"Zrozumienie natury człowieka obcego wręcz siebie, jest niezwykłym czynem
dla osoby, która w żaden sposób nie wie o tobie wszystkiego"
Po spokojnym locie, wylądowaliśmy na dobrze mi znanej wyspie
– Wyspie Mocy. Mam tu swój stary, letniskowy dom. Swego czasu, gdy jeszcze
miałem czternaście lat pewnego dnia przylecieliśmy na tę wyspę i tak nam się
spodobała, że musieliśmy na wszystko, tutaj zbudować coś dla siebie.
Wiedzieliśmy, że gdyby Drago wytropił nasz dom na Smoczej Wyspie, nie znajdzie
Wyspy Mocy nawet jeśli by się starał najbardziej na świecie. Na tę wyspę można
się dostać tylko dzięki smokowi. Bez łuskowatego gada, nie ma po co się
zapuszczać w poszukiwania. Tylko smoczek, dzięki swoim wyostrzonym zmysłom, wie
kiedy skręcić, w która szczelinę wlecieć i co ominąć, jeśli chce się dostać na
Wyspę Mocy.
Gdy pierwszy raz dotarliśmy tam, po
krótkim zapoznaniu się z lądem, zrozumiałem dlaczego tylko smok może ją
znaleźć. W wodach tejże wyspy, płynie specjalna substancja, działająca na smoki
niczym Smoczymiętka. Gady ją uwielbiają, szczególnie Szczerbatek. Bez przerwy
mógłby się w niej kąpać. Nawet przypomniała mi się jedna taka sytuacja, gdy tak
patrzę jak Mordka, wskoczył do lekko zielonkawej wody.
Wyczerpany po długiej podróży, walnąłem się na wilgotną ziemię, patrząc jak
Szczerbek krąży wokół małego jeziorka, które rozpoczyna niewielką rzekę, wolno
płynąca po lądzie.
Właśnie uciekliśmy od Drago i musieliśmy się gdzieś skryć. A tą wyspę znalazł
Szczerbatek, więc powinno być dobrze. Nie lecieliśmy poza granice Archipelagu,
bo na razie tak daleko nie chcę się zapuszczać. Co jednak nie oznacza, że nigdy
tam nie polecę. Muszę zbadać każdy zakamarek, poszukać nowych smoków.
Smok warknął przeciągle na płynąca ciesz w korycie. Zaśmiałem się z niego,
wstając powoli by zobaczyć na co ten głupek warczy.
- Hej, co jest
Szczerbek? - zapytałem smoka, kucając przy nim i kładąc rękę na jego czarnej
skórze. Wskazał głową na wodę, a po chwili skoczył w nią. Teraz jego wyraz
mordki diametralnie się zmienił. Ucieszony skakał, turlikał się, chlapał na
wszystkie możliwe strony.
Postanowiłem zbadać tą, że wodę by dowiedzieć co ma w sobie takiego, że
Szczerbek można by powiedzieć, oszalał na jej punkcie. Pochyliłem się lekko by
móc ją powąchać i zamoczyć w niej dłoń. Jednak mój smok był o wiele bardziej wspaniałomyślny
i jak tylko chciałem się schylić, szarpnął mnie za koszulę i wpadłem cały do
wody. Nie było tak głęboko, ale Szczerbol i tak miotał mną po całej wodzie,
żebym tylko nazbierał sobie tego zielonego osadu na ciało.
- Szczerbek! -
warknąłem troszkę zły. On jednak się tym nie przejmował i gdy już byłem
caluteńki zielony, postawił mnie na brzegu. Myślałem, że da mi spokój, ale
oczywiście to MÓJ SMOK, więc gdzie mógłby sądzić, że da mi spokój. Zaraz
wyskoczył na mnie i bezkarnie zlizywał zieloną substancję z mojej twarzy.
Wreszcie po kilku minutach, udało mi się odepchnąć jego wielki łeb ode mnie.
Pod nakazem przyniesienia drewna na opał, posłusznie podreptał w głąb, do lasu.
Wytarłem się kawałkiem materiału, który miałem przeznaczony na jego ogon i na
spokojnie postanowiłem zbadać to zielonkawe coś w wodzie.
Bez
żadnego warsztatu było ciężko, ale dowiedziałem się, że substancja działa na
smoki jak Smoczymiętka. Tylko inne są działania bo spożyciu, nasmarowaniu się
lub zobaczeniu nawet. Po mięcie smoki stają się leniwe, senne czasami też -
najbardziej Mordka - turlają się w niej lub zasypiają po niej. Jednak po wodzie
są bardziej pobudzone, skore do całonocnej zabawy, o czym się przekonałem bo
Szczerbatek nie dawał mi spać tylko chciał, żebyśmy albo polatali albo pobawili
się. Ogólnie są troszkę silniejsze, ale po upływie odpowiedniego dla tej
substancji czasu działania, natychmiast są wymęczone, śpią jak tylko najdłużej
mogą. Mogą po niej również wymiotować zjedzonymi rybami, o czy też się
przekonałem. Zakazałem Mordce kąpania się w tej wodzie, bo wie, że może
chorować.
- Szczerbatek! – warknąłem na niego, znacząco patrząc w jego
zielone oczy. Zrozumiał od razu i posłusznie wyszedł z kolorowej wody. Astrid
podeszła do Mordki, głaskając go pod brodą.
- Czemu musiał wyjść? – zapytała, układając się na ziemi, a
smok położył głowę na jej kolanach. Rozglądnąłem się po łące w poszukiwaniu
kawałków drew, po czy skinąłem na smoka. Zrozumiawszy ociężale wstał i
podreptał do lasu. Uśmiechnąłem się pod nosem i nałożyłem kawałek linki na
patyk. Ruszyłem do wody, zarzucając prowizoryczną wędkę.
- Widzisz? – wskazałem na zielone zawiesiny na powierzchni
wody – To jest niczym smoczymiętka – Dziewczyna podniosła brew, nie wiedząc o
czym mówię.
Thorze,
dopomóż…
- Smoczymiętka to trawa, którą smoki dosłownie uwielbiają.
Łatwo, dzięki niej ubłagać smoka lub zmusić do uspokojenia się albo zaśnięcia –
wytłumaczyłem w skrócie, na co skinęła głową – Więc ta woda, dokładnie ta
zawiesina, działa na smoki troszkę inaczej niż mięta. Szczerbatek szaleje po
niej, jest pobudzony, nie może spać. Również może chorować przez nią, dlatego
nie może jej pić albo chociaż nawet kąpać. Nie chcę, żeby źle się czuł, a mamy
przed sobą jeszcze daleką drogę – powiedziałem, chwytając złowionego przed
chwilą dorsza.
- Daleką drogę? – spytała, rozkładając koc, który miałem
zawsze przy siodle Szczerbka. Wyjąłem teraz śledzia i rzuciłem spojrzenie w jej
kierunku.
- Tak, no bo chyba nie zamierzasz wracać na Berk, nie?
- Nie, ale… – zawahała się, drapiąc po szyi. Uniosłem prawą
brew, wykładając kolejnego dorsza na materiał obok mnie.
- Ale? – wiedziałem, byłem niemalże pewny, że coś się
musiało stać w Berk, że ona nie chce wracać. Z tego co wiem, zawsze kochała
naszą rodzinną wyspę i dałaby się za nią pokroić.
Emm, JEJ
rodzinną wyspę, Czkawka.
- Chodzi o to, że – westchnęła, patrząc w stronę lasu, gdzie
akurat pojawił się mój smok. Radosny wbiegł na polanę, w paszczy trzymając
kawałki drewna na ognisko. Astrid zaśmiała się i wstała, układając przyniesione
patyki w równy stosik.
Mrugnąłem na Szczerba, a ten splunął
plazmą w drewno, które z trzaskiem zajęło się czerwono-pomarańczowym ogniem,
rzucając złoty blask na nasze oblicza. Swym ciepłem ogrzało nasze zmarznięte
policzki i wywołało odczucie odprężenia i spokoju.
Wiem, że ten temat nie jest Astrid na
rękę i rozumiem to. Sam nie jestem za bardzo wylewny, nie lubię opowiadać o
sobie. Tylko tu nachodzi pytanie czy ona chce lecieć ze mną, gdyż tak jakby
porwałem ją, nie wiedząc w ogóle dlaczego dziewczyna, nie ma zamiaru zostać na
wyspie. Jeśli mi nie powie, będę musiał ją zostawić tutaj albo odstawić na
Berk. Nie mogę wziąć jej ze sobą, bo spotkanie Drago jest teraz bardzo
możliwe, a nie pozwolę, żeby cierpiała, gdyby nas złapał. Ja jestem Smoczym
Jeźdźcem i to moje przeznaczenie. Moja walka z Krwawdoniem, a ponownie wciągać
w to Astrid, nie zamierzam.
Wziąłem złowione ryby, podchodząc do
Szczerba w celu zabrania sobie noża z torby. Niespodziewanie poczułem ukłucie w
plecach, a potem czarne plamy pojawiły mi się przed oczami. Starałem się
szybciej wdychać powietrze, lecz i tak ledwo co mogłem nadążyć nad własnym
ciałem. Serce łomotało mi w piersi, jakby za chwilę miało zamiar wyskoczyć i
pozbawić mnie życia. Mrowienie w nogach za nic nie chciało ustąpić, przez co
powoli upadłem na kolana, podtrzymując się dłonią. Wypuściłem ryby z drugiej
ręki i jęknąłem z przeszywającego bólu.
- Czkawka, wszystko w porządku? – Cichy głos należący do
blondynki, na chwilę wrócił mi świadomość. Kiwnąłem niedbale głową, a po chwili
upadłem z łoskotem na twarz. Jedyne co usłyszałem przez zamknięciem oczu –
Czkawka!
*Archipelag/Narrator*
Mężczyzna wściekłym wzrokiem, ogarnął siedzących jak na szpilkach wojowników.
- Cholera jasna! – wrzasnął, waląc pięścią w drewniany stół, na co kilku wikingów podskoczyło na miejscach, a jeden zemdlał ze strachu. Drago pokręcił jedynie głową, kiwnąwszy na leżącego żołnierza. Szybko doprowadzili go do poprzedniego stanu, po czym czarnowłosy mógł kontynuować – Znowu nam się wymknął! Przeklęty pies! – rzucił nożem w ścianę za swymi wojownikami. Chodził po pomieszczeniu, myśląc nad wkurzającym Smoczym Jeźdźcem.
Nie wiedział jak ma na imię i to, go najbardziej doprowadzało do szału. Nie wiedział czy ma rodzinę, czy wyspę, czy jakiekolwiek plemię. Czy ma coś ma czym mu bezgranicznie zależy. Hah, ma smoka, przypomniał mu wewnętrzny głos. Jednak dobrze wie, że schwytanie go i zabicie, niczego dobrego nie przyniesie, jak tylko zemstę Jeźdźca na Drago i jego armii. Zdawał sobie sprawę, że jeśliby to zrobił, chłopak znajdzie go z całą armią dzikich smoków i w pył, rozniesie jego potężną armadę. Musi wykombinować coś lepszego.
Popatrzył w ciemne morze i jasny księżyc, przez malutkie okienko, a w jego głowie zaświtała doskonała myśl. Z uśmiechem podrapał się po wielkiej bliźnie, odwracając się ku wojownikom.
- Parszywy Jeździec, wymknął nam się, lecz nie na długo. Niebawem znów nas odwiedzi, a my się przygotujemy! Przygotować armadę, statki i niewolników – krzyknął – Jutro o świcie wyruszamy na poszukiwanie Nocnej Furii – powiedział już ciszej, gdy po krótkiej komendzie, wszyscy żołnierzy w mig rozproszyli się do różnych części jego wielkiego portu, gdzie miał kryjówkę.
Jego plan był wyjątkowy, doskonale o tym wiedział. Jako wieloletni wojownik, tak świetne pomysły, przychodziły mu bez problemu. Wiedział, że to się już na pewno uda, nie mogło przecież inaczej.
- Szykuj się Smoczy Jeźdźcu. Mam dla ciebie nowe zadanie...
- Szykuj się Smoczy Jeźdźcu. Mam dla ciebie nowe zadanie...
*Astrid*
Czkawka kiwnął lekko głową na znak, że
wszystko dobrze, a dosłownie po chwili, upadł na twarzą na chłodną ziemię.
- Czkawka! – wydarłam się, rzucając koc i biegnąc do
chłopaka. Szczerbatek, który aktualnie sam próbował złowić sobie trochę ryb, w
sekundzie znajdował się przy swoim przyjacielu.
Nie wiedziałam co się stało, dlaczego
zemdlał. Upadłam na kolana przy nim, dotykając jego pleców, w zamiarze
przewrócenia go na drugi bok. Jego czarna koszula była dziwnie mokra, lepka i
ciepła. Ze zdziwieniem spojrzałam na swoją dłoń, przystawiając ją do światła.
Krew!
- Boże, Czkawka – Sama ledwo co, byłam bliska zemdlenia,
lecz musiałam się otrząsnąć.
Astrid,
wojowniczko, ogarnij się…
Dobra, odetchnęłam i delikatnie
spróbowałam zdjąć morką koszulę z jego ciała. Było ciężko, ale jak tylko
podniosłam miękki materiał, prawie zakrztusiłam się własną śliną. Jego plecy
były całe okropnie zmasakrowane. Odynie,
pomyślałam tylko. Dzięki pazurowi Szczerbatka, rozcięłam milutki materiał
czarnej koszuli i zdarłam go z pleców właściciela. Ostrożnie przenieśliśmy go
na materiał, blisko ogniska i kazałam Mordce przynieść trochę wody. Nie wykonał
mojej prośby, a tylko nachylił się nad jego ciałem i zaczął najzwyczajniej w
świecie lizać jego rany na plecach. Popatrzyłam zdziwiona na niego, lecz
ku mojemu zaskoczeniu, plecy zaczęły samoczynnie, po zetknięciu ze śliną
smoka, łagodnieć, a po chwili zabliźniać. Z szokiem oglądałam to niecodzienne
zjawisko. Szczerbatek tylko uśmiechał się zadowolony, od czasu do czasu,
ponownie przejeżdżając chłodnym jęzorem po ranach Czkawki.
Odgarnęłam włosy z
czoła, lecz zasmucił mnie fakt, iż dalej chłopak się nie obudził. Ostrożnie
wzięłam szmatkę, wycierając skórę, tam gdzie jeszcze była oczywiście, wodą by
go wyczyścić. Pracowałam powoli, dokładnie zwilżoną ścierką, obmywając plecy,
szyję i twarz bruneta. Jego klatka unosiła się delikatnie, co znaczyło, że
żyje, a to była najlepsza wiadomość.
Przejechałam
dłonią po jego rdzawo-brązowej czuprynie, uśmiechając się cierpko do smoka,
który ani na chwilę nie odszedł od jeźdźca. Nie mogłam się nadziwić jak te
skrzydlate stworzenia są oddane, wierne i zdolne poświęcić się dla swojego
przyjaciela. Czkawka miał ogromne szczęście, że znalazł Szczerbatka, ale jak
tylko pomyślę sobie, jak się czuł w wiosce, aż ciarki biegną mi po plecach. Tak
bardzo wszyscy go poniewierali, wyśmiewali się, bili. A on nic nam nie robił,
nawet nas nie zaczepiał, ani nie wkurzał, nawet od małego pracował u Pyskacza i
wyrabiał dla nas broń, którą często obrywał. Był po prostu, nie wadząc nikomu,
a i tak cała wioska miała mu za złe, że istnieje. Co za okropność, ale wiem, że
sama nie byłam lepsza. Głównymi przewodnikami na napady Czkawki, byłam ja i
Smark. Obmyślaliśmy kiedy nada się dogodna okazja, żeby zlać tego chudzinę.
Jestem potworem, byłam, ach sama już nie wiem. Co prawda wybaczył mi, ale sama
dalej źle się z tym czuję. Nie jestem chyba warta tego, żeby mi przebaczył. Nie
zastanowił się chyba, odpowiednio mi przebaczając. Ja bym… nic bym nie zrobiła,
bo nie miałabym w sobie tyle odwagi co on, żeby uciec, postawić się, pokazać,
że można żyć inaczej, wyprzeć się rodziny, plemienia, własnego ojca!
Rzuciłam własnym
toporem ze złości w drzewo, znajdujące się nieopodal nas. Prychnęłam,
przeglądając się w toni wody.
- Tylko mnie nie zabij przy okazji – usłyszałam jego głos,
ochrypnięty, słaby i cichy, ale jednak należący do niego!
Zerwałam się ku
niemu, zarzucając grzywką na bok. Patrzył mi w oczy, swym tajemniczo zielonym
spojrzeniem, od którego w środku robiło mi się dziwnie przyjemnie. Odwzajemniłam
jego gest, biorąc szmatkę i lekko przecierając jego twarz i szyję. Uważnie śledził
moje ruchy, uśmiechając się kokieteryjnie w moją stronę, co odrobinę mnie
peszyło oraz dziwiło. Czy on przypadkiem nie uderzył się w głowę?
- Mógłbyś przestać? – zapytałam, rzucając ścierkę na ziemię.
- A co takiego robię? – odpowiedział pytaniem, kładąc rękę
na mojej dłoni. Strąciłam ją szybko, na co on tylko się zaśmiał – Nie bój się,
nie zamierzam cię podrywać – W jego ślady poszedł również Szczerbatek, rechotając
głośno po swojemu. Moje policzki spłonęły czerwonym rumieńcem, choć nie miałam
w planach, że jego słowa, wzbudzą we mnie takie emocje.
Odwróciłam się od
niego i zwróciłam wzrok na gwiazdy. Pewny tego co mówi, pewny swoich czynów,
pewny wszystkich zamierzeń. Cholernie wkurzający, całkowicie pewny siebie Jeździec.
- Niech cię szlag, Czkawka – mruknęłam, rzucając krótkie
spojrzenie w jego stronę. Było tak cicho, że praktycznie usłyszałam jak kiwnął głową do Mordki oraz uśmiechnął się pod nosem.
- I wzajemnie, Milady...
~*~
Wiem, że czekaliście długo, ale musicie mi to wybaczyć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego wszystko zwalam na swoje nieogarnięcie w czasie. Zaniedbałam tego bloga, to też wiem, ale teraz zamierzam Wam to wynagrodzić i kolejny rozdział będzie już za tydzień, lub krócej, albowiem jeśli tego nie wiecie, MAM FERIE! Jestem tego pewna, że chcielibyście rozdział codziennie (no chyba, że nie) ale wtedy szybko bym skończyła odpowiadanie, dlatego takie dłuższe przerwy przydadzą się i dobrze wpłynął na rozwój dalszej historii.
Myślę, że wynagrodziłam swą nieobecność dość dobrym rozdziałem, z którego jestem bardzo zadowolona <3
Dedykuję ten rozdział, świetnemu czytelnikowi, toudie'emu!
Mam swoje dojścia, dlatego trzymaj się tam i zdrowiej szybko, bo Hero się martwi :)
Nie zapomnijcie oddać głosu w ankiecie po prawej stronie bloga!
Niech tam Was wszystkich Odyn pilnuje w te szkolne lub feriowe dni :*
Pamiętajcie, KOCHAM WAS MOCNO <3
~ SuperHero *.*
pierwszy hurra kolejna notka :)
OdpowiedzUsuńooo dedykt dziekuje slicznie co do tego zdrowienia to troche slabo bo jak dzis dowiedzialem sie szczegulow co do mojej diety to uznalem ze oni chca mnie zabic a nie leczyc (z mies tylko chude szynki i gotowany drub ale nie w zupe i zero nabialu dodatkowo ograniczenia w warzywach a na deser bezwzgledny zakaz czekolady i wyrobow kakaowych i jak tu przrzyc ja sie pytam!?) no dobra skonczylem o nudzic o mnie teraz co do kolejnego genialnego rozdzialu to mam nadzieje ze astrid wreszcie wytlumaczy czkawce dlaczego chciala uciec. nowy zly plan drago supernie mooge sie doczekac :D o ja taki inny. w sumie rozdzial wydawal mi sie nieco krutki ale za to bardzo ciekawy fajnie tez ze chcesz napisac wiecej w ferie naprawde bardzo mnie to cieszy :) naniec jeszcze dodam ze mam zamiar odswiezyc sobie twoja genialna twurczosc i zaczynam czytac od poczatku pozdro moza weny i czego tylko chcesz w ferie :)
UsuńNie zabiją cię, nie bój się. Przeżyjesz, wszyscy będą trzymać kciuki :)
UsuńAstrid jak wiesz nie chce powiedzieć tego Czkawce, bo nie umie i trudno jej mu zaufać. Czy ma taki super plan? Zobaczymy co wymyśle, ale postaram się coś dobrego xd
Ej, 4,5 strony nie wystarczy? hehehe xd Dziękuję za wenę bo się przyda i bardzo mnie to cieszy, że chcesz przeczytać wszystko od nowa xd
Druga! (jak widać, toudi, nie próżnujesz)
OdpowiedzUsuńA więc toudi. Od wczoraj dwie blogerki się o cb martwią? Jakie to uczucie? xd
Usuńok, ok, przechodząc do meritum (jak ja mogłam pisać to przez "d"?). Znowu taki spokojno-niespokojny rozdział. I like it! Właściwie to czemu któś wbił mu nóż w plecy (chyba, że to była metafora, ty Keep niekumacie jeden). Ja na prawdę przepraszam, ale:
1. Był dziś sprawdzian z matmy.
2. Ominęły mi trzy lekcje, bo byłam z klasą na lodowisku.
3. Jadłam z moimi BFF Wiejskie Ziemniaczki, a jestem na 99,9 % pewna, że COŚ tam Dodają.
Z calutkiego serca dziękuję za te wspaniałe komment u mnie i w ogóle dobrze, że jesteś!
Czekam na nn.
Twoja Keep
najnowszy sposób na podryw na obłożnie chorego ;)
UsuńCiebie? Może i jestem połowicznie ślepa, ale aż tak źle ze mną nie jest :)))))))))))))))))))). A tak przy okazji, to ja nie umiem podrywać. Ale jeśli ci to schlebia, to se wmawiaj. + pomyliłeś adresy. Lekarze-psychopaci, to u mnie, nie tutaj.
UsuńŻeby nie było więcej zgrzytów, o nikim już nie napisze. O nikogo się nie martwię, jestem zła xd hahahahahh xdddd
UsuńKeep dziękuję za komenta, a czy wbił mu nóż w plecy, to i to i to. Ale nareszcie znalazł czas na wylizanie tych plecków xdd
A spoko. Czy już wspomniałam, jak działa zgubny wpływ otoczenia.
UsuńHahahahah, o tym samym pomyślałam. Tylko KTO?
No jak to kto? No Drago... Tortury, poprzednie rozdziały? Nie pamiętasz już?
UsuńTyle to ja też wiem. Tego nie da się zapomnieć. Tylko, Kto mu wbił ten cholerny nóż?! Przeciesz sama wspomniałaś, że nikt bez smoka tam się mie dostanie. No chyba nie Szczerbatek. No, więc się pytam, czy to była przenośnia, czy NA PRAWDĘ któś wbił mu to?
UsuńMusisz bardziej uważnie czytać moje rozdziały. Są tak zawile napisane, ale trzeba się tylko skupić i już wszystko jest jasne. Oczywiście, nikt mu żadnego noża do pleców nie wbił. Skutkiem długiej podróży (z Smoczej Wyspy na Berk i dalej na Wyspę Mocy) i dostatecznego nie zagojenia się ran po torturach Drago, wszystko pękło i tak oto Czkawek leży. :)
UsuńNo się sie pytam, czy to metafora. Sorry, ale jak wspomniałam, gdy pisałam koma, byłam świeżo po 45 torturach mózgu zwanych sprawdzianem z matmy. No ale raby wylizał należycie.
UsuńJejku jak się cieszę że dodałaś kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńTak długo na niego czekałam aż w końcu się doczekałam. Muszę przyznać że rozdział wyszedł ci przepiękny. Po prostu miód malina. W końcu zrobiłaś kolejny moment między czkawką a astrid! ❤ dla mnie to wielki Plus: )
A ostatnie zdanie czkawki genialne ;)
Zresztą całe opowiadanie jest niesamowite
Nie przejmuj się że ostatni rozdział był jakiś czas temu. Ja nie mam ci tego za zke. W końcu zbliża się koniec pierwszego semestru i czas poprawek (albo jak u mnie) nowych Jarnołtówek czy np. Pracy z podręcznikiem bo nauczyciel nie ma z czego ocen wystawić. Ja sama nie miałam zbyt wiele wolnego czasu. Dopiero wczoraj na wieczór i dzisiaj (bo na szczęście mam wolne :D) zazdroszczę że masz już ferie. Ja mam dopiero od 1 lutego :'(
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Z niecierpliwością czekam na nexta
Pozdrawiam, życzę dużo weny i udanych ferii kochana
Spodziewałam się, że to zdanie będzie się wam podobało. Mnie również :* Troszku chciałam wam dać tego hiccstrid, żeby nie było, bo tak to, normalnie prawie 40 rozdział, a oni nie pogadali w normalny sposób xd wariatka ja xddd
UsuńŻyczę Ci jak najlepszych ocen, żebyś tam wszystko sobie zdała :) Szybko minie i też będziesz mieć ferie, ale wtedy ja wrócę do szkoły :/
Dziękuję <3
Dziękuję kochana 😘❤
OdpowiedzUsuńZ pewnością się przyda
Jak jestem zajarana na maxa!!! Normalnie rozdział był wspaniały jak każdy ale tak nie mogłam sie doczekać a tu jest no po prostu kocham!!! Ciekawi mnie co sie stało Czkawce nagle rana krew O.o coś mi tu nie gra xD czekam i wyczekuje na następnego nexta bo już nie moge sie doczekać!!! Ja też teraz mam ferie!! Pozdrawiam cie cieplutko i dużo weny życze!!! :* :D
OdpowiedzUsuńCoś jest nie tak z waszą pamięcią xd Emm Drago? Tortury w poprzednich rozdziałach? Świta już coś, od czego te rany? :)
UsuńSuper, więc możemy się razem cieszyć.
Powiedz z jakiego województwa jesteś?
Dziękuję i wzajemne pozdrowienia. Nareszcie spadł śnieg ❄
Wjeżdzam z buta z komem xD
OdpowiedzUsuńHero, w końcu słodki rozdział ^^ :3 Wreszcie taki powiew świeżości, choć oczywiście musialas dźgnąć swojego męża.Chyba że Czkawka czekał na usta- usta od As :'))
Taki żarcik. Wiesz, mam nadzieję, że w końcu się pocaluja. Było by serrrioooo suodko :3
I ten dialog na końcu: "niech Cię szlag Czkawka " "i nawzajem, Milady " takie *0*
Chcę więcej takiego droczenia się. Im to genialnie wychodzi ^^
Ogólnie bardzo ciekawie napisany, tak lekko i swobodnie. Mam nadzieję, że szybciej dodasz... Ja też muszę się wziąć za moje blogi.. W końcu już muszę myśleć nad ślubem hiccstrid. Hahahhahahaahaha xD dobra, wracając do Ciebie, czekam i dawaj szybko. :*
Wiem, że ubóstwiacie ten dialog *taka skromna Hero* 0.* Mnie również się masakrycznie podoba, dlatego dziękuję ❤
UsuńWłaśnie zauważyłam, że i im wychodzi (znaczy mi) te ich pogadanki i Wam się to podoba :) Będziemy iść w tym kierunku na razie xd
Ja jestem z woj. Małopolskiego
OdpowiedzUsuńA ty? Teraz już wiem po prostu Czkawce sie rana otwarła/nie zagoiła teraz już wszystko jasne xD tak samo jak toudi zamierzam czytac od nowa aby odswieżyc sobie pamięć :D u mnie śniegu jest z pół metra właśnie wróciłam ze spaceru z moim psiakiem Niki, mam całego czarnego kota ma oczy typowe jak Szczerbatek i dlatego go tak przezywam choć nazywa sie Glabiator xD nie pytaj dlaczego xD
Ja+kuzynka+mały kociak= dziwne imię xD xD pozdrawiam cie cieplutko kochana :D
Na serio?! Ja też!
UsuńBrawo i ogromnie mnie to cieszy. Kurde, mój pies ma na imię Niko, też miałam czarnego kota ale zdechł. Ładne imię i ja też na mojego psa mówię "Mordko" :*
Dziękuję i wzajemnie Kiniu :*
Oczopląsów można dostać od tych białych literek na czarnym tle. :/
OdpowiedzUsuńNie białe a szare Anonimku, i nie wiem czy to jakiś komplement czy hejt, ale cieszę się, że chociaż tyle napisałeś :) Hejty mile widziane!
Usuń,, I wzajemnie, Milady..." *.*
OdpowiedzUsuńOh ty wiesz jak wzbudzić mą ciekawość xD to było... piękne na swój sposób :* Astrid powinna się przyzwyczajać, że Czkawuś u cb juz taki będzie xd
Mrrr... wyczuwam dziki romans :D
Kochana rozdział jak zawsze najlepszy i doskonały. Teraz tylko czekać na next i jakoś przetrwać do tego czasu ❤
Kocham ❤
Jebłam, gdy napisałaś: "wyczuwam dziki romans" - hahahahaha boskie xd
UsuńNo wiem, wiem i dlatego tak piszę i tak samo jak Wy kocham te zdanie :) hehehe xd Muszę ją do tego przyzwyczaić, ale czy w ogóle będzie musiała się przyzwyczajać? :)
Dziękuję Chi :*
Ja też ❤ ❤ ❤
Mam przyjemność oznajmić, iż jest to jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie w życiu widziałam. Niestety oznajmiam tylko tyle, bo za pięć minut wyjeżdżam na lekcje przed swoim wielkim występem (łuhuhu strasznie się denerwuję). Ilysm x
OdpowiedzUsuńDziękuję! X
UsuńA cóż to za ważny występ? :)
Kiedy Rozdział? O.o nie moge sie doczekać :D
OdpowiedzUsuńKiniu jeśli dobrze pójdzie to jeszcze dzisiaj <3
Usuń