czwartek, 24 września 2015

30. Rozdarta część serca. (cz.1)

Od dawna tego nie było więc, tu muzyka do rozdziału :*

    "Krzyk. Jeden mały krzyk, przeradza się w coraz to głośniejszy, przeraźliwszy. Skóra jeży się na karku, a głos zanika. Na czoło wstępują kropelki potu, a ręce drżą. Gdzie ja jestem?"
Najpierw usłyszał huk, a dopiero potem spostrzegł, że spadł ze swojego wierzchowca. Smoczyca nie zdążyła schować go pod swoimi skrzydłami, dlatego chłopak poturlikał się kilka metrów dalej, uderzając w ostre skały. Głowa bolała go niemiłosiernie, lecz wstał, chwiejnym krokiem podchodząc do Śmiertnika, leżącego nieopodal strumyka. Usilnie próbował stawiać stopy na ziemi, niestety każda próba, kończyła się upadkiem na kolana. Czkawka przetarł spocone czoło i twarz, siadając pod drzewem. Fioletowy Zębacz poruszył się, a po chwili stanął na swoich silnych łapach, z troską spoglądając na jeźdźca. Brunet uśmiechnął się do niego, po czym odchylił głowę w tył, opierając się na brązowej korze.
    Nie wiedział dlaczego, ale czuł pustkę w umyśle. Jakby brakowało tam kilku bardzo ważnych informacji. Nie potrafił się wyzbyć tego dziwnego uczucia. Przez mózg przelewało mu się kilka wspomnień na raz, lecz żadnego nie dał rady uporządkować, by stanowiło spójną całość. Pomasował skronie, w nadziei, że jednak wszystko się ułoży, a dręczącego go uczucie minie. Niestety wraz z siłą, jaką chciał zapomnieć, to nawracało z podwójną mocą. To wszystko miało ważne zadanie, któremu będzie musiał sprostać.
    Czkawka po kilku minutach wstał, podtrzymując się szyi Kiry. Delikatnie by nie naruszyć swojej głowy na większy ból, wszedł na grzbiet. Złapał siodło oburącz, mocno wbijając w nie swoje palce. Dziwne uczucie w parze z okropnym bólem, powróciło. Jeździec w końcu spadł ponownie z Śmiertnika, tym razem zapadając w głęboki, niespokojny sen.
    Na pomarańczowo-różowym niebie zagościło na chwilę słońce, przedostawszy się przez ogromną warstwę ciemnych chmur. Oświetliło kotlinę, w której znajdował się chłopak ze smokiem. Niebieska łuna na sekundę, rozbłysła nad ich głowami, a po tym na obłoku z kremowych, puszystych chmur zeszła Walkiria, Livika.
    Uśmiechnęła się lekko, widząc upapranego w błocie Czkawkę, przy którym siedziała Kira. Podeszła do niego, jedynie muskając swymi długimi palcami jego ramię.
- Już czas Smoczy Jeźdźcu – powiedziała mu do ucha, na co poruszył się niespokojnie. – Przeznaczenie się wypełnia – dodała.
    Młody Haddock podniósł się, zdezorientowanym wzrokiem, patrząc na kobietę. W jej spojrzeniu znalazł odpowiedź, dlatego pogłaskał smoczycę po chropowatej skórze, przytulając się do niej. Samotna łza spłynęła mu po policzku, lądując na łuskach Kir.
- Żegnaj mała…
    Czkawka otworzył oczy szeroko, chcąc je przyzwyczaić do oślepiającego światła. Livika stała tuż obok niego, modląc się do Thora. Zielonooki podszedł do niej, chcąc się zapytać, co to w ogóle znaczy, gdzie są i co młoda Walkiria tutaj robi.
- Liviko, co się tutaj dzieje?  – zapytał chłopak, stając przed nią i przerywając jej modlitwę. Kobieta spojrzała na niego z lekkim gniewem, ale za chwilę jej twarz wypogodziła się. Wskazała swą laską krętą ścieżkę i bez słowa ruszyła nią, zostawiając z tyłu, jeźdźca. – Odpowiesz mi?  – dopytywał się, dorównując jej kroku. Jednak Walkiria wciąż szła, nie zwracając uwagi na pytania bruneta. Zdawała się być pogrążona w innym świecie, a wołający Czkawka, ją w ogóle nie obchodził.
    Po kilku minutach, które były dla chłopaka niczym godziny, doszli do pięknego wodospadu. Livika zatrzymała się przy nim, szepcząc coś do siebie. Na wypowiedziane zaklęcie wody rozstąpiły się, a ich oczom ukazało się przejście. Kobieta wskazała laską, drogę.
- To tutaj, tutaj czeka na nas wszystkich, nasze przeznaczenie – wypowiadała te słowa z niezwykłą lekkością, natomiast Czkawkę wprowadzały w stan niepokoju i trwogi. Lecz jak przystało na prawdziwego Pana Smoków, nie okazał po sobie słabości. Dumnie wypiął pierś do przodu – twoje również  – dodała, kierując go do przejścia.
    Gdy wyszli z ciemnej i mrocznej jaskini, jeźdźca dopadło kilka wspomnień. Powtórnie chciał je wyrzucić lub zapomnieć, lecz niestety, uparcie tkwiły w jego podświadomości, dając mu do zrozumienia, że jego serce coś pamięta, coś co zmieni jego życie.
    To co zobaczyli, przekraczając bramę życia i śmierci, wstrząsnęło Czkawkę doszczętnie. Znowu znajdował się w Valhalli, można to więc uznać za jego drugą śmierć, ale był tu z ciałem, dlatego dalej żyje. Jego strach przybierał na sile, gdy zgraje Mrocznych Elfów, niszczyły  wszystko na swojej drodze. Zabijali, mordowali w najgorszy sposób, bez wyjątków. Od zwykłych asgardzkich mieszkańców, po potępione dusze. Nie przebierali w środka, chcieli ich zniszczyć, doszczętnie wyeliminować ze świata. Obojętnie czy ze świata żywych czy umarłych. Dla nich się to nie liczyło, chcieli mieć tylko pewność, że każda osoba, która wejdzie im w drogę, zostanie unicestwiona, tym samym dając Lokiemu, nieograniczoną władzę w Asgardzie i wszystkich dziewięciu światach. Albowiem gdy Thor nie będzie miał wojowników sam polegnie, a siedziba i Miasto Bogów upadnie. Już na zawsze.


    Smok zapikował ostro w dół, powalając kilku wrogów na ziemie, ostatecznie ich zabijając. Blondwłosa wojowniczka, wykrzyknęła kilka komend w stronę swojego wierzchowca, starając się przekrzyczeć wiatr oraz odgłosy walki. Młody wiking wystrzelił kilka strzał ze swojego łuku, po czym chwycił dziewczynę za rękę. Astrid uśmiechnęła się do niego lekko, co raczej nie było na miejscu, lecz cieszyła się z jego wsparcia. Mocniej ścisnęła jego dłoń, starając się jakoś to przetrwać. Niestety smok nie ominął lecących w nich sieci. Runęli do oceanu, a Uwer w ostatniej chwili zdążył chwycić chude ciało Hofferson, przyciągając ją do siebie.
    Rudowłosy szybko wypłynął na powierzchnię, zostawiając blondynkę na brzegu. Sam wrócił po Nocną Furię, któremu noga zaklinowała się między dwoma skałami. W porę chłopak odepchnął głaz, uwalniając nogę Szczerbatka.
- To nie ma sensu – wykrztusił gdy znajdowali się na brzegu, ocierając kropelki wody z twarzy – jest ich zbyt wiele – wysapał do wojowniczki, lecz ona była jakby nieobecna. Wpatrywała się tylko w jeden punkt, a jej oczy wypełniły się łzami. Uwer nie mógł pojąć w co patrzy jego przyjaciółka, ale gdy tak samo smok nie ruszał się, postanowił wytężyć wzrok.
    Hofferson odetchnęła głośno, jakby z ulgą, po czym rzuciła się do biegu. Przed oczami nie miała innego obrazu. Szalejąca bitwa nie miała dla niej znaczenia. Dla niej liczył się tylko on – zielonooki Smoczy Jeździec.
- Czkawka – szepnęła, rzucając się chłopakowi na szyję. Zdezorientowany brunet delikatnie objął ją w talii, lecz po zaledwie sekundzie odsunął od siebie. Astrid była trochę zaskoczona jego postawą i zachowaniem. – Co ty tu robisz? – zapytała, wpatrując się w jego soczyście zielone tęczówki, ale nie widziała w nich tego tajemniczego, zadziornego, szalonego błysku. Były jakby bez życia ze zdziwieniem przyglądając się Hofferson.
- Czy… czy ja cię znam? – spytał szeptem, co już do reszty zbiło blondynkę z tropu. Niebieskie oczy zaszły mgłą, a usta otworzyła w geście bezradności. Nie wytrzymała, zamachnęła się i z otwartej ręki, uderzyła go w twarz. Brunet złapał się za bolące miejsce, a dziewczyna wytarła małe kropelki krwi ze swojej dłoni, która aż tak mocno przecięła jego skórę.
- Teraz wyjeżdżasz mi tu z „czy ja cię znam”?! – wrzasnęła, a jej różane policzki, pokryły kurz i słona ciecz, wypływająca z jej oczu, jak z wodospadu. – Jak możesz w ogóle tak mówić?! Po tym co razem przeszliśmy?! – krzyczała na niego coraz głośniej, a Czkawka patrzył na nią z malującym się zdziwieniem, wciąż trzymając się za bolący policzek.
    Taka była prawda, nie pamiętał jej, nie wiedział kim ona jest i kim dla niego jest. Niestety czary były tak silne, że przetrwały nawet przejście przez Bramę. Nic już nie mogło przywrócić mu dawnej pamięci, dosłownie nic. Pozostanie już taki na zawsze, aż do śmierci.
- Ale ja naprawdę cię nie znam – usprawiedliwił się, podchodząc do niej. Wygiął usta w lekkim uśmiechu, za co ponownie został uderzony, tym razem w drugi policzek.
- To skąd się tu wziąłeś?! Dlaczego ranisz mi serce?! Dlaczego mi je łamiesz, mówiąc, że nie pamiętasz?! – Z każdym słowem, jej głos cichł, a więcej zagłuszał szloch. Czkawka nie czuł się w porządku, nawet jeśli jej nie pamiętał. Nie chciał, żeby płakała bo tym samym i on cierpiał. Nawet skoro nie wie, ile wyrządził jej krzywdy, to i tak czuł się winny.
    Tymczasem Szczerbatek wraz z Uwerem, przyglądali się ich dość ostrej wymianie zdań. Smok czuł, że coś się stało jego przyjacielowi, lecz nie wiedział co. Ale był pewien, że musi coś zrobić, cokolwiek, nawet jeśli jego najlepszy przyjaciel go nie pamięta.
    Nocna Furia podszedł do dwójki wikingów. Cały czas patrzył Czkawce w oczy. Brunet lekko odsunął się od zbliżającego się smoka, bo się go po prosu bał. Astrid spojrzała na smoka, poczym pogłaskała go po mordce. Chłopak z dystansem patrzył na smoka.
- Czkawka? – powiedział, na co młody jeździec, odskoczył na bok.
- Rozumiem co on do mnie powiedział – wyszeptał, drżącymi rękoma wskazując na Nocną Furię, który małymi krokami był coraz bliżej niego.
- To ja przyjacielu, to ja, jestem tutaj. Wróć do mnie – szeptał dalej Szczerbatek.
- Odejdź ode mnie! – krzyknął Haddock, wyciągając poręczny sztylet z rękawa. Mierzył nim w Mordkę.
    Smok przekrzywił głowę jak kot, dalej uparcie podążając w jego stronę, jakby broń, którą trzymał, nie robiła na nim większego wrażenia.
- Nie skrzywdziłbyś mnie – powiedział, wyciągając łapę – proszę, jesteś moim najlepszym przyjacielem – dodał a jego duże zielone oczy, z wolna wypełniały się łzami. Czkawka poczuł silny ból w czaszce, przez który upadł na ziemię. Chłopak klęczał wyrywając sobie włosy z głowy i krzycząc. Smok podszedł jeszcze bliżej. – Najlepszym przyjacielem – zakończył, a Czkawka zacisnął mocno powieki. Po słowach Furii, wolno otworzył oczy, uwalniając hipnotyzujące zielone spojrzenie.
- Szczerbatek?.... Mordko! – krzyknął rzucając się czarnemu smokowi na szyję. Z jego oczu popłynęły maleńkie stróżki łez. – Tęskniłem za tobą…


*Berk/Narrator*
    Po niespełna kilku chwilach, wszyscy wikingowie na czele z Sączyślinem wbiegli do więzienia w Berk. Jego czujne i zawsze przenikliwe oczy, wypełniły się łzami, a nogi zrobiły mu się jak z waty. Jego jedyny syn, leżał na podłodze, zakrwawiony, ledwo co mogący oddychać. Oprawcy stali tuż nad nim, lecz w sekundę później podzielili jego los, upadając na ziemię, z mieczami i toporami wbitymi w ich zimne, okrutne serca.
    Wódz dosłownie zadźgał ostatniego najeźdźcę, a furia jaka w nim powstała, powoli odeszła. Nienawidził tych ludzi, którzy tak potraktowali członka wielkiej rodziny Wandali. Pragnął zemsty, wybicia wszystkich nieprzyjaciół, którzy zadarli z Berk. Kiwnął głową na Wiadra i Grubego, po czym dwóch wikingów przeszło się po pomieszczeniu w celu przeszukania i sprawdzenia czy nie ma tu jakiejkolwiek osoby z ich rodu.
    Szpadka, która również przyszła tu z mężczyznami, upadła na kolana przy Sączysmarku, tak jak jego ojciec. Sprawdziła mu puls i z uśmiechem, otarła łzy. Złapała go za rękę, chcąc w pewien sposób przekazać mu siłę i wolę walki. Nie chciała myśleć, co by zrobiła gdyby chłopak umarł. Nie umiała by żyć, aż w końcu z braku chęci do funkcjonowania, skoczyłaby z klifu. Nie przejmowała się, patrzącymi na nią wikingami, czy ojcem Jorgensona. Wiedziała, że nie upuści czarnowłosego, bo za dużo dla niej znaczył. Nie była pewna ile, ale na pewno dużo.
    Dziewiętnastolatek mruknął coś, wydając cichy jęk. Podniósł lekko ramię, wskazując na celę, ukrytą w cieniu nocy. Pyskacz wraz z Stoikiem zbliżyli się do mniemanego małego pomieszczenia, a widok rannego Śledzika, wstrząsnął nimi doszczętnie. Bez namysłu wbiegli tam i sprawdzili czy chłopak żyje. Na szczęście puls był, lecz słaby i ledwo co wyczuwalny. Maron z Foremem wzięli młodego wojownika i ruszyli w towarzystwie Wiadra do Schronu. Musieli znaleźć Gothi, by ta jak najszybciej pomogła blondynowi.
    Rudobrody podszedł do leżących na ziemi wrogów. Jeden z nich miał ciemne włosy, lekki zarost oraz brązowe oczy. Nie rozpoznawał ich, ale jego uwagę przykuł tatuaż znajdujący się na prawym nadgarstku. Podniósł jego rękę by lepiej się przyjrzeć tajemniczym runom. Gdy w świetle księżyca, dojrzał cały malunek, z przerażeniem rzucił jego dłonią o drewnianą podłogę, która uderzyła z łoskotem o martwe ciało. Sprawdził czy inni też je mają i ku jego obawie, na rękach całej czwórki zamordowanych najeźdźców, znajdowały się tatuaże. Zaabsorbowani Sączysmarkiem, Szpadka, Sączyślin i Gruby, nie zauważyli strachu w oczach wodza. Jedynie Pyskacz wlepiał w przyjaciela, zdziwione spojrzenie, a Stoik pokazał mu na migi, by wyszli z budynku.
    Chłód nocy owiał ich twarze, gdy wyszli na mroźne powietrze. Szum fal, zagłuszał szept Haddock’a to też wiedział, że przebywający w więzieniu, na pewno go nie usłyszą.
- Co zauważyłeś? – zapytał cicho kowal, czujnie rozglądając się po wiosce. Najeźdźcy chodzili od każdego domu do domu, szukając zapewne jakichś drogocennych rzeczy, które mogli by ukraść, następnie sprzedając za duże pieniądze, na wymianach z kupcami.
- Na ich nadgarstkach mają prastare runy, które oznaczają pradawne plemienia, nie wierzące w Valhallę, Walkirie, pola bitewne Odyna i walkę poległych wojowników z Thorem w czasie Ragnaroku – wyjaśnił wódz. Podrapał się po brodzie, a strach w jego oczach, nasilał się w każdej chwili.
- Więc co to dla nas oznacza?
- Oznacza to dla nas, że w przeciągu kilku dni, zamierzają zrównać z ziemią naszą wyspę, spalić ją doszczętnie, a nas zabić, by zniszczyć wszelakie ślady naszej religii, wiary, tradycji i obyczajów – powiedział. Pyskacz złapał się za głowę, a w jego do tej pory twardym spojrzeniu, również zagościł strach. Ze zdenerwowaniem, postukał toporem, zamieszczonym na jego wymiennym kikucie w drewniane belki. Nie wiedział co myśleć. Zniszczą Berk, ich jedyny dom, a w raz z nią, ich samych.
- Więc co teraz będzie? – spytał, łamiącym się głosem. Po jego brudnym policzku, spłynęła jedna łza, której nie starł. Nie wstydził się targających nim uczuć i emocji.
    Stoik ogarnął wioskę wzrokiem. W jego sercu zrodziła się niepowtarzalna siła, walka i determinacja. Zrozumiał, że nie może pozwolić im na zniszczenie ich wyspy, na śmierć innych Wandali. Był wikingiem, a wikingowie radzą sobie ze wszystkim. Nawet jeśli to przerastałoby ich możliwości, zawsze będą walczyć, by ocalić to co kochają, to co jest im drogie. Nie oddadzą swojej wioski, będą walczyć do samego końca. Chodź mieliby zginąć, ocalą swoją wyspę, swój dom.
    Teraz chodź sam nie wiedział dlaczego, przed oczami pojawił mu się obraz swojego syna. Stracił go, a potem kolejnych wikingów. Pierwszy raz od tych siedmiu lat, odczuwał żal do siebie i smutek. Pozwolił mu odejść, cieszył się jego ucieczką, a teraz doskwiera mu tęsknota. Może wyrósłby na potężnego wikinga? Może przyniósłby mu więcej dumy, niż inni? Może pokochałby go tak, jak kochał jego matkę? Lecz przez przeszłość, znienawidził syna. Gardził nim, nie kochał i bił. Może gdyby był lepszym ojcem, wszystko byłoby dobrze? Miał by go teraz przy sobie, wiedząc, że jest jeszcze ktoś na kim mu zależy, bardziej niż na własnym życiu czy dobru Berk – na swoim jedynym synu.
- Będziemy walczyć – szepnął w stronę morza. – Nie oddamy im Berk! – powiedział głośniej, odwracając się do przyjaciela. Na jego poczciwej twarzy, zagościł szczery uśmiech. Wódz go odwzajemnił, zerkając jeszcze raz w kierunku spiętrzonych falami wód północnego oceanu.
- Idę powiadomić resztę – mruknął Gbur, wchodząc ponownie do budynku. Stoik tylko w zamyśleniu kiwnął głową. Czuł ból, lecz zrobi to dla Czkawki, tego mizernego chłopaka. Z jego zielono-niebieskich oczu, wypłynęła jedna, samotna łza.
- Dla ciebie, synu…


~*~


Ten rozdział będzie rozbity na dwie części, po których większość wątku zostanie zamknięta. Ale spokojnie, myślę, że to jeszcze nie koniec przygód Smoczego Jeźdźca i Wandali z Berk :* 

O MY THOR!!!
Kochani, zrobiliście to! Udało się! Spełniałam swoje jedno marzenie.... 10 tysięcy wyświetleń! Jestem taka szczęśliwa. Jesteście najcudowniejsi, bo tylko dzięki Wam mam tą wymarzona dziesiątkę. To naprawdę wielkie błogosławieństwo mieć takich wspaniałych czytelników i ludzi, wokół siebie. Jestem Wam bardzo wdzięczna! Ten rozdział dedykuję Wam WSZYSTKIM i tym samym pragnę z całego mojego serca, byście skomentowali rozdział chociaż JEDNYM słowem, bo to dla mnie ogromnie ważne! Kocham WAS najmocniej na świecie! <3 

~ SuperHero *.*

13 komentarzy:

  1. Zajmuje! Hahahhaahhahaha! ♥ xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pffff myślałam że nie dotrzymasz obietnicy a tu takie coś!
      No łoooooooł!
      Spotkanie.. spotkanko...spontaniusio :D
      Ale jak... te czary sprawiły, że Czkawuś zapomniał o As.
      Jedynym plusem jest to, że Szczerbusia pamięta.
      Aj ożyłaś tego cudownego tekstu z HTTYD2 jestem podjarana!
      Ostatnie słowa są najlepsze:
      ,,- Dla ciebie, synu…'' <---sie porycze. Stoick mój kochany! ty w końcu oprzytomniałeś? Po tylu latach? No nie wierze :3
      Lepiej późno niż wcale.
      Rezerwacja miejsca jest super xD Lipa, że krótki komentarz ale lepsze to niż nic. :)
      Rozdział mega :* Kocham go! Podjarałam się nim ♥
      Kocham ♥

      Usuń
  2. O MO MO MO . CUDO . CUDO . *U*
    http://world-by-ous.blogspot.com/ http://tworczoscgabrielaanastazji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lo hohohoho ! Cudeńko! Kocham twoją twórczość. KOXHAM!!!! <3

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie sobie radzisz. Nie wiem czy pozbieram się po ostatwcznym zakończeniu historii, na pewno będę tęsknić.

    PS
    Zostały mi do napisania dwa najdramatyczniejsze akapity w moim życiu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Rozdział 50 Part 1 powinien się pojawić jeszcze w ten weekend. Mam nadzieję, że ci spodoba równie mocno jak mnie podoba się ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, Hero. Przeszlas sama siebie, kochana. Z czystym sumieniem mogę powiedziec ze rozdział wyszedł ci o wiele lepiej. Na pewno sprawiły to opisy których żaden z mistrzów pióra by się nie wstydził xD
    Czułam się jakoś dziwnie, bo nie do końca zorientowałam się jak Czkawka dotarł do Valhalli. Umarł z ciałem? XD Wybacz mi że się nie skusiłam ale ostatnio coś psychika mi się ryje :/

    As tyle na niego czekała. A on jej nie rozpoznał ??! Hero jak możesz być tak okrutna? :( no ale za to Szcerbatka rozpoznał Co ten Czkawka napil się z rzeki zapomnienia w Hadesie? (Nw jak ta rzeka się nazywała :') . Oni się calowali i tego też nie pamięta ? Co za baran. Nie żeby coś ale....myślałam że on coś do niej czuję :(

    Mam nadzieję że przynajmniej z wojną Asgardu sobie poradzą. W końcu dołączył do nich smoczy jeździec ^^ :3 .

    Czy Uwer chce zarywac do As? Hahaha spoko luz żartuje. Przecież są przyjaciółmi A ja to szanuje. Chociaż było by fajnie jak Czkawka byłby zazdrosny xD

    Myślałam że Śledzik umarł ! Zmartwychwstał czy co ? Oj Hero macisz w głowie :P kto by się spodziewał ze Stoik zateskni za swoim synem?? Chudy i watly Czkawka nagle stał się obiektem wspomnień swego ojca którego nienawidził. No cóż...lata każdego zmieniają. Berk ma być zniszczona bo jej mieszkańcy są pobożni? Ha, no w sumie jakby patrzeć na karty historii to nic w tym dziwnego prawda ? :)
    Już nie mam pomysłu co ci tu napisać... Ja chce hiccstrid! Mają się całować xD hahaha. Hero no proszzze. C: Przecież Czkawka musi sobie przypomnieć o As :(. To smutne jak ktoś staje się zapomniany :/ A szczególnie taką dziewczyną jak Astrid .


    Kochana, jesteś cudowna. Piszesz rewelacyjnie i odwołując się do Twojego dawnego koma, to ja powinnam brać u cb korki. Miszczu ty mój !! Kurde aż można pozazdrościć takiego talentu. Jestem ogromnie dumna z cb i twoich umiejętności :)

    Kocham i czekam na nn!!!
    ♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Pragnę tylko poinformować, że udało mi się skończyć rozdział i byłabym niezmiernie zaszczycona gdybyś rzuciła okiem. http://kickinit-inna-historia.blogspot.com/
    Większość nadaje się do poprawki, ale jestem dumna, że jednak się nie poddałam haha

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku. No nie wiem co napisać. Rozdział trochu smutny ale nic to. Czekam na następny z niecierpliwością (czyli jak zwykle xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej kochana ;)
    Nie no, zmiażdżyłaś mnie skarbie :) "Wyprałaś" mnie emocjonalnie ;) Jeju, jak ja Cię za to ubóstwiam, laska ;** Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jaka jesteś dla mnie ważna ;D
    Czułam, że zaraz się popłaczę, gdy Astrid wskoczyła czkawce na szyję, znaczy gdy się przywitali! Nareszcie, a potem jeden policzek i trach drugi policzek! I ta ostra wymiana zdań między nimi. Po prostu rzuciłaś mnie na łopatki dziewczyno, rozwaliłaś na cząsteczki pierwsze ;)
    Ale w ostatniej chwili smok go rozpoznał, nawet nie wiesz ile euforii to we mnie wywołało !
    W ostatnich dniach jestem strasznie zagubiona emocjonalnie, a dziki Tobie mogłam wszystkie swoje uczucia uporządkować od A do Z, bo Twoje ostatnie rozdziały dały mi do tego siłe i odwagę, dziękuję Ci za to skarbie :D
    Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Stoki musi mieć jakieś pozytywne uczucia względem swojego syna i w przynajmniej minimalnym stopniu za nim tęsknić.
    i jest! Kochana, jesteś wielka!
    To niesamowite, że odezwały się w nim tak czułe, ojcowskie uczucia do własnego dziecka ;)
    Skarbie mój, wszystkie moje słowa są szczere i wypływają prosto z mojego serca ;* Zasługujesz na jak najwięcej pochwał kochana, bo odwalasz tu kawał dobrej roboty ;D
    Dziękuję Ci, że jesteś i piszesz dla nas :D
    Jesteś wspaniała, wiesz o tym, prawda?
    Kocham Cię najmocniej na świecie, wierzę w Ciebie całym serce,m, wspieram Cię całą sobą i nie opuszczę, choćby za sto lat :D
    Czekam na następny :D
    TWOJA WIELKAAAAAA FANKA!


    OdpowiedzUsuń
  9. Kilka dni temu znalazłam Twojego bloga I się po prostu zakochałam. Bardzo podoba mi się twoja historia i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Twoje opowiadanie jest strasznie ciekawe. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ja jestem okropna.... Tyle się spóźniłam. :c No, ale jestem xD.

    Ten rozdział był taki emocjonujący, że się poryczałam. XD
    Jak w ogóle Czkawka mógł zapomnieć o Astrid? :c Ale dobrze, że chociaż Szczerbatka rozpoznał ^^. Tylko troszke nie ogarnęłam jak Czkawka znalazł się w Valhalli. Ale zaraz to ogarnę. xD

    ,,Dla ciebie, synu..." <---- piękne ♥ Ja wiedziałam, że w Stoick'u jest choć odrobina smutku po stracie swojego jedynego syna. ^^ Szkoda tylko, że tak późno sie ogarnął :c No, ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale.

    Hero, błagam obiecaj mi, że Czkawka przypomni sobie Astrid! I że znowu będą się kochać i w ogóle będzie mega słodko aww! XD

    Mistrzu mój, ten rozdział był cudowny. ^^
    No i gratuluję Ci 10 tysięcy wyświetleń. :) Życzę Ci dużo weny, powodzenia w szkole i kolejnych 10 tyś. wyświetleń. ^^
    Czekam na next'a. ^,*
    Kocham ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  11. jestem nowy i KOCHAM TO CO ROBISZ chociaz uwazam ze troche pszesadzasz z tymi zaswiatami to troche wytraca z klimatu czkawka smoki berk ktury tak kocham

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, to było wspaniałe :)
    Fajnie, że Czkawka chyba sobie wszystko przypomniał. Mam wielką nadzieję, na cholerny happy end :D
    Wspaniały rozdział :)
    Pozdrawiam :*

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń