niedziela, 24 stycznia 2016

38. Furia prawdą istnienia.

    "Uśmiech zanikł powodując stratę duszy, emocje uwięzły w gardle, nerwowe spojrzenie na łuskowatego gada. Czy powiedziałem coś źle?"
Otarłem jeszcze raz twarz, w ciszy analizując wykonywane ruchy przez Astrid. Zamknęła mocno powieki, jakby już nie chciała mnie widzieć, tym samym sprawiając, że to wszystko było snem. Otwarła je ponownie i tu gorzka niespodzianka. To nadal rzeczywistość, jakże mi przykro, przemknęło przez mój umysł, co nawet przyjąłem z zadowoleniem. Nazwanie jej "Milady", nie miało na celu wprowadzenie jej w taki stan. Czyżby ona nastawiała się na coś więcej, niż wybaczenie?
    Gestem ręki przywołałem Mordkę, lustrując przy okazji jeszcze raz Hofferson. Przyciągnęła nogi pod brodę, bawiąc się zakończeniem warkocza. Westchnąłem, drapiąc przyjaciela pod mordką, a on ustawił się za mną, bym lepiej się oparł o niego. Wspaniały przyjaciel.
- Nie martw się – Do moich uszu dobiegło ciche westchnienie – nie mam zamiaru się w tobie zakochiwać – dokończyła, patrząc mi prosto w oczy. Starała się na poważny ton, lecz w głosie jej wyłapałem cząstkę kłamstwa i tajemnicy. Jak ty co chciała powiedzieć, nie przeszło jej przez gardło, a ostatecznie musiała na szybko coś wymyślić. Zastanawia mnie po co w takim razie  by kłamała, mówiąc mi coś takiego?
    Wytarła niebieskie oczy, odwracając wzrok.
- Nie no spoko – rzuciłem – nie miałem w planach niczego podobnego, chociaż zastawia mnie – przerwałem, żeby na mnie popatrzyła. Skoro sama zaczęła taki temat niech ze mną porozmawia. Zawsze mówię to co myślę i chcę, żeby ona wiedziała na czym stoi – dlaczego nigdy nie oderwałaś się ode mnie gdy cię pocałowałem?
    Byłem niemalże pewny, że zakrztusiła się własną śliną. Nie spodziewała się takiego pytania i bardzo dobrze. Cieszy mnie to, że mówiąc coś takiego, sama dobrze nie wie czego chce.
- Coś sugerujesz? – odparła, szturchając patykiem w dogasającym ognisku.
- Nic. Chcę tylko wiedzieć.
    Przejechała dłońmi po twarzy, odczekując chwilę. Szczerbatek już chrapał za mną, zapewne szybko znudziwszy się naszą arcypoważną i jakże dorosłą rozmową.
- Oj, na litość Thora, bo może mi się podobasz, może coś do ciebie czuję, może po prostu nigdy nie czułam się komuś potrzebna, może potrzebowałam chwili zapomnienia, oderwania się od własnych problemów, może po prostu chciałam choć raz poczuć się ważna dla kogoś, rozumiesz? – wybuchła, a potok słów wypływał z jej ust, lecz nie miała zamiaru kończyć – A no zapomniałam, ty nie rozumiesz. Jesteś sobie wielki Smoczy Jeździec obrońca wszystkiego co się rusza i nikt nie może podważyć twojego zdania, bo inaczej zrzucisz kogoś z klifu lub postraszysz smokiem! A ty myślisz, że kogoś w ogóle obchodzisz?! Nikt w wiosce cię nie chciał bo byłeś najgorszą ofermą jaka chodziła po naszej wyspie! Nie dziwię się Stoikowi, że wolał pozbyć się ciebie niż wychowywać takie nic nie warto "coś". Żadnego pożytku z ciebie nie było, ani z ciebie wojownik, ani przyszły wódz. Jesteś zerem, kurwa i tyle! – wykrzyczała wszystko co chciała. Jej policzki przybrały czerwono krwisty odcień, a puls skoczył niewyobrażalnie. Zdmuchnęła, opadające złote kosmyki na spocone czoło.
    Wszystko to co usłyszałem o sobie, nie powiem, zabolało mnie bo nie wiedziała przez co przeszedłem, ale miło jest słyszeć na swój temat tyle wypowiedzianych kłamstw. Może i byłem taki jaki byłem, lecz teraz jestem tym kim powinienem być już zawsze. Samotnym Smoczym Jeźdźcem.
    Pod wpływem jej wrzasków, Szczerbatek obudził się, mrugając ciekawsko zielonymi oczyma. Klepnąłem go w lewe ucho, co miało znaczyć, przygotowanie do lotu. Przybrałem poważny wyraz twarzy z nutą wściekłości, objawiającą się w ściągniętych brwiach i morderczym wzroku. Astrid nie zmieniła swej złości na twarzy, lecz tylko otworzyła szerzej oczy w zdezorientowaniu.
- Skoro już skończyłaś, pani nieustraszona-wszystkowiedząca-tak-dobrze-znająca-życie Hofferson, powiem ci tylko jedno – Jej zdziwienie spotęgował mój stanowczy głos, bez grama furii jaka rozpierała mnie od środka – Nie obchodzi mnie to co powiesz, bo w ogóle mnie nie znasz, nie wiesz co przeżyłem i proszę nie mów mi nigdy więcej jaka ty to jesteś nie kochana przez wszystkich, bo dobrze wiemy jak jest. Gdyby nikt cię nie kochał, raczej nie wybraliby się na poszukiwania, gdy zaginęłaś. I proszę, trwały aż dwa lata! I co nikt cię kocha, pieprzona wojowniczko?!
    Cała złość przerodziła się w bezradność, moją wiedzą na te tematy. Uśmiechnąłem się przelotnie na moje zwycięstwo. Teraz stąpała o cienkim lodzie, nie do końca spodziewała się takiego obrotu sprawy. Nic nie poradzę, że zaczęła mnie wyzywać, a potem dowiedziała się prawdy o sobie. Prawda zawsze w oczy kole, ale to już nie mój interes.
- Skąd wiesz? – wysyczała, ponownie wzbierając w sobie gniew i nienawiść do mnie.
- Mam swoje dojścia, w końcu jestem kurwa zerem! – zawołałem wściekle, zaciskając szczękę najmocniej jak się dało. Wiedziałem, że niedługo pęknie, za bardzo przygniatało ją to wszystko.
- Wal się, Haddock! – warknęła, zaciskając dłoń na rączce topora.
- I wzajemnie, Hofferson! – wskoczyłem na Szczerbatka a, że był to nasz pierwszy lot od parunastu godzin, wystartowaliśmy z największą siłą.


*Miesiąc później*
    Dolatywaliśmy właśnie do obranego przez nas celu. Poszarpane klify, dumnie wznoszące się nad wioską, potęgowały wrażenie dostojnej i surowej wyspy. Każdy kamień znajdujący się na wzniesionym przez morze przybytku, wyglądał jakby miał swoje miejsce od zarania dziejów. Wszystko wyglądało jak ulane z brązu lub wykute w drewnie. Idealnie odwzorowane proporcje każdego budynku, najwyższa klasa zdobytego surowca na budowę. Prostota nie miała tutaj miejsca, mieszkańcy doskonale o tym wiedzieli. Potężna wyspa Tamor – stawała przed nami otworem.
    Podmuch silnego wiatru, wzbudził drżenie w każdym wikingu, mieszkającym w tym rejonie. Rozstąpili się lekko, otaczając nas w kole i z powagą obserwując wodza, który starał się do nas przedostać. Z miłym uśmiechem na ustach, pochwycił mnie w swoje średniej wielkości, ale niezwykle silne dłonie.
- Smoczy Jeźdźcu! – zawołał z radością, klepiąc mnie w plecy.
- Ramonie! – odpowiedziałem mu tym samym z szczerą życzliwością. Bardzo lubiłem tę wyspę, tak samo ich wodza, jak i lud – Jak dobrze cię widzieć – oderwaliśmy się od siebie, a ludzie z ulgą odetchnęli.
- I wzajemnie, bracie – kiwnął głową ku Szczerbatkowi, który zaraz obwąchał rosłego mężczyznę. Wódz Tamor uśmiechnął się, głaskając ciepły nos smoka – Co cię do nas sprowadza? – zapytał, popychając mnie byśmy ruszyli dalej. Wikingowie wrócili do swoich prac, zastanawiając nas już w spokoju. Tylko wierna prawa ręka Ramora, została z nim, a była to jego córka, Melan.
- Chciałem sprawdzić jak idzie wam sojusz ze smokami, ale żadnego tu nie widzę – odparłem, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu skrzydlatych stworzeń. Zmieniłem odrobinę wyraz twarzy, na co w wielkich, piwnych oczach wodza, błysnęło przerażenie.
- Spokojnie Jeźdźcu – Tym razem odezwała się Melan, stając przy ojcu – smoki...
- Smoki odleciały złożyć jaja. Niedługo ma pewno wrócą, możesz być pewien – dokończył za dziewczynę wódz, surowo patrząc w oczy córki. Ta skuliła się znacznie, jakby obawiałaś się Ramora – Melan! – warknął na nią, co ona od razu zrozumiała i odbiegła w stronę największego domu, znajdującego się na zboczu góry. Do domu wodza.
- Wybacz mi Jeźdźcu – powiedział, łagodnym głosem, w ogóle ignorując swoje poprzednie uniesienie, machnął ręką – nie nauczyła się jeszcze powściągać języka.
- Ramonie – przerwałem mu – nic nie stało, młoda jeszcze jest – dodałem weselej, mrugając porozumiewawczo w stronę wodza – Uwierz mi, stamtąd skąd pochodzę, nie ma czegoś takiego, żeby kobiety nie mogły wypowiadać się za mężczyzn. Mają prawo do wszystkiego, nawet walki – opowiadałem, gdy zbliżaliśmy się do Twierdzy. Mężczyzna robił wielkie oczy na wszystkie, w jego mniemaniu, dziwne rzeczy, które działy się na wyspie.
- U nas, coś nie do pomyślenia – uniósł ręce do góry, na co Szczerbatek zarechotał.
- Wiem.
    Weszliśmy do obszernego pomieszczenia, zastawionego różnej wielkości stołami. W mig chodzące we wszystkie strony kobiety, zapełniły je, najlepszymi potrawami jakie mieli tylko na Tamor. Od wykwintnych, świetnie pachnących dań, poprzez sałatki, aż do smakowitego miodu, ukrytego w głębokich beczkach. Wikingowie z Tamor słynęli z swej potęgi w budownictwie, ale i również z robieniu miodu.
    Często Pyskacz opowiadał mi o jego niesamowitym smaku i obiecywał kiedyś zabrać na legendarną wyspę Tamor. Posmutniałem na te wspomnienie, ale szybko je zamaskowałem, przed Ramorem. Pyskacz na pewno odwiedzi tutejszych wikingów, ale nigdy ze mną.
    Ruszyliśmy w głąb sali, do najdalej usytuowanego stołu. Znajdował się niedaleko tronu wodza, ale w odosobnieniu, gdzie mogli wojownicy porozmawiać na ważne tematy dotyczące wioski i ludzi. Ramor wskazał ręką miejsce naprzeciw siebie, by lepiej nam było rozmawiać.
- Dajcie tu miód dla naszego gościa! – zawołał na krzątające się dziewczyny. Po chwili jedna podeszła do nas, podając nam po wielkim kuflu, złocistego miodu. Mój żołądek przewrócił się na drugą stronę z myślą, że zaraz skosztuję tej niebywałej słodyczy. Szczerbatek, który ułożył się pod moim stopami, szturchnął mnie w nogę.
- A dla mnie jest coś? – zapytał z nadzieją, a ja tylko się uśmiechnąłem. Zwróciłem się do wodza o ryby dla mojego smoczka, a brązowowłosa dziewczyna zaraz przybiegła z koszem, wypełnionym dorodnymi dorszami. Szczerbol tylko oblizał się ze smakiem, po czym zaczął w szybkim tempie pałaszować ryby, ku uciesze wikingów. Jak to on, musiał się popisać, więc podał mi rybę, a ja rzuciłem ją wysoko. Gad zdążył podskoczyć i chwycić w powietrzu, ostrymi zębiskami, dorsza. Wszyscy śmiali się i klaskali, a Szczerbek poradował dumnie, schylając głowę jakby kłaniał się zebranemu ludowi.
    Uśmiechnąłem się, popijając smakowity miód. Ramor klaskał chyba najgłośniej z radością wymalowaną na twarzy.
- Twój smok jest niezwykle mądry – powiedział poważnie, podnosząc kufel do góry.
- A żebyś wiedział – odparłem rozbawiony, biorąc kolejny łyk świetnego miodu.
    Szczerbatek w końcu gdy skończyły mu się ryby, ułożył się obok mnie, pilnując mojej osoby. Pogłaskałem go w łepek, a chwilę później, do naszego stołu przybiegła mała dziewczynka. Schyliwszy się najpierw wodzowi, potem mnie, zapytała cicho:
- Panie Jeźdźcu, czy możemy pogłaskać pańskiego smoka?
    Spojrzałem na Mordkę, a on kiwnął mi łbem, ciekawie przyglądając się malutkiej dziewczynce.
- Oczywiście – powiedziałem spokojnie, pokazując, że może podejść do Nocnej Furii. Dosłownie po minucie, Szczerbatek był w otoczeniu swoich najzagorzalszych fanów, którzy przepychając się między sobą, chcieli go jak najdłużej dotykać. Szczerbol wywalił jęzor, układając się na podłodze i pozwalając na bezkarne pieszczoty, którymi został obdarowany przez maleńkie dziecięce łapki.
    W końcu gdy rozbrzmiała muzyka, a wszyscy wikingowie wzięli się do skocznych tańców, mogłem na spokojnie porozmawiać z Ramorem. Wziąłem łyk miodu i upewniwszy się, że nikt nas nie podsłuchuje, nachyliłem się lekko do wodza.
- Jak sprawy na Archipelagu? – zapytałem cicho, wodząc wzrokiem po gęstej, brązowej czuprynie wodza. Jego wesoła twarz nabrała teraz poważniejszego wyglądu, a zmarszczki na czole, powiększyły się.
- Nie jest dobrze Jeźdźcu, ale nie mogę o tym tutaj z tobą rozmawiać – powiedział, znacząco wskazując na swój lud. Kiwnąłem głową i razem z Szczerbolem wyszliśmy z Twierdzy.
    To zrozumiałe, że nie chce rozmawiać w otoczeniu swojego ludu. Zapewne wieści nie są zadowalające, a on nie zamierza zbyt wcześnie narażać wikingów. Martwi się o nich i chce zapewnić im bezpieczeństwo bez wzbudzania niepotrzebnej paniki, dość nieciekawymi wiadomościami spoza Archipelagu.
    Szliśmy chwilę do drewnianego budynku, który na pierwszy rzut oka wydawał się opuszczony. Znajdował się częściowo w skale, a wnętrze zachowało swój piękny drewniany i skalny urok. Weszliśmy do sieni i usiedliśmy na rozłożonych po podłodze niedźwiedzich futrach. W palenisku ogień dogasał, ale gdy tylko Ramor dorzucił kilka drew, Szczerbatek jednym splunięciem, zapalił drewienka. Wódz uśmiechnął się, podając mi gliniany kubek, wypełniony ciepłą herbatą. Dziwiłem się czemu nie rozmawiamy w jego domu, ale pewnie ma ku temu jakieś powody.
- Dagur Szalony szykuje armadę – powiedział, a we mnie wezbrał się gniew. Pamiętałem, że mój były ojciec miał na pieńku z Berserkami, a gdy Dagur przejął władzę, było jeszcze gorzej. Teraz to pewnie też nie znaczy nic dobrego – Chce wypowiedzieć wojnę większości wyspom na Wyspach Północy, ale szczególnie uwziął się na Berk – wytłumaczył, popijając napój. Na wspomnienie rodzinnej wyspy, jakoś tak dziwnie zrobiło mi się w środku.
- Ma jakiś szczególny powód? – zapytałem, sprawdzając co robi mój przyjaciel. Spał za mną, pochrapując cicho. Ramor podrapał się po niewielkiej brodzie.
- Do końca nie wiadomo, ale od mojego informatora w szeregach Szalonego, wiem, że on i Stoik zawarli pakt, który ma obronić Berk przed wojną i połączyć Berserków i Wandali – odparł, zanosząc puste naczynie do balii z wodą.
- Nie wiesz co ma zapobiec wojnie z Berk?
- Z tego co dowiedziałem się na zjeździe wodzów osiem lat temu i z tego co mówią inni wodzowie to ma to być, małżeństwo między dwoma klanami – wyjaśnił, poprawiając opadające na ramię, czarne futro.
- A co z innymi wyspami? Mają się bronić czy ten pakt z Berk, zapewni brak wojen na Archipelagu? Jeśli nie to na grzyba ten rozejm z Wandalami – powiedziałem, uważnie rozmyślając na tym wszystkim – Co tam jedna wyspa w te czy we te – rozłożyłem ręce, kładąc się na brzuchu Szczerbatka. Ramor zamyślił się nad tym co mu powiedziałem.
- W sumie masz rację – odezwał się wódz, patrząc mi w oczy – ale ktoś musi ostrzec inne wyspy. Tylko nieliczni wiedzą o planach Dagura.
- Nie wypowie jawnie wojny? Tak nie można! – uniosłem się lekko, na co Szczerbatek poruszył głową, otwierając zielone ślepia. Zmartwionym wzrokiem wpatrywał się we mnie – Może zaatakować bez ostrzeżenia niewinne wyspy.
- Wiem, ale cóż zrobimy? – pokiwał głową, a ja miałem już po dziurki w nosie tego debila. Wstałem szybko, wybiegając z domu. Ramor ruszył za mną – Gdzie lecisz? – zapytał, gdy już wsiadałem na smoka.
- Na Archipelag – odezwałem się – sam powiedziałeś, że tylko nieliczni wiedzą o jego planach. Muszę ostrzec wszystkich.
- Nie dasz rady oblecieć całego Archipelagu – Wódz kiwał przecząco głową.
- Muszę, a co jeśli do tego Drago zaatakuje? – powiedziałem, na co mężczyzna chwycił się za głowę, wznosząc oczy ku niebu – Nie mamy innego wyjścia, Ramorze.
     Wzbiliśmy się szybko, ponad wyspę Tamor. Z ostatnim widokiem tejże wyspy, zniknęła moja nadzieja, co do mojego planu. Ale jednego jestem pewien. Jestem Smoczym Jeźdźcem i nie zostawię Berk i każdej innej wyspy bez pomocy. A już w szczególności smoków, które zamieszkują Archipelag.


~*~


Miałam dodać wczoraj, ale ostatecznie zrobiłam sobie maraton filmów Marvela i starych dobrych Ocean's. Nie ma to jak miłe, bite 10 godzin przed telewizorem - nie oceniajcie mnie, kocham filmy :***

~ SuperHero *.*

22 komentarze:

  1. Shit.... no kurwa za krótko zią xD
    Ej za dużo przeklinasz w tym rozdziale xd zluzuj majty kochana ❤
    Ekhem co do rozdziału... no i po co się kłócą? Czkawka od razu się dumą unosi. Nie mógł chociaż raz zapytać co się stało? Albo ona? Oboje mają pojebane charaktery. Oh no w końcu pan wielki dowiedział się o ślubie... pfff jak się dowie ze As się żeni to dopiero mu kutas powstanie xD takie małe przemyślonko xd
    Rozdział b. fajny :* Tylko za krótki!!! Musisz pisać częściej :* juz ja cie zmobilizuje ❤
    Kocham ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chi, nie wiesz, że to Czkawek? On zawsze się musi unieś, nie byłby sobą. Nie mów mi, że go nie znasz xdd
      Hhhahahahaha wątpię, że będzie miał coś przeciwko temu x

      Usuń
    2. "to mu kutas powstanie..." Japierdole, Chi, czy ja już wspominałam, jak cię lubię?

      Usuń
  2. W końcu Nowy rozdział! ☺
    Muszę przyznać że warto było czekać bo wyszedł ci genialnie. Zresztą jak każdy inny 😁
    Szkoda że astrid i czkawka się pokłucili 😢.
    Ale pewnie i tak się pogodza kiedyś
    Nie rozpisuje się
    Nie mogę doczekać się kolejnego
    Z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam i życzę dużo weny 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na prawdę nie wiem co z Wami jest, hahhaa xd Były 4-stronne rozdziały było okej. Jest 5 stron i tal źle xddd
      No pokłócili się, a czy pogodzą to już nie wiem x

      Usuń
  3. Skoro Marvela, to mogę wyjątkowo wybaczyć, bo wiem, jakiego masz świra na tym punkcie (Keep ostatnio jest jakoś dziwnie wyrozumiała, i to Keep jeszcze bardzie niepokoi niż fakt, że Keep mówi o sobie w trzeciej osobie).
    Kłótnia=Kłopoty. I wszystko stało się jasne. Nie ma As jako narzeczonej- cały Archipelag obrywa, zwłaszcza Berk. Brawo Stoick! (ta ironia + mój instynkt stratega pracuję)
    Czkawka, As dosyć! Miała być chemia, ale nie, musieli wcisnąć matmę (a jak ostatnio nazwałam test z matmy? Już pamiętam 45 minutowymi torturami mózgu), czyli już po ptakach oraz Hiccastrid (narazie, czy tego chcesz czy nie, wesele będzie).
    A i mówiłaś, że do 40 nie będzie zabijania. Ale to chyba znaczy, że w 40 Coś Się Stanie? Mam nadzieję, jakoś ostatnio jestem rządna a krwi. Nie mogę się doczekać nexta (mam wyrzuty sumienia, muszę napisać nn). See ya!
    Twoja Keep

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja ci mówiłam, że mam świra na tym punkcie? Chyba zapomniałam, ale wiesz, na czym ja nie świra. :D
      Oczywiście jak zawsze. Bez kłótni nie ma przynajmniej tak nudno, ale czy to zawsze musi przynosić kłopoty? Niekoniecznie xd
      Planuję coś na 40, ale na razie nie mam kogo uśmiercić. Choć w dalekich planach mam co na mniej już pewne 2 osoby xd

      Usuń
    2. ...... No przynajmniej wiem, że gadam z moją Hero! W ich przypadku zawsze na każdym blogu. Ale jak stwierdziłaś tak, jest ciekawie. Dlatego lubię się droczyć ;). + pisałaś o tym bodajże w drugim mailu do mnie.

      Usuń
  4. genialny rozdzial naprawde nie moge sie doczekac czkawki mieszajacego sie w sprawy berk :) poza tym swietna klutnia oni na prawde sa siebie warci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy się będzie mieszał, ale raczej bardziej w sprawy Archipelagu się wpiepszy. :)
      Miło mi!

      Usuń
  5. W końcu doczekalam się ich kłótni !! Dzięki, Hero :*
    Jak już wspominałam ich relacja jest mocno popierdzielona, ale za to ich kocham <3
    Ogólnie zdziwiłam się że Czkawka bierze tak ważne sprawy w swoje ręce. W końcu ma bronić smoki, no nie? Wiem że przez zapobieganiu wojny ochroni właśnie te gady ale tu jest troszkę głębszy sens, wg mnie oczywiście xD Bo jednak Czmakwa postara się ochronić Berk przed Dagurem i Drago.
    Oby mu się udało.
    Jestem ciekawa co po kłótni zrobiła As. Hero, kiedy będzie ten przeklęty ślub?? Już się doczekać nie mogę !
    Hahaha. No co? As weznie ślub z Dagurkiem będzie noc poślubna A potem Astrid upozoruje własną śmierć żeby tylko nie być z Tym smieciem Ale uchroni ukochaną wyspę ^^
    Jednak to dość czarny scenariusz ;_;
    Wiesz, Hero, czego mi brakuje ? Ciutek romantyzmu. Niech Czkawka z jakąś dziewczyna....ekgem się zagalopowalam ? No trudno xD
    Ale może coś będzie ?? :')
    I daj mnie Astrid. Hahaha

    Jesteś genialna w tym co robisz. Z niecierpliwością czekam na twój nn. Rozwijaj się dalej, Hero i błagam nigdy nie kończ bloga. Uwielbiam twoje opisy. Jesteś mistrzem :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smile - osoba, która w zwykłym kwiatku znajdzie głębszy sens xd Kocham cię za to! xd
      Ty uwielbiasz chyba zamieszania z nimi, a na dodatek pragniesz ślubu As i jeszcze te czarne teorie spiskowe? Kogo ja wychowałam? Hahahahah Smile, Smile, Smile - na truj bo jeszcze się zgodzę na ten ślub.
      Romantyzm? Mam zamiar wprowadzić już od jakieś czasu wiec spoko :* nigdy się nie zagalopujesz kochana!
      Czy skończę tego bloga? Kiedyś na pewno. Boję się tego dnia jak braku Hiccstrid w nadchodzącym sezonie RTTE, ale wiem, że ty zawsze będzie obok x

      Usuń
  6. K*rwa Super Hero>!@#$>>>!!! Kochan! Co rozdział zaskakujesz mnie jeszcze bardziej! Czy ty chcesz abym ja tu na zawał zeszła?
    Wiem.. Dawno mnie tu nie było.. To tylko i wyłącznie zostało spowodowane brakiem zaglądania na powiadomienia na głównej stronie. Kiciu.. <3 Wybaczysz? Obiecuje, że się poprawie!
    Dawno nie miałam okazji z tobą popisać i chętnie bym popisała! Na prawdę się stęskniłam! Na maxa!<3 <3 Marzę aby Cię poznać osobiście.. Moją Super Hero muszę poznać!

    Co do rozdziału.. Tak bardzo chcę się czegoś przyczepić (tak na złość :P ) ale.. Niestety nie mam czego ;( rozdział jest zajebisty!
    Co do ślubu As z tym całym Dagurkiem to.. ja chce aby ona była z Czkawką! Chce ich ślubu! Aby była cudowna ceremonia, noc poślubna i aby wiedli szczęśliwe życie na wyspie.. Wtedy Astrid uchroni wyspę i będzie na dodatek szczęśliwa! I prosta bajka! Mam m spooooorooooooo zaległości.. Idę je nadrobić. Więc.. Do następnego kiciusiu! <3 <3


    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam! Też miałam zaległości ale jestem więc nie było sprawy. :* Kochana właśnie coś nam ostatnio nie szło ze spotkaniem na fb ale nadrobimy!
      Hahahah chcesz ślubu Hiccstrid? Zabawne, bo nie planuję niczego podobnego, ale pożyjemy zobaczymy.
      <3

      Usuń
  7. O jprdl jaka jazda xD brakowało mi jeszcze żeby Astrid na koniec tej kłotni powiedziała coś w stylu
    -Tak biedny Smoczy Jeździec! Woesz czemu mnie szukali?! (Podchodzi powoli do niego ten sie cofa)
    -wiesz?! Bo jestem kartą przetargową! Bo beze mnie Dagur zniszczy Berk dlatego i nie mów że masz gożej bo wszyscy mamy popierdolone życie!! (Mówi to z zapłakanymi oczami i ucieka do lasu zostawiając zdezorientowanego Czkawke samego)
    Taki mój pomysł xD czekam niecierpliwie na nexta bo ten oczywiście jak każdy Wspaniały Niepowtarzalny i wgl Zajebisty :D pozdro i weny życze :*
    Już sie nexta doczekać nie moge pisz szybko błagam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy pomysł, ale weście przestańcie. Kurde As zaczyna kłótnie, ale i tak jak zwykle Czkawka zostaje opierdolony. Postawcie sie w jego sytuacji xd
      Jak tylko dodam na drugi blog, zabieram sie za ten x

      Usuń
  8. Eh, to sie nacieszylismy miloscia-przyjaznia-czy-czymkolwiek-to-jest miedzy Czkawka a Astrid.
    No ale coz. Mozna było to wywnioskowac. W koncu zawsze tak jest. :) Najpierw miłość rośnie wokół nas, a poźniej "NIENAWIDZE CIE KURWA!".
    ......Ekhem...... Chyba wciągnęłam sie za bardzo :')
    Ale mimo tego rozdział był fantastyczny. Nie wiem, jak Ty to robisz, ze z rozdziału na rozdział, piszesz jeszcze lepiej. Czy to jakaś magia? :D

    Ale..... Co z Astrid? Wróciła na Berk? Ehh..... Ta dziewczyna to umie sobie życie skomplikować ;___;
    Hmm, ale tak szczerze to lubię kłótnie między nią a Czkawką. Już się do nich przyzwyczaiłam, więc jedna kłótnia mniej czy więcej nie robi mi różnicy xDDD

    Według mnie długość rozdziału była dobra. Nie za krótko, nie za długo. Idealnie. Czytało mi się bardzo przyjemnie ^^
    A teraz już żegnam.
    Czekam na next :*
    Kocham ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "...a później NIENAWIDZĘ CIĘ KURWA" - tym tekstem wygrałaś wszystko Avis.
      Muszę coś zmienić, nie możecie się za bardzo przyzwyczajać do ich kłótni. Mam pewien pomysł na tę okoliczność xd
      Wreszcie ktoś docenił o tej długości. Dziękuję sis ❤

      Usuń
  9. Od prawie tygodnia wypluwam sobie płuca, więc chyba nie obrazisz się, jeśli będzie bardzo krótko. Świetny rozdział, widać że się nad nim napracowałaś. Doskonale wykreowałaś wszystkie emocje, gratuluję i podziwiam x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle się nie obrażę, bo wystarczy, że czytasz i skomentujesz nawet kilkoma słowami. Jesteś wielka!

      Usuń