeszcze aby je skomentować! Jestem w pełnym podziwie dla Was! 

Teraz tak sobie myślę, że to nie ja, a WY jesteście MOIMI SUPERBOHATERAMI <3 Każdego dnia dodawaliście mi siły i chęci do dalszego pisania, nawet jeśli nawalałam z terminami, albo kiedy było kiepsko z weną. Zawsze byliście tutaj, gotowi, aby czekać miesiącami na rozdział. Jestem kompletnie wzruszona. 


Tak, chyba zacznę ryczeć.
ALE TO DLATEGO, ŻE TAK BARDZO WAS KOCHAM MOIMI CUDOWNI #DRAGONSRIDERS! 
Nigdy nie uda mi się dostatecznie wyrazić jak bardzo Wam dziękuję i jak cholernie jestem wdzięczna <3

KOCHAM WAS i naprawdę, naprawdę DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO! <3

~ SuperHero *-*

tak na pocieszenie



A teraz troszkę ogłoszeń, bo przy okazji mogę ^^

Wiele osób o to pytało (na wattpadzie), więc odpowiadam tu, żeby każdy widział

NIE BĘDZIE DRUGIEJ CZĘŚCI TEGO OPOWIADANIA

Dlaczego?
To chyba jest jasne, prawda? Czkawka zmarł (tak, to było zaplanowane od samego początku), Szczerbatek do niego dołączył (po upływie odpowiedniego czasu), wiadomo, wcześniej ochronili Berk, Meg została wodzem i naprawdę nie ma tu już czego dopowiadać. Historia od początku miała tylko "jeden tom" i w ogóle nie myślałam nad częściami. Szczerze powiem, że nie lubię pisać częściowych rzeczy xD 

Ale nie smućcie się, bo uwaga, uwaga, mam w planach kolejne dwa opka w świecie JWS, więc naprawdę nie będziecie narzekać na brak moich prac. Osobiście i oczywiście skromnie powiem, że owe historie będą jeszcze lepszej od tej, więc wyczekujcie! 

Jak długo?
Na razie chcę dopracować moje aktualne opka do końca jeszcze w tym roku (wczoraj napisałam ostatni rozdział na jedne vminy), w grudniu zająć się takim specjalnym projektem, więc tak wstępnie myślałam o styczniu 2019, ale to jeszcze NIC PEWNEGO. :) Oczywiście będę się śpieszyć, bo serio, te historie (a na pewno jedna, którą planuję od kilku lat) będą o niebo lepsze od tej, hihi ^^

mam zaciesz jak Szczerbo


I to chyba tyle. O nie, jeszcze nie.
To takie luźne, ale już od bardzo długiego czasu chodził mi po głowie pomysł, żeby napisać książkę z wyjaśnieniem całej tej historii. W niektórych rozdziałach były różne niedopowiedzenia, jakieś akcje między wierszami i dlatego tak sobie myślałam, żeby każdy rozdział zanalizować, dopowiedzieć co nie co i wyjaśnić. Oprócz tego mogłabym Wam opisać jak niektóre wątki miały wyglądać na początku, co się miało stać, albo jakieś jeszcze alternatywne zakończenia, well po prostu dajcie znać co myślicie, a ja sobie to będę jakby co powoli układać w głowie :)



Tak, teraz to już na sto pro koniec.
Naprawdę Wam dziękuję kochani <3


momentami trochę dziwny ten tekst, ale pisałam go przede wszystkim na wattpada, więc no xD

Blogosfero, to chyba pożegnanie. Zaczynałam stąd i idę dalej pełna wdzięczności.
DZIĘKUJĘ!

niedziela, 18 listopada 2018

Epilog. The Last.


"VALHALLA"


Odyn uśmiechnął się dobrodusznie, widząc nad brzegiem morza chłopaka i smoka.


    Czy ta historia wydarzyła się naprawdę? Czy legenda o Smoczym Jeźdźcu i Nocnej Furii była prawdziwa? Czy aby na pewno?
    To nie ma znaczenia.
    Albowiem każdy doskonale wie, że ta przyjaźń istniała.
    Chłopak i smok.
    Radosny śmiech i swego rodzaju smoczy rechot rozbrzmiały nad złotymi wodami Valhalli.
    Nierozłączni przyjaciele, którzy szybują razem pośród chmur.


~*~



to już naprawdę koniec
wow, ale jakoś tak dziwnie, serio
okay, wdech i wydech, i mogę to już napisać
SKOŃCZYŁAM TĘ KSIĄŻKĘ
wyczekujcie ostatniego postu z podziękowaniami gdzieś w tym tygodniu, bo chyba nie dam rady dzisiaj nic więcej powiedzieć, agh te emocje >//< chce mi się ryczeć :')

Epilog vol.5

"CZKAWKA"

Smok stał się moim najlepszym przyjacielem, a bogowie nadali mi imię "Smoczy Jeździec".


    Nareszcie czułem się wolny. Po tylu latach cierpień wreszcie zaznałem upragnionego spokoju.
    Niepewnym krokiem zbliżyłem się do leżącego czarnego smoka. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Szczerbatek – powiedziałem, mając łzy w oczach, a zaskoczony gad podniósł swój łepek – Tęskniłeś?
    Jego mordkę również ozdobił uśmiech.


~*~


tego miało nie być, ale skapnęłam się, że Czkawka po swojej śmierci nie odezwał się ani słowem, więc noo, taki trochę przypał xD
gif idealnie łączy przeszłość Szczerkawki i aktualny stan, bo żeby nie było, Czkawka nie zmartwychwstał (już nie) + to jest już po śmierci Szczerba, gdy spotkali się ponownie ^^
ten jeden jedyny raz wytłumaczę Wam sytuacje liryczną xD

Epilog vol.4

"SZCZERBATEK"

Mój najlepszy przyjaciel odstrzelił mi tylne skrzydło, więc ja odgryzłem mu nogę.


    Smok gładko wylądował na plaży. Był w domu. Słońce powoli wychylało się zza horyzontu, a on położył się na wilgotnym piasku i czekał.
    Czekał na spotkanie z przyjacielem.


~*~


śmieje się z tej wypowiedzi Szczerba w sumie xD
przedostatni

Epilog vol.3

"MEG"

Smoczy Jeździec okazał się być moim starszym bratem.


    Kilka tygodni później Megarę zbudził głośny trzask. Wyskoczyła z łóżka, rejestrując zniknięcie Szczerbatka. Wybiegła z domu, dostrzegając przemykającą wśród chat Nocną Furię. Znalazła go na klifie, patrząc w stronę horyzontu.
    Serce jej się łamało, ale wiedziała, że musi to zrobić.
- Mordko – zaczęła, a gad spojrzał na nią smutnymi oczami – Widzę, jak cierpisz, jak bardzo ci go brakuje, dlatego zwracam ci wolność – zaciągnęła małą dźwignię przy lotce, aby mogła działać automatycznie.
    Teraz Szczerbatek nie potrzebował już nikogo do lotu.
- Możesz lecieć i spotkać się z przyjacielem.
    Nocna Furia przyłożył mokry łeb do twarzy dziewczyny i obdarzając ją ostatnim, pełnym wdzięczności spojrzeniem, odfrunął w ciemną noc.
    Megara siedziała na klifie do samego świtu.


~*~


dokładnie 1308 dni pisania tej książki

Epilog vol.2

"BERK"

Wyspa, na której niegdyś urodził się Smoczy Jeździec.


    Na spokojnej wyspie Berk morze również zaroiło się od drewnianych łodzi i niewielkich ognisk. Polegli w walce wojownicy zasługiwali na godny pochówek.
    Megara stała na klifie, patrząc na swój dom. Bolało ją serce po stracie ukochanego brata, ojca, matki. Ale miała dom, klan i chłopaka. Wiatr przynosił nadzieję i zapowiedź nowego jutra.
    Płakała, ale nie czuła się samotna.
    Szczerbatek z gracją wylądował na skale. Astrid usiadła po prawej stronie Meg.
- Zostaniesz, prawda?
- To już moja rodzina – wskazała głową na chodzących po głównym placu wikingów, którzy kończyli sprzątanie i powoli rozchodzili się do domów, aby móc odpocząć – No i w końcu mu obiecałam.
- Cieszę się. Berk będzie w dobrych rękach.
    Przez następną chwilę nic nie mówiły.
- A ty nie?
- Kocham Berk, ale tutaj wszystko mi go przypomina. Chyba tak nie potrafię – wyznała, bawiąc się palcami – Muszę odejść.
    Brunetka kiwnęła głową.
- Rozumiem to. Nie będę cię zatrzymywać na siłę.
- Dziękuję Meg.
    Wojowniczki szczerze się do siebie przytuliły, roniąc kilka łez.
- Do zobaczenia Astrid.
    Blondynka podeszła do łuskowatego gada, który leżał tuż za nimi.
- Żegnaj, Mordko – pocałowała go w czoło i odeszła w stronę osady.
    Megara przybliżyła się do smoka, przytulając się do jego ciepłego ciała. Nic nie powiedziała. Razem spoglądali na księżyc, myśląc o tym samym.


~*~


naprawdę to koniec - nawet mi ciężko uwierzyć :')

Epilog

"ASTRID"

Pewnego dnia spotkałam Smoczego Jeźdźca, a on uratował mi życie.


    "Wygrałeś. Jesteś bohaterem. Do zobaczenia, Smoczy Jeźdźcu"
Łódź z jego ciałem płynęła wolno. Za wolno. Księżyc powoli wschodził na różowo-granatowy nieboskłon, pojawiały się pierwsze gwiazdy. Deszcz ustał.
    Blondynka stała na piasku wraz ze smokiem. Gad splunął plazmą, by podpalić strzałę. Języki ognia wolno lizały grot, błyszcząc w mroku. Dziewczyna przełknęła gorycz i narastający strach przed definitywną utratą osoby, jedynej przy której wiedziała czym jest szczęście.
- Niegdyś on nas żegnał, Szczerbatku – powiedziała, a smok jakby rozumiejąc, przytaknął głową – Teraz nasza kolej.
    Oboje ze łzami w oczach skierowali wzrok na oddalającą się łódź.
    Wojowniczka wystrzeliła strzałę, a Nocna Furia ponownie splunął plazmą.
    Światło ognia, które wskazywało drogę ku Valhalli, powoli nikło pośród nieba i oceanu.
- Kochałam cię – odezwała się, odrzucając łuk gdzieś pod stopy – I nadal będę.
    Trzęsąc się od płaczu, wsiadła na smoka i odleciała, bojąc się odwrócić głowę.


~*~


nie chciałam kończyć tego tak "normalnie" w jednym epilogu, dlatego za chwilę pojawi się reszta, a każdy z epilogów będzie oznaczony odpowiednim podtytułem