piątek, 15 stycznia 2016

37. Rana otwiera duszę.

    "Zrozumienie natury człowieka obcego wręcz siebie, jest niezwykłym czynem dla osoby, która w żaden sposób nie wie o tobie wszystkiego"
Po spokojnym locie, wylądowaliśmy na dobrze mi znanej wyspie – Wyspie Mocy. Mam tu swój stary, letniskowy dom. Swego czasu, gdy jeszcze miałem czternaście lat pewnego dnia przylecieliśmy na tę wyspę i tak nam się spodobała, że musieliśmy na wszystko, tutaj zbudować coś dla siebie. Wiedzieliśmy, że gdyby Drago wytropił nasz dom na Smoczej Wyspie, nie znajdzie Wyspy Mocy nawet jeśli by się starał najbardziej na świecie. Na tę wyspę można się dostać tylko dzięki smokowi. Bez łuskowatego gada, nie ma po co się zapuszczać w poszukiwania. Tylko smoczek, dzięki swoim wyostrzonym zmysłom, wie kiedy skręcić, w która szczelinę wlecieć i co ominąć, jeśli chce się dostać na Wyspę Mocy.
    Gdy pierwszy raz dotarliśmy tam, po krótkim zapoznaniu się z lądem, zrozumiałem dlaczego tylko smok może ją znaleźć. W wodach tejże wyspy, płynie specjalna substancja, działająca na smoki niczym Smoczymiętka. Gady ją uwielbiają, szczególnie Szczerbatek. Bez przerwy mógłby się w niej kąpać. Nawet przypomniała mi się jedna taka sytuacja, gdy tak patrzę jak Mordka, wskoczył do lekko zielonkawej wody.

    Wyczerpany po długiej podróży, walnąłem się na wilgotną ziemię, patrząc jak Szczerbek krąży wokół małego jeziorka, które rozpoczyna niewielką rzekę, wolno płynąca po lądzie.
    Właśnie uciekliśmy od Drago i musieliśmy się gdzieś skryć. A tą wyspę znalazł Szczerbatek, więc powinno być dobrze. Nie lecieliśmy poza granice Archipelagu, bo na razie tak daleko nie chcę się zapuszczać. Co jednak nie oznacza, że nigdy tam nie polecę. Muszę zbadać każdy zakamarek, poszukać nowych smoków.
    Smok warknął przeciągle na płynąca ciesz w korycie. Zaśmiałem się z niego, wstając powoli by zobaczyć na co ten głupek warczy.
- Hej, co jest Szczerbek? - zapytałem smoka, kucając przy nim i kładąc rękę na jego czarnej skórze. Wskazał głową na wodę, a po chwili skoczył w nią. Teraz jego wyraz mordki diametralnie się zmienił. Ucieszony skakał, turlikał się, chlapał na wszystkie możliwe strony.
    Postanowiłem zbadać tą, że wodę by dowiedzieć co ma w sobie takiego, że Szczerbek można by powiedzieć, oszalał na jej punkcie. Pochyliłem się lekko by móc ją powąchać i zamoczyć w niej dłoń. Jednak mój smok był o wiele bardziej wspaniałomyślny i jak tylko chciałem się schylić, szarpnął mnie za koszulę i wpadłem cały do wody. Nie było tak głęboko, ale Szczerbol i tak miotał mną po całej wodzie, żebym tylko nazbierał sobie tego zielonego osadu na ciało.
- Szczerbek! - warknąłem troszkę zły. On jednak się tym nie przejmował i gdy już byłem caluteńki zielony, postawił mnie na brzegu. Myślałem, że da mi spokój, ale oczywiście to MÓJ SMOK, więc gdzie mógłby sądzić, że da mi spokój. Zaraz wyskoczył na mnie i bezkarnie zlizywał zieloną substancję z mojej twarzy.
    Wreszcie po kilku minutach, udało mi się odepchnąć jego wielki łeb ode mnie. Pod nakazem przyniesienia drewna na opał, posłusznie podreptał w głąb, do lasu. Wytarłem się kawałkiem materiału, który miałem przeznaczony na jego ogon i na spokojnie postanowiłem zbadać to zielonkawe coś w wodzie.
    Bez żadnego warsztatu było ciężko, ale dowiedziałem się, że substancja działa na smoki jak Smoczymiętka. Tylko inne są działania bo spożyciu, nasmarowaniu się lub zobaczeniu nawet. Po mięcie smoki stają się leniwe, senne czasami też - najbardziej Mordka - turlają się w niej lub zasypiają po niej. Jednak po wodzie są bardziej pobudzone, skore do całonocnej zabawy, o czym się przekonałem bo Szczerbatek nie dawał mi spać tylko chciał, żebyśmy albo polatali albo pobawili się. Ogólnie są troszkę silniejsze, ale po upływie odpowiedniego dla tej substancji czasu działania, natychmiast są wymęczone, śpią jak tylko najdłużej mogą. Mogą po niej również wymiotować zjedzonymi rybami, o czy też się przekonałem. Zakazałem Mordce kąpania się w tej wodzie, bo wie, że może chorować.

- Szczerbatek! – warknąłem na niego, znacząco patrząc w jego zielone oczy. Zrozumiał od razu i posłusznie wyszedł z kolorowej wody. Astrid podeszła do Mordki, głaskając go pod brodą.
- Czemu musiał wyjść? – zapytała, układając się na ziemi, a smok położył głowę na jej kolanach. Rozglądnąłem się po łące w poszukiwaniu kawałków drew, po czy skinąłem na smoka. Zrozumiawszy ociężale wstał i podreptał do lasu. Uśmiechnąłem się pod nosem i nałożyłem kawałek linki na patyk. Ruszyłem do wody, zarzucając prowizoryczną wędkę.
- Widzisz? – wskazałem na zielone zawiesiny na powierzchni wody – To jest niczym smoczymiętka – Dziewczyna podniosła brew, nie wiedząc o czym mówię.
  Thorze, dopomóż…
- Smoczymiętka to trawa, którą smoki dosłownie uwielbiają. Łatwo, dzięki niej ubłagać smoka lub zmusić do uspokojenia się albo zaśnięcia – wytłumaczyłem w skrócie, na co skinęła głową – Więc ta woda, dokładnie ta zawiesina, działa na smoki troszkę inaczej niż mięta. Szczerbatek szaleje po niej, jest pobudzony, nie może spać. Również może chorować przez nią, dlatego nie może jej pić albo chociaż nawet kąpać. Nie chcę, żeby źle się czuł, a mamy przed sobą jeszcze daleką drogę – powiedziałem, chwytając złowionego przed chwilą dorsza.
- Daleką drogę? – spytała, rozkładając koc, który miałem zawsze przy siodle Szczerbka. Wyjąłem teraz śledzia i rzuciłem spojrzenie w jej kierunku.
- Tak, no bo chyba nie zamierzasz wracać na Berk, nie?
- Nie, ale… – zawahała się, drapiąc po szyi. Uniosłem prawą brew, wykładając kolejnego dorsza na materiał obok mnie.
- Ale? – wiedziałem, byłem niemalże pewny, że coś się musiało stać w Berk, że ona nie chce wracać. Z tego co wiem, zawsze kochała naszą rodzinną wyspę i dałaby się za nią pokroić.
  Emm, JEJ rodzinną wyspę, Czkawka.
- Chodzi o to, że – westchnęła, patrząc w stronę lasu, gdzie akurat pojawił się mój smok. Radosny wbiegł na polanę, w paszczy trzymając kawałki drewna na ognisko. Astrid zaśmiała się i wstała, układając przyniesione patyki w równy stosik.
    Mrugnąłem na Szczerba, a ten splunął plazmą w drewno, które z trzaskiem zajęło się czerwono-pomarańczowym ogniem, rzucając złoty blask na nasze oblicza. Swym ciepłem ogrzało nasze zmarznięte policzki i wywołało odczucie odprężenia i spokoju.
    Wiem, że ten temat nie jest Astrid na rękę i rozumiem to. Sam nie jestem za bardzo wylewny, nie lubię opowiadać o sobie. Tylko tu nachodzi pytanie czy ona chce lecieć ze mną, gdyż tak jakby porwałem ją, nie wiedząc w ogóle dlaczego dziewczyna, nie ma zamiaru zostać na wyspie. Jeśli mi nie powie, będę musiał ją zostawić tutaj albo odstawić na Berk. Nie mogę wziąć jej ze sobą, bo spotkanie Drago jest  teraz bardzo możliwe, a nie pozwolę, żeby cierpiała, gdyby nas złapał. Ja jestem Smoczym Jeźdźcem i to moje przeznaczenie. Moja walka z Krwawdoniem, a ponownie wciągać w to Astrid, nie zamierzam.
    Wziąłem złowione ryby, podchodząc do Szczerba w celu zabrania sobie noża z torby. Niespodziewanie poczułem ukłucie w plecach, a potem czarne plamy pojawiły mi się przed oczami. Starałem się szybciej wdychać powietrze, lecz i tak ledwo co mogłem nadążyć nad własnym ciałem. Serce łomotało mi w piersi, jakby za chwilę miało zamiar wyskoczyć i pozbawić mnie życia. Mrowienie w nogach za nic nie chciało ustąpić, przez co powoli upadłem na kolana, podtrzymując się dłonią. Wypuściłem ryby z drugiej ręki i jęknąłem z przeszywającego bólu.
- Czkawka, wszystko w porządku? – Cichy głos należący do blondynki, na chwilę wrócił mi świadomość. Kiwnąłem niedbale głową, a po chwili upadłem z łoskotem na twarz. Jedyne co usłyszałem przez zamknięciem oczu – Czkawka!


*Archipelag/Narrator*
    Mężczyzna wściekłym wzrokiem, ogarnął siedzących jak na szpilkach wojowników.
- Cholera jasna! – wrzasnął, waląc pięścią w drewniany stół, na co kilku wikingów podskoczyło na miejscach, a jeden zemdlał ze strachu. Drago pokręcił jedynie głową, kiwnąwszy na leżącego żołnierza. Szybko doprowadzili go do poprzedniego stanu, po czym czarnowłosy mógł kontynuować – Znowu nam się wymknął! Przeklęty pies! – rzucił nożem w ścianę za swymi wojownikami. Chodził po pomieszczeniu, myśląc nad wkurzającym Smoczym Jeźdźcem.
    Nie wiedział jak ma na imię i to, go najbardziej doprowadzało do szału. Nie wiedział czy ma rodzinę, czy wyspę, czy jakiekolwiek plemię. Czy ma coś ma czym mu bezgranicznie zależy. Hah, ma smoka, przypomniał mu wewnętrzny głos. Jednak dobrze wie, że schwytanie go i zabicie, niczego dobrego nie przyniesie, jak tylko zemstę Jeźdźca na Drago i jego armii. Zdawał sobie sprawę, że jeśliby to zrobił, chłopak znajdzie go z całą armią dzikich smoków i w pył, rozniesie jego potężną armadę. Musi wykombinować coś lepszego.
    Popatrzył w ciemne morze i jasny księżyc, przez malutkie okienko, a w jego głowie zaświtała doskonała myśl. Z uśmiechem podrapał się po wielkiej bliźnie, odwracając się ku wojownikom.
- Parszywy Jeździec, wymknął nam się, lecz nie na długo. Niebawem znów nas odwiedzi, a my się przygotujemy! Przygotować armadę, statki i niewolników – krzyknął – Jutro o świcie wyruszamy na poszukiwanie Nocnej Furii – powiedział już ciszej, gdy po krótkiej komendzie, wszyscy żołnierzy w mig rozproszyli się do różnych części jego wielkiego portu, gdzie miał kryjówkę.
    Jego plan był wyjątkowy, doskonale o tym wiedział. Jako wieloletni wojownik, tak świetne pomysły, przychodziły mu bez problemu. Wiedział, że to się już na pewno uda, nie mogło przecież inaczej.
- Szykuj się Smoczy Jeźdźcu. Mam dla ciebie nowe zadanie...


*Astrid*
    Czkawka kiwnął lekko głową na znak, że wszystko dobrze, a dosłownie po chwili, upadł na twarzą na chłodną ziemię.
- Czkawka! – wydarłam się, rzucając koc i biegnąc do chłopaka. Szczerbatek, który aktualnie sam próbował złowić sobie trochę ryb, w sekundzie znajdował się przy swoim przyjacielu.
    Nie wiedziałam co się stało, dlaczego zemdlał. Upadłam na kolana przy nim, dotykając jego pleców, w zamiarze przewrócenia go na drugi bok. Jego czarna koszula była dziwnie mokra, lepka i ciepła. Ze zdziwieniem spojrzałam na swoją dłoń, przystawiając ją do światła. Krew!
- Boże, Czkawka – Sama ledwo co, byłam bliska zemdlenia, lecz musiałam się otrząsnąć.
  Astrid, wojowniczko, ogarnij się…
    Dobra, odetchnęłam i delikatnie spróbowałam zdjąć morką koszulę z jego ciała. Było ciężko, ale jak tylko podniosłam miękki materiał, prawie zakrztusiłam się własną śliną. Jego plecy były całe okropnie zmasakrowane. Odynie, pomyślałam tylko. Dzięki pazurowi Szczerbatka, rozcięłam milutki materiał czarnej koszuli i zdarłam go z pleców właściciela. Ostrożnie przenieśliśmy go na materiał, blisko ogniska i kazałam Mordce przynieść trochę wody. Nie wykonał mojej prośby, a tylko nachylił się nad jego ciałem i zaczął najzwyczajniej w świecie lizać jego rany na  plecach. Popatrzyłam zdziwiona na niego, lecz ku mojemu zaskoczeniu, plecy  zaczęły samoczynnie, po zetknięciu ze śliną smoka, łagodnieć, a po chwili zabliźniać. Z szokiem oglądałam to niecodzienne zjawisko. Szczerbatek tylko uśmiechał się zadowolony, od czasu do czasu, ponownie przejeżdżając chłodnym jęzorem po ranach Czkawki.
    Odgarnęłam włosy z czoła, lecz zasmucił mnie fakt, iż dalej chłopak się nie obudził. Ostrożnie wzięłam szmatkę, wycierając skórę, tam gdzie jeszcze była oczywiście, wodą by go wyczyścić. Pracowałam powoli, dokładnie zwilżoną ścierką, obmywając plecy, szyję i twarz bruneta. Jego klatka unosiła się delikatnie, co znaczyło, że żyje, a to była najlepsza wiadomość.
    Przejechałam dłonią po jego rdzawo-brązowej czuprynie, uśmiechając się cierpko do smoka, który ani na chwilę nie odszedł od jeźdźca. Nie mogłam się nadziwić jak te skrzydlate stworzenia są oddane, wierne i zdolne poświęcić się dla swojego przyjaciela. Czkawka miał ogromne szczęście, że znalazł Szczerbatka, ale jak tylko pomyślę sobie, jak się czuł w wiosce, aż ciarki biegną mi po plecach. Tak bardzo wszyscy go poniewierali, wyśmiewali się, bili. A on nic nam nie robił, nawet nas nie zaczepiał, ani nie wkurzał, nawet od małego pracował u Pyskacza i wyrabiał dla nas broń, którą często obrywał. Był po prostu, nie wadząc nikomu, a i tak cała wioska miała mu za złe, że istnieje. Co za okropność, ale wiem, że sama nie byłam lepsza. Głównymi przewodnikami na napady Czkawki, byłam ja i Smark. Obmyślaliśmy kiedy nada się dogodna okazja, żeby zlać tego chudzinę. Jestem potworem, byłam, ach sama już nie wiem. Co prawda wybaczył mi, ale sama dalej źle się z tym czuję. Nie jestem chyba warta tego, żeby mi przebaczył. Nie zastanowił się chyba, odpowiednio mi przebaczając. Ja bym… nic bym nie zrobiła, bo nie miałabym w sobie tyle odwagi co on, żeby uciec, postawić się, pokazać, że można żyć inaczej, wyprzeć się rodziny, plemienia, własnego ojca!
    Rzuciłam własnym toporem ze złości w drzewo, znajdujące się nieopodal nas. Prychnęłam, przeglądając się w toni wody.
- Tylko mnie nie zabij przy okazji – usłyszałam jego głos, ochrypnięty, słaby i cichy, ale jednak należący do niego!
    Zerwałam się ku niemu, zarzucając grzywką na bok. Patrzył mi w oczy, swym tajemniczo zielonym spojrzeniem, od którego w środku robiło mi się dziwnie przyjemnie. Odwzajemniłam jego gest, biorąc szmatkę i lekko przecierając jego twarz i szyję. Uważnie śledził moje ruchy, uśmiechając się kokieteryjnie w moją stronę, co odrobinę mnie peszyło oraz dziwiło. Czy on przypadkiem nie uderzył się w głowę?
- Mógłbyś przestać? – zapytałam, rzucając ścierkę na ziemię.
- A co takiego robię? – odpowiedział pytaniem, kładąc rękę na mojej dłoni. Strąciłam ją szybko, na co on tylko się zaśmiał – Nie bój się, nie zamierzam cię podrywać – W jego ślady poszedł również Szczerbatek, rechotając głośno po swojemu. Moje policzki spłonęły czerwonym rumieńcem, choć nie miałam w planach, że jego słowa, wzbudzą we mnie takie emocje.
    Odwróciłam się od niego i zwróciłam wzrok na gwiazdy. Pewny tego co mówi, pewny swoich czynów, pewny wszystkich zamierzeń. Cholernie wkurzający, całkowicie pewny siebie Jeździec.
- Niech cię szlag, Czkawka – mruknęłam, rzucając krótkie spojrzenie w jego stronę. Było tak cicho, że praktycznie usłyszałam jak kiwnął głową do Mordki oraz uśmiechnął się pod nosem.
- I wzajemnie, Milady...


~*~


Wiem, że czekaliście długo, ale musicie mi to wybaczyć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego wszystko zwalam na swoje nieogarnięcie w czasie. Zaniedbałam tego bloga, to też wiem, ale teraz zamierzam Wam to wynagrodzić i kolejny rozdział będzie już za tydzień, lub krócej, albowiem jeśli tego nie wiecie, MAM FERIE! Jestem tego pewna, że chcielibyście rozdział codziennie (no chyba, że nie) ale wtedy szybko bym skończyła odpowiadanie, dlatego takie dłuższe przerwy przydadzą się i dobrze wpłynął na rozwój dalszej historii. 
Myślę, że wynagrodziłam swą nieobecność dość dobrym rozdziałem, z którego jestem bardzo zadowolona <3 

Dedykuję ten rozdział, świetnemu czytelnikowi, toudie'emu! 
Mam swoje dojścia, dlatego trzymaj się tam i zdrowiej szybko, bo Hero się martwi :)  

Nie zapomnijcie oddać głosu w ankiecie po prawej stronie bloga! 

Niech tam Was wszystkich Odyn pilnuje w te szkolne lub feriowe dni :*
Pamiętajcie, KOCHAM WAS MOCNO <3 

~ SuperHero *.*

30 komentarzy:

  1. pierwszy hurra kolejna notka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo dedykt dziekuje slicznie co do tego zdrowienia to troche slabo bo jak dzis dowiedzialem sie szczegulow co do mojej diety to uznalem ze oni chca mnie zabic a nie leczyc (z mies tylko chude szynki i gotowany drub ale nie w zupe i zero nabialu dodatkowo ograniczenia w warzywach a na deser bezwzgledny zakaz czekolady i wyrobow kakaowych i jak tu przrzyc ja sie pytam!?) no dobra skonczylem o nudzic o mnie teraz co do kolejnego genialnego rozdzialu to mam nadzieje ze astrid wreszcie wytlumaczy czkawce dlaczego chciala uciec. nowy zly plan drago supernie mooge sie doczekac :D o ja taki inny. w sumie rozdzial wydawal mi sie nieco krutki ale za to bardzo ciekawy fajnie tez ze chcesz napisac wiecej w ferie naprawde bardzo mnie to cieszy :) naniec jeszcze dodam ze mam zamiar odswiezyc sobie twoja genialna twurczosc i zaczynam czytac od poczatku pozdro moza weny i czego tylko chcesz w ferie :)

      Usuń
    2. Nie zabiją cię, nie bój się. Przeżyjesz, wszyscy będą trzymać kciuki :)
      Astrid jak wiesz nie chce powiedzieć tego Czkawce, bo nie umie i trudno jej mu zaufać. Czy ma taki super plan? Zobaczymy co wymyśle, ale postaram się coś dobrego xd
      Ej, 4,5 strony nie wystarczy? hehehe xd Dziękuję za wenę bo się przyda i bardzo mnie to cieszy, że chcesz przeczytać wszystko od nowa xd

      Usuń
  2. Druga! (jak widać, toudi, nie próżnujesz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc toudi. Od wczoraj dwie blogerki się o cb martwią? Jakie to uczucie? xd
      ok, ok, przechodząc do meritum (jak ja mogłam pisać to przez "d"?). Znowu taki spokojno-niespokojny rozdział. I like it! Właściwie to czemu któś wbił mu nóż w plecy (chyba, że to była metafora, ty Keep niekumacie jeden). Ja na prawdę przepraszam, ale:
      1. Był dziś sprawdzian z matmy.
      2. Ominęły mi trzy lekcje, bo byłam z klasą na lodowisku.
      3. Jadłam z moimi BFF Wiejskie Ziemniaczki, a jestem na 99,9 % pewna, że COŚ tam Dodają.

      Z calutkiego serca dziękuję za te wspaniałe komment u mnie i w ogóle dobrze, że jesteś!
      Czekam na nn.
      Twoja Keep

      Usuń
    2. najnowszy sposób na podryw na obłożnie chorego ;)

      Usuń
    3. Ciebie? Może i jestem połowicznie ślepa, ale aż tak źle ze mną nie jest :)))))))))))))))))))). A tak przy okazji, to ja nie umiem podrywać. Ale jeśli ci to schlebia, to se wmawiaj. + pomyliłeś adresy. Lekarze-psychopaci, to u mnie, nie tutaj.

      Usuń
    4. Żeby nie było więcej zgrzytów, o nikim już nie napisze. O nikogo się nie martwię, jestem zła xd hahahahahh xdddd

      Keep dziękuję za komenta, a czy wbił mu nóż w plecy, to i to i to. Ale nareszcie znalazł czas na wylizanie tych plecków xdd

      Usuń
    5. A spoko. Czy już wspomniałam, jak działa zgubny wpływ otoczenia.

      Hahahahah, o tym samym pomyślałam. Tylko KTO?

      Usuń
    6. No jak to kto? No Drago... Tortury, poprzednie rozdziały? Nie pamiętasz już?

      Usuń
    7. Tyle to ja też wiem. Tego nie da się zapomnieć. Tylko, Kto mu wbił ten cholerny nóż?! Przeciesz sama wspomniałaś, że nikt bez smoka tam się mie dostanie. No chyba nie Szczerbatek. No, więc się pytam, czy to była przenośnia, czy NA PRAWDĘ któś wbił mu to?

      Usuń
    8. Musisz bardziej uważnie czytać moje rozdziały. Są tak zawile napisane, ale trzeba się tylko skupić i już wszystko jest jasne. Oczywiście, nikt mu żadnego noża do pleców nie wbił. Skutkiem długiej podróży (z Smoczej Wyspy na Berk i dalej na Wyspę Mocy) i dostatecznego nie zagojenia się ran po torturach Drago, wszystko pękło i tak oto Czkawek leży. :)

      Usuń
    9. No się sie pytam, czy to metafora. Sorry, ale jak wspomniałam, gdy pisałam koma, byłam świeżo po 45 torturach mózgu zwanych sprawdzianem z matmy. No ale raby wylizał należycie.

      Usuń
  3. Jejku jak się cieszę że dodałaś kolejny rozdział ;)
    Tak długo na niego czekałam aż w końcu się doczekałam. Muszę przyznać że rozdział wyszedł ci przepiękny. Po prostu miód malina. W końcu zrobiłaś kolejny moment między czkawką a astrid! ❤ dla mnie to wielki Plus: )
    A ostatnie zdanie czkawki genialne ;)
    Zresztą całe opowiadanie jest niesamowite
    Nie przejmuj się że ostatni rozdział był jakiś czas temu. Ja nie mam ci tego za zke. W końcu zbliża się koniec pierwszego semestru i czas poprawek (albo jak u mnie) nowych Jarnołtówek czy np. Pracy z podręcznikiem bo nauczyciel nie ma z czego ocen wystawić. Ja sama nie miałam zbyt wiele wolnego czasu. Dopiero wczoraj na wieczór i dzisiaj (bo na szczęście mam wolne :D) zazdroszczę że masz już ferie. Ja mam dopiero od 1 lutego :'(
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i udanych ferii kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodziewałam się, że to zdanie będzie się wam podobało. Mnie również :* Troszku chciałam wam dać tego hiccstrid, żeby nie było, bo tak to, normalnie prawie 40 rozdział, a oni nie pogadali w normalny sposób xd wariatka ja xddd
      Życzę Ci jak najlepszych ocen, żebyś tam wszystko sobie zdała :) Szybko minie i też będziesz mieć ferie, ale wtedy ja wrócę do szkoły :/
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Dziękuję kochana 😘❤
    Z pewnością się przyda

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak jestem zajarana na maxa!!! Normalnie rozdział był wspaniały jak każdy ale tak nie mogłam sie doczekać a tu jest no po prostu kocham!!! Ciekawi mnie co sie stało Czkawce nagle rana krew O.o coś mi tu nie gra xD czekam i wyczekuje na następnego nexta bo już nie moge sie doczekać!!! Ja też teraz mam ferie!! Pozdrawiam cie cieplutko i dużo weny życze!!! :* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jest nie tak z waszą pamięcią xd Emm Drago? Tortury w poprzednich rozdziałach? Świta już coś, od czego te rany? :)
      Super, więc możemy się razem cieszyć.
      Powiedz z jakiego województwa jesteś?
      Dziękuję i wzajemne pozdrowienia. Nareszcie spadł śnieg ❄

      Usuń
  6. Wjeżdzam z buta z komem xD
    Hero, w końcu słodki rozdział ^^ :3 Wreszcie taki powiew świeżości, choć oczywiście musialas dźgnąć swojego męża.Chyba że Czkawka czekał na usta- usta od As :'))
    Taki żarcik. Wiesz, mam nadzieję, że w końcu się pocaluja. Było by serrrioooo suodko :3
    I ten dialog na końcu: "niech Cię szlag Czkawka " "i nawzajem, Milady " takie *0*
    Chcę więcej takiego droczenia się. Im to genialnie wychodzi ^^
    Ogólnie bardzo ciekawie napisany, tak lekko i swobodnie. Mam nadzieję, że szybciej dodasz... Ja też muszę się wziąć za moje blogi.. W końcu już muszę myśleć nad ślubem hiccstrid. Hahahhahahaahaha xD dobra, wracając do Ciebie, czekam i dawaj szybko. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ubóstwiacie ten dialog *taka skromna Hero* 0.* Mnie również się masakrycznie podoba, dlatego dziękuję ❤
      Właśnie zauważyłam, że i im wychodzi (znaczy mi) te ich pogadanki i Wam się to podoba :) Będziemy iść w tym kierunku na razie xd

      Usuń
  7. Ja jestem z woj. Małopolskiego
    A ty? Teraz już wiem po prostu Czkawce sie rana otwarła/nie zagoiła teraz już wszystko jasne xD tak samo jak toudi zamierzam czytac od nowa aby odswieżyc sobie pamięć :D u mnie śniegu jest z pół metra właśnie wróciłam ze spaceru z moim psiakiem Niki, mam całego czarnego kota ma oczy typowe jak Szczerbatek i dlatego go tak przezywam choć nazywa sie Glabiator xD nie pytaj dlaczego xD
    Ja+kuzynka+mały kociak= dziwne imię xD xD pozdrawiam cie cieplutko kochana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na serio?! Ja też!
      Brawo i ogromnie mnie to cieszy. Kurde, mój pies ma na imię Niko, też miałam czarnego kota ale zdechł. Ładne imię i ja też na mojego psa mówię "Mordko" :*
      Dziękuję i wzajemnie Kiniu :*

      Usuń
  8. Oczopląsów można dostać od tych białych literek na czarnym tle. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie białe a szare Anonimku, i nie wiem czy to jakiś komplement czy hejt, ale cieszę się, że chociaż tyle napisałeś :) Hejty mile widziane!

      Usuń
  9. ,, I wzajemnie, Milady..." *.*
    Oh ty wiesz jak wzbudzić mą ciekawość xD to było... piękne na swój sposób :* Astrid powinna się przyzwyczajać, że Czkawuś u cb juz taki będzie xd
    Mrrr... wyczuwam dziki romans :D
    Kochana rozdział jak zawsze najlepszy i doskonały. Teraz tylko czekać na next i jakoś przetrwać do tego czasu ❤
    Kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jebłam, gdy napisałaś: "wyczuwam dziki romans" - hahahahaha boskie xd
      No wiem, wiem i dlatego tak piszę i tak samo jak Wy kocham te zdanie :) hehehe xd Muszę ją do tego przyzwyczaić, ale czy w ogóle będzie musiała się przyzwyczajać? :)
      Dziękuję Chi :*
      Ja też ❤ ❤ ❤

      Usuń
  10. Mam przyjemność oznajmić, iż jest to jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie w życiu widziałam. Niestety oznajmiam tylko tyle, bo za pięć minut wyjeżdżam na lekcje przed swoim wielkim występem (łuhuhu strasznie się denerwuję). Ilysm x

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy Rozdział? O.o nie moge sie doczekać :D

    OdpowiedzUsuń