czwartek, 3 września 2015

27. Wyznanie drogą zemsty.

    "Naprawiłem choć połowę swoich błędów. Radość, która rozpiera mnie od środka, emanuje uśmiechem na moich ustach. Mordko, już niedługo"
Spojrzałem na śpiącego Śmiertnika i głaszczącą go Megarę. Jej stroskane spojrzenie, wodziło po ciele smoka. Odczuwałem jej strach o życie biednego Zębacza. Cicho szeptała mu miłe słowa, zapewne, chcąc w jakiś sposób ulżyć mu w cierpieniu. Nie dawała upustu emocjom, twardo powstrzymywała łzy. Nie wiem dlaczego nie chciała przy mnie zapłakać nad jego losem, ale skoro woli wszystko stłamsić w sobie - ja to uszanuję.
    Podniosła na mnie wzrok, wstając od smoka. Usiadła naprzeciwko, a dzieliło nas tylko ognisko. Wbiła we mnie granatowe spojrzenie, wywiercając coraz to więcej dziur w moim ciele. Jakby chciała mnie przejrzeć na wylot. Niestety nie dowie się wszystkie i tak już pozostanie.
    Chrząknęła, wygładzając materiał swojej niebieskiej sukienki.
- Opowiedz mi proszę o tym Szczerbatku - poprosiła, robiąc niewinną minę. Westchnąłem tylko, bo wiedziałem, że wcześniej czy później, zapragnie się o nim coś dowiedzieć.
- Ehh... Szczerbatek to smok - otwarła szerzej oczy w geście zdziwienia, lecz nie tego nie skomentowała. Najpewniej czegoś innego się spodziewała - To mój ukochany smoczek, przewoźnik, brat, kompan.. najlepszy przyjaciel... - Na szczęście moje oczodoły nie wypełniły się łzami.
    Megara wydawała się bardzo zdziwiona.
- Najlepszy przyjaciel? - Dalej nie dowierzała.
- Tak - mruknąłem.
- Ale jak?
- Gdy miałem jedenaście lat, pewnego dnia, podczas ataku na moją wioskę, udało mi się zestrzelić Nocną Furię, nieprawy pomiot burzy i samej samiutkiej śmierci. Następnego dnia znalazłem go na Kruczym Urwisku, nie miał lewej lotki w ogonie, bo przez mój wynalazek, ją utracił. Zdobyłem jego zaufanie i zaprzyjaźniliśmy się. Ratował mi wiele razy życie i ja jemu - powiedziałem, biorąc do buzi, kawałek dorsza. Dziewczyna w ciszy analizowała usłyszaną informację.
- Więc, to jest Szczerbatek? - wskazała na rannego Zębacza.
- Nie, to jest Śmiertnik Zębacz. Mojego smoka tutaj nie ma - Ostatnie słowa wypowiedziałem prawie szeptem.
- To gdzie on jest? - dociekała.
    Cała furia i gniew, które mi towarzyszyły podczas śmierci mojego ukochanego przyjaciela, wzięły nade mną górę.
- Nie żyje! - wrzasnąłem tak głośno, że aż fioletowy Śmiertnik, obudził się, podnosząc na nas zmartwione spojrzenie. Megara wzdrygnęła się pod wpływem mojego stanowczego głosu. Wstałem od ogniska, odwracając się tyłem do niej.
- Przykro mi, na pewno ci ciężko - zaczęła, wstając. Położyła mi rękę na ramieniu.
- Nie chcę niczyjej litości, rozumiesz?! - warknąłem, odpychając ją. Wydawała się oburzona moim zachowaniem. Przymrużyła oczy.
- Chciałam ci tylko pomóc - szepnęła.
- Nikt mi nie może pomóc! - krzyknąłem i zdenerwowany wyszedłem z jaskini. Pobiegłem wzdłuż innej ścieżki, biegnącej z drugiej strony góry.
    Potrzebowałem się jak najszybciej uspokoić. Usiadłem pod drzewem, na drugiej górze, skąd dobrze widziałem jaskinię. W razie niebezpieczeństwa, szybko mogę tam pobiec, by walczyć.
    Przymknąłem oczy, opierając głowę na brązowej korze. To prawda, brakowało mi Szczerbatka. Każdego dnia, ból po stracie wciąż się nasilał, a stało się to zaledwie kilkanaście dni temu. Jego śmierć była najgorszym ciosem, wtedy to utraciłem cząstkę siebie. Wiem, że już nigdy jej nie odzyskam. W połowie umarłem, on za mnie.
- Och, Mordko - szepnąłem, a jedna łza spłynęła mi po twarzy. Nie wiem co się ze mną stało. Z twardego Tajemniczego Smoczego Jeźdźca, stałem się słabym zwykłym chłopakiem. Czyżby na powrót Czkawką?


*Berk/Narrator*
    Wódz razem z Pyskaczem, schowali się w jednym z tuneli, biegnących pod Twierdzą. Nasłuchiwali czy najeźdźcy wtargnęli na Główny Plac i do Sali. Mieli nadzieję, że reszta wikingów, spokojnie siedziała, ukryta w Wielkim Schronie. Jednak nie wiedzieli, że ósemka Wandali, wyruszyła na ich poszukiwania, a jakby tego było mało, to w dwóch oddzielnych grupach.
    Pyskacz otarł pot z czoła, siadając pod ścianą.
- Więc co, szykujemy się na atak? - zapytał  Ważkiego, dokręcając swój topór w wymienianej ręce.
- Pyskacz, nie chcę byś ryzykował swoje życie, więc ty pójdziesz jednym tunelem do Schronu, ja wyjdę im naprzeciw. Chociaż kilku powybijam, no i dowiem się, kto nas najechał - odpowiedział mu, wódz. Gbur zrobił dziwną minę.
- Czy ty myślisz, że pozwolę ci iść samemu na tamtych? - wskazał palcem do góry. - Lepiej palnij się w ten łeb. Rozmawialiśmy o tym - mruknął.
- Pyskacz.
- Stoik - powiedzieli w tym samym momencie, lecz kowal bardziej z naciskiem.
- Nie możesz.
- A właśnie, że mogę - żąchnął, lekko podenerwowany Pyskacz.
    W czasie ich sprzeczki, z innego wejścia do korytarza, w którym się zatrzymali, wyszli wikingowie. Wódz z kowalem, popatrzyli na nich z niedowierzaniem.
- Co w tu robicie? - zagrzmiał rudobrody udając zdenerwowanie, lecz w duchu strasznie się cieszył, że jego ludzie nie opuścili go, nawet jeśli im zakazał.
- Przyszliśmy po was, wodzu - odparł Maron.
- Przecież kazałem wam iść do Schronu.
- Wodzu, nigdy nie zostawimy cię w potrzebie - powiedział dumnie Forem. I była to prawda. Nawet jeśli na Berk spadałby meteoryty, pioruny, burze i smoki - wikingowie za nic, nie opuściliby swojego wodza. To on ich ochraniał i dbał, teraz nadeszła ich kolej by się za to odwdzięczyć.
    Stoik poczuł, że ma ochotę się rozpłakać. Widok piątki wikingów był dla niego czymś wspaniałym. Świadomość tego, że nie jest sam, akurat w tym momencie była niesamowita. Nie mógł oczywiście, okazać słabości dlatego, nabrawszy powietrza, wyciągnął za grubego, brązowego obszytego rozmaitymi żelaznymi ozdobami pasa, swój ulubiony miecz. Wyciągnął rękę ku górze, pokazując zebranym potęgę dostojnego ostrza. Rzadko tak robił, ale to miało być znakiem dla Thora, który swoją siłą dopomoże wikingom w walce.
    Wydali z siebie głośne okrzyki, wybiegając z podziemnych tuneli. Byli pewni, że dzisiaj ich ukrywanie się skończy, lecz nie wiadomo z jakim skutkiem.


    Sączysmark wyszedł ze stodoły, na poszukiwania Śledzika. Jego przyjaciel już długo nie wracał, a sam Jorgenson musiał się przewietrzyć po sytuacji ze Szpadką. Sam nie wiedział co czuć. Mógłby uznać ten pocałunek za zwykły przypadek lub z nadmiaru emocji. Nie wiedział czy rzeczywiście darzy Thorston jakimś głębszym uczuciem, czy tylko dał się ponieść chwili. Lecz swojej przyjaciółki nie całuje się z przypadku, myślał krążąc po wiosce. Zmierzał do Smoczej Areny.
    Słońce już dawno zaszło za błękitne morze, a ogromny księżyc schował się za ciemnymi, grubymi chmurami. Natura wyczuła jakby jego dziwnym nastrój. Wszystkie myśli odnośnie młodej wojowniczki były dla niego zbyt przytłaczające, a zadręczanie się nie wychodziło mu na dobre.
    Po kilku minutach znajdował się na Arenie. Niczego nie świadomy, wszedł przez drewniane wrota, prowadzące na kamienisty plac. Zauważył leżącego pod jedną klatką, Śledzika. Uradowany podbiegł do blondyna, lecz nie wiedział, że ten jest związany. Szybko pokonał dzielącą ich drogę. W ostatniej sekundzie skoczyło ku nim zgraja uzbrojonych najeźdźców. Nie wiedzieli kto ich napadł, ale gdy na chwilę twarz dowódcy, została oświetlona wszystko pojęli. On przybył się zemścić.
- Thorze...


*Valhalla/Narrator*
    Wieczorem, gdy słońcem schowało się za horyzontem, Astrid wraz z Nocną Furią, wylądowała na wyspie blisko Asgardu. Była niewielka, oddalona od Miasta Bogów, o zaledwie godzinę drogi na smoku. Znajdowało się na niej kilka drzew i małe jeziorko.
    Dziewczyna zmęczona usiadła przy stawie, a Szczerbatek położył się obok niej. Blondynka wpatrywała się w spokojną niebieską powłokę. Miała taki sam kolor oczu. Zawsze czuła, że morze to jest coś co kocha, co pozwoli jej na odprężenie i co przyniesie ukojenie jej zharatanemu sercu. Czuła się wtedy jakby nic innego nie istniało. Nawet raz Gothi powiedziała jej, że jest z praprzodków ludzi Mórz, ponieważ czerpie z niego siłę. Teraz dopiero wiedziała, że to najszczersza prawda.
    Nocna Furia, ciekawie zerknął na swoją jeźdźczynię, domagając się pieszczot. Niebieskooka zaśmiała się lekko i podrapała go pod szyją, na co on, zamruczał. Nigdy by nie pomyślała, że ta przerażająca bestia pozwoli jej na ucieczkę z Berk, a potem razem odnajdą się w Krainie Bogów, by na zawsze szybować pośród chmur. Lecz Astrid, zastanawiała się co będzie gdy Czkawka dostanie się do Valhalli. Odbierze jej jedynego przyjaciela, zostawiając ją samą. Odfrunął daleko, a ona ich nie znajdzie.
    Na tą wizję, po jej bladym policzku, spłynęła malutka łza.
    Szczerbatek mruknął smutno, zapewne pytając się co się dzieje.
- Spokojnie Mordko - szepnęła - nic mi nie jest. Nie martw się - wyjaśniła, lecz Nocna Furia, wstał jakby w ogóle jej nie wierząc.
- Nie wierzę ci - odparł, a blondynka odskoczyła przestraszona.
- Ty.. ty.. mówi..sz? - jąkała się, na co smok odpowiedział jej skinieniem głowy. - Jak?
- Od zawsze, praktycznie. Odkąd dostałaś się do Valhalli, poczułem, że jest ktoś kto mnie zrozumie tak jak Czkawka. To przez więź, która mnie z nim łączyła, mogliśmy rozmawiać. Po śmierci, część jego mocy, przeszła na ciebie, przez co ty mnie rozumiesz - wyjaśnił jej Szczerbek. Blondynka z niedowierzaniem kręcąc głową, usiadła na powrót na ziemi.
- Nie wiedziałam, ale to świetnie - mruknęła, lekko się uśmiechając. Smok wystawił język z radością i polizał jej twarz.
- Więc teraz mów, co się dzieje? - zapytał, uważnie spoglądając na Astrid.
    Wojowniczka westchnęła ciężko, bo wiedziała, że teraz nie da się spławić smokowi. Podrapała go za ciemnym uchem.
- Boję się, boje się, że... że gdy Czkawka umrze to zabierze mi ciebie. Odlecicie razem i już cię nie zobaczę. Wiem, że łączyła was silna więź, byliście nierozłączni, tylko ja.. ja pokochałam cię i nie chce cię stracić - wyżaliła się, a jej twarz, szyja i ręce były mokre od łez. Ukryła twarz w kolanach, głośno szlochając w niebieskie spodnie.
    Nocna Furia wystawiła skrzydło, jakby otulając nim Astrid.
- Astrid, jestem pewien, że Czkawka nie stanie nam na drodze. On mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej - powiedział, na co blondynka troszkę się uśmiechnęła. - A jeśli go kochasz, na pewno nie odlecimy bez ciebie - dodał, uśmiechając się chytrze. Hofferson zawtórowała mu, udając, że uderza go pięścią.
- Nie kocham go - szepnęła, przewracając oczami, jak to miała w zwyczaju gdy się denerwowała.
    Nigdy by nie pomyślała, że nawet wzmianka o miłości do Smoczego Jeźdźca, wzbudzi w niej takie odruchy. Starała się ukryć swe emocje, lecz przed takim smokiem jak Szczerbatek, nic się nie ukryje.
    Furia, zaśmiał się gardłowo.
- Wiedziałem.


~*~


Wiem, wiem, wiem. Zawaliłam, ale jest cztery dni od ostatniej notki, więc.. :)
Myślę, że wybaczycie mi to, że zrobiłam z Czkawki takiego ugh, ale uwierzcie na potrzeby fabuły, każdy się zmienia, nawet on. Lecz jeszcze powróci stary łamacz serc. I uwaga: zatęsknicie za taką "kluską", oj zatęsknicie.... bójcie się.... :D

Chitooge K powrócił choć trochę stary macho, w tym rozdziale?

Dedykacja dla:
- Emily M.
- Lexi E.
- Just Dreamie
Kocham Was dziewczyny bardzo :* ❤

~ SuperHero ❤

7 komentarzy:

  1. Ej no teraz to się serio Ciebie boję kochanie ;--; Ale wiem, że masz w zanadrzu coś specjalnego, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko niecierpliwie czekać <3 Ogólnie to rozdział fajnie napisany, przyjemnie się czyta i nie jest zbyt długi, co dla mnie dzisiaj jest jak błogosławieństwo, bo jestem padnięta po całym dniu. Byle do środy, bo zamiast lekcji wychowawczyni zabiera nas na ognisko nad jezioro:)
    Mi się tam podoba nowy Czkawka, nawet bardziej niż ten poprzedni. A Astrid nie musi się wypierać, każdy chyba zna prawdę, a zwłaszcza Szczerbatek XD
    Przepraszam, że komentarz krótki, ale dopiero wróciłam do domu i tak troszkę padam na ryj. No ale nic:)) Czekam na kolejny :*

    L x

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm co by tu powiedzieć...
    Nie jestem w stanie w tej chwili się rozpisywać ale wiedz, że rozdział bardzo mi się podoba ♡
    Czajka może u jest tym jeźdzcem ale nadal użala się jak to stracił bliskich. No ,,klucha'' z niego jest.
    As jak widzę bardzo się martwi i w końcu normalnie dogaduje się z Nocną Furii. Kocha Czkawke wiec wszystko fajnie :*
    Kocham ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. What!? :O
    Jestem bardzo zaskoczony, ale pozytywnie oczywiście :D
    Czytało się jak zwykle bardzo przyjemnie :)
    Wow, Astrid teraz będzie rozmawiać z Nocną Furią xD
    Och Czkawka, co się z Tobą dzieje chłopie? :D

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty chcesz zrobić kobieto, kocham Czkawkę. Chyba mam prawo wiedzieć co stanie się z moim przyszłym mężem.
    Jestem mile zaskoczona rozdziałem,oby takich więcej. Czekam na dalszą część tej historii, bo wbrew moim przypuszczeniem akcja dopiero się rozwija. Nie mogę się doczekać aż zobaczą co wpadło do tej utalentowanej główki x

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo mój Bohaterze :*******
    Po pierwsze z ręką na sercu Cię przepraszam ;( Wybacz, że dopiero teraz, ale to przez natłok nauki. Jestem teraz w 2 liceum i jest tego wszystkiego po prostu mnóstwo ;/
    Ale wiedz, że Cię kocham i choć nie wiadomo jak późno się zjawię to ja ZAWSZE Z TOBĄ BĘDĘ!!!
    A teraz c od rozdziału :**** To , że jest boski, to już wiesz, kochana :*
    Szkoda mi trochę Megary, bo tak jakby on ją odtrąca, a ona chce mu tylko pomóc :( No ale z drugiej strony rozumiem też Czkawkę, nie może pogodzić się z tym co się stało i nie daje sobie rady z tęsknotą... Obojgu ich bardzo lubię i rozumiem ich obu.
    Proszę, niech Sączysmark i Thorston będą razem <3<3<3<3 Stanowili by fenomenalną parę, ja od początku im kibicuję :D A ten ich pocałunek na pewno coś znaczył, no on musiał coś znaczyć, co nie? :D Proszę... powiedz, że tak!!! ;)
    A Astrid kocha Czkawkę, kocha go i tyle!!! iI niech się nie wypiera hehe :D
    Ten Mordka to jest genialny, a raczej powinno być ta Mordka hehe :D Moja gramatyka leży!
    Jak ja kocham tego smoka, wyciąga z Astrid wszystko ;)
    Nic się przed nim nie ukryje! I jeszcze połączyła ich tak samo mocna więź jak wcześniej smoka i Czkawkę :D
    Jak ja się z tego cieszę, dziękuję Ci za to :****
    Jestem Ci winna przeprosiny, Kasiu, że zawsze u Ciebie nawalam, że zawsze się spóźniam, ale pozostawiam krótki komentarz...
    Wybacz mi to, błagam Cię :(
    Bez względu na wszystko, wiedz, że ja zawsze będę!!!!!!!!
    I chciałam Ci również bardzo podziękować, za wsparcie, za siłę, za to, że we mnie wierzysz! Bez Ciebie nie byłabym tak szczęśliwa jak jestem! Dziękuję Ci, że jesteś, gdy tego najbardziej potrzebuję, że jesteś ZAWSZE!!!
    Wiedz, że na zawsze pozostaniesz w moim sercu, bo należysz do osób, o których nie da się zapomnieć :)
    A na koniec po prostu : DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ :*
    Pozdrawiam i ściskam całym sercem <3<3<3<3






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawki ( moje cholerne błędy ;/ )
      "A teraz c od rozdziału " - powinno być : A teraz co do rozdziału.
      " zawsze się spóźniam, ale pozostawiam krótki komentarz..." - powinno być : zawsze się spóźniam, ALBO pozostawiam krótki komentarz..."
      Wybacz mi moje błędy, kochanie ;(


      Usuń