Trzy miesiące później...
Śmiertnik skręcił szybko w prawo, na co prawie spadłem z siodła.
- Spokojnie Kir - mruknąłem do smoka, głaszcząc do po fioletowej skórze. Zębacz zaskrzeczał wesoło, nagle spadając w dół. Na brzuchu poczułem mocniejszy ucisk.
- Oszczędzilibyście sobie tych "cudownych" lotów - warknęła sarkastycznie Megara, wbijając palce w moje ramiona.
- Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze Meg? - zaśmiałem się, odwracając głowę do dziewczyny. Miała zamknięte oczy, a jej brązowe włosy, fruwały we wszystkie strony, smagane przez wiatr.
Ponownie chwyciłem siodła i szukałem wzrokiem odpowiedniej wyspy do wylądowania. Przez ostatnie trzy miesiące dużo się zmieniło. Mam nadzieję, że na dobre.
Po kilku minutach, spokojnie wylądowaliśmy na dużej plaży. Piasek skrzył się w świetle porannego słońca, a rosa pozostała jeszcze na trawach, mieniła się srebrzystym kolorem. Drzew było tu bardzo mało, na których i tak sporadycznie występowały listki. Wiadomo, za niecały miesiąc zima, a my musimy znaleźć odpowiednie schronienie.
- Jak myślisz - Armin wzięła garść złotego piasku w rękę - są tu jacyś ludzie?
- To całkiem możliwe. Wyspa jest dość rozległa, więc i tak trzeba ją przeszukać na Kirze - wskazałem smoka, który gładko ułożył się na ziemi, wyciągając skrzydła. - Ale najpierw zrobimy postój, żeby Kir mogła odpocząć - uśmiechnąłem się do Meg i ruszyłem do lasu po drewno.
Gdy miałem sporo chrustu, ruszyłem w drogę powrotną. Jednak moją uwagę przykuła jaskinia i wydobywający się z niej dym. Odłożyłem patyki na ziemię i wyciągając Piekło, poszedłem do tajemniczej jaskini.
Wszystkie ściany były obrośnięte mchem i różnymi roślinami, których szczerze powiedziawszy nigdy nie widziałem. Wraz z posuwaniem się na przód, chłód był coraz bardziej przejmujący. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, lecz dalej uparcie, szedłem ku nawet nie wiem czemu. Światło i delikatne ciepło z Piekła, dodawało mi otuchy.
Od tych trzech miesięcy rzadko kiedy myślałem o Szczerbatku i Astrid. Megara powiedziała, że ciągłe rozpamiętywanie nie wyjdzie mi na dobre. Na pewno prędzej czy później, wylądowałbym w karczmie upity miodem do nieprzytomności. Mówiła, że uczyła się naszych wierzeń i religii. A mitologia jasno mówi, że takie ciągłe wzywanie do dusz lub pragnienie śmierci, często sprowadza - ale nie zawsze - złe rzeczy. Tęsknię za nimi, choć dzięki Kir i Meg, daję sobie rady. One mi pomogły.
Niespodziewany szelest, wywołał u mnie kropelki potu, na czole. Odetchnąwszy ruszyłem dalej.
Pod skalną ścianą, parę metrów ode mnie, na kamieniu siedziała starsza kobieta. Przyglądała mi się, a ja schowałem broń. Promyki słońca wpadające przez dziurę w skale, dawały wystarczająco dużo światła. Kobieta poruszyła się i wzięła swoją laskę, by móc wstać. Zachowaniem przypominała mi bardzo...
Gothi
Kobieta podeszła kilka kroków, wymierzając swoją laską we mnie.
- Czego tu szukasz? - zapytała, ochrypniętym zimnym głosem, który odbił się od skalnych ścian, przeraźliwym echem. Jej srebrne oczy patrzyły na mnie zdecydowanie, bez strachu czy innych uczuć.
- Ja sam nie wiem - powiedziałem zgodnie z prawdą. Sam nie wiem czemu wlazłem od tej jaskini i dlaczego z nią rozmawiam.
- Jesteś w jaskini Wularo, mieszkaniu Walkirii samego Odyna, Liviki - przedstawiała się, schylając lekko głowę ku ziemi. No nie, kolejna Walkiria.
Nie, nie, nie... Nie wolno ci pamiętać o... Astrid...
Przezwyciężyłem chęć rozpłakania się, dlatego odetchnąłem.
- Ja jestem - zacząłem, lecz Livika mi przerwała.
- Wiem kim jesteś o Wielki Smoczy Jeźdźcu - ponownie schyliła się, dygając na nodze.
Stłumiłem w sobie śmiech. Wielki Smoczy Jeździec?
- Ja nie jestem Smoczym Jeźdźcem - mruknąłem, siadając na chłodnych kamieniach. Walkiria usiadła na przeciw mnie.
- Jesteś nim, od samego początku, i nigdy nie wolno tobie, w siebie zwątpić - odparła, odgarniając siwe włosy do tyłu.
- Chyba zwątpienie mamy za sobą - szepnąłem, poprawiając zapasowy gaz Zębiroga.
- Nie możesz w siebie wątpić, ponieważ nie uratujesz smoczej i ludzkiej rasy.
- Nie mogę, rozumiesz? Nie mogę nikogo uratować, bo nie mam smoka, nie mam mojego przyjaciela - wyżaliłem się.
Kobieta powiedziała coś niezrozumiałego dla mnie, a po chwili rozbłysło światło. Pod jego wpływem Livika zaczęła się zmieniać. Jej siwe włosy, nabierały pięknego brązowego koloru, srebrne oczy jakby stały żywsze i roześmiane, a całe ciało rozświetliła granatowo-szara szata. Wyglądała pięknie.
- Och Jeźdźcu - szepnęła, śpiewnym i melodyjnym głosem - wiem, że przeżyłeś bardzo dużo. Straciłeś najlepszego przyjaciela, który był smokiem, oraz młodą wojowniczkę. Twój ból i cierpienie zostały nagrodzone - zrobiła ruch ręką, a w małej kałuży, pojawiła się najpierw mgła a potem widoczny obraz.
W maleńkim stawiku, pojawił się ocean, ogromny, rozległy, w kolorach pięknego szafiru. Złote słońce połyskiwało na jego tle, jak roziskrzone ognisko, wielkie i majestatyczne. Szara łuna dekorowała prawą stronę nieba, lecz za nią kryły się spalone domy, zniszczone uliczki, dziwne budynki. Całe miasto pogrążone było w chaosie i zamęcie. Wszyscy krzyczeli lub wydawali ciche jęki przed śmiercią.
Spojrzałem wymownie na Livikę, na co ona zaszklonymi oczami, wskazała kałużę. Dalej wpatrywałem się w ten straszliwy obraz, lecz moją uwagę przykuł czarny punkt, przemieszczający się po niebie. Moje serce zabiło w zdwojonym tempie, gdy ten czarny punkt, pokazał się w pełnej krasie. Szczerbatek, pomyślałem, a na policzku poczułem gorącą łzę. Mój ukochany przyjaciel dumnie fruwał nad błękitnym oceanem, a na jego grzbiecie siedziała..
- Astrid? - szepnąłem, nie dowierzając. Ta, która pałała do mnie szczerą nienawiścią dosiadła mojego smoka. Dwie osoby. - Przynajmniej oni są szczęśliwi - mruknąłem, czując jak wszystko co budowałem od mojej ucieczki z domu, się rozpada. Siłę, dumę, pogardę i nienawiść. Wszystko runęło jak lichy, drewniany dom podczas huraganu. Niechęć jaką do siebie czułem, była okropna.
- Nie są szczęśliwi - odparła posępnie Walkiria, ponownie poruszając ręką.
W kałuży pojawił się obraz atakujących pewne miasto, dziwnych stworów. Pojawił się tam też Szczerbatek z Astrid. Atakowali ze wszystkich sił, lecz mój smok oberwał. Razem runęli do morza.
- Nie! - wrzasnąłem, podrywając się na nogi. Rozgoryczenie, żal, smutek i gniew wzięły nade mną górę. Oni nie mogą umrzeć! - Livika zrób coś! - potrząsnąłem ramionami Walkiri.
Uniosła na mnie zapłakane srebrne spojrzenie. Ponownie jej poprzedni wygląd, powrócił. Zamknęła oczy, łapiąc mnie za rękę.
- Każdy brak mocy, odbiera powrót i szczęście. Strzeż się Smoczy Jeźdźcu, nie ufaj nikomu, a odnajdziesz swój wewnętrzny spokój - wyszeptała, po czym opadła na moje ramię.
- Liviko, pomóż mi - odparłem rozpaczliwie. - Daj mi jakieś wskazówki, komu mam nie ufać? Czego mam się strzec? - Niestety Walkiria nie odpowiedziała.
Znowu mój smutek i żal o Szczerbatka nasilił się. Podszedłem jeszcze kilka kroków przez kamienną ścieżkę, aż w końcu runąłem na ziemię, tracąc wszelaką świadomość.
*Narrator*
Megara usiadła na piasku przypatrując się spokojnym falom. Kir leżała tuż obok niej, wkładając swój wielki łeb pod jej rękę. Dziewczyna czule muskała chropowatą skórę smoka, swoją małą dłonią. Słońce świeciło nawet ciepło, ogrzewając delikatnie ich ciała.
Smoczyca spojrzała w oczy Armin. Brunetka widziała w nich zatroskanie o jeźdźca i malujące się pytanie.
- Przyjdzie - szepnęła, uspokajająco w stronę Śmiertnika - nie ma wyjścia.
Powiew wiatru, rozwiał jej włosy do tyłu, a policzki młodej czarownicy zaróżowiły się lekko. Meg czuła napływającą moc i wiedziała, że jej pobratymcy są blisko. Nie chciała mu tego robić, lecz sama nie miała wyboru. Została zmuszona, a jako jedna z najwyższych kapłanek, nie mogła się przeciwstawiać Radzie Błękitnego Lotosu. To złamałoby wszelkie prawa, przez co Meg musiałby być spalona na stosie. Nie chciała umierać, dlatego się zgodziła. Gdyby nie chodziło o jej własne życie, broniłabym go z całych sił. Niestety nie potrafiła się poświęcić.
Wraz z nadchodzącą nocą łódź dopłynęła do brzegu. Megara wstała, otrzepując niebieską sukienkę. Popatrzyła parę razy w stronę lasu, chcąc się upewnić, że Czkawka nie idzie i nie zobaczy tajemniczej łódki. Gdyby teraz wyszedł, wszystko by przepadło.
Z drewnianego środka transportu, wyskoczyła rudowłosa dziewczyna, wzrostem podobnym do Meg. Miała świdrujące czarne oczy, które połyskiwały w świetle zachodzącego słońca. Uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny, widząc ją całą i zdrową.
- Siostrzyczko - szepnęła, mocno przytulając Armin.
- Hyron - mruknęła odwzajemniając uścisk.
Po chwili dziewczyny oderwały się od siebie.
- Wszystko załatwione? - spytała, uważnie przyglądając się siostrze. Morska bryza rozwiewała jej rude włosy, ukazując różane policzki, obsypane kilkoma piegami oraz duże czoło, bez żadnych zadrapań.
- Tak - Megara pokiwała twierdząco głową.
Czuła się coraz bardziej podle, gdy tylko wspominała sobie o pomyśle Rady. Żal do samej siebie, był zanadto przytłaczający. Brunetka już nie wytrzymywała, lecz dla tego co dzięki temu osiągnie, mogła się choć trochę poświęcić.
- Wszystko dobrze? - zapytała Hyron, uważnie przyglądając się siostrze.
- Jasne - wygięła usta w sztucznym uśmiechu - tylko, ten pomysł - jęknęła, wyobrażając sobie co będą musiały zrobić. Czarnooka potrząsnęła głową.
- Megaro, wiesz dla kogo to robisz. Sama się zgodziłaś, a wiesz jakie są konsekwencje - zmarszczyła skórę na czole, a w kącikach oczu, pojawiły się ledwo widoczne zmarszczki. Armin niechętnie przyznała rację Hyron.
Wiedziała co go spotka, a jednak nawet po tym co przeżyli, po poznaniu jego natury i charakteru, postanowiła go na to skazać.
*Astrid/Valhalla*
Mam wrażenie, że jest tu ktoś, kogo nie powinno tu być. Bez względu na wszystko złamał zasadę i jednak tu jest. Nie wiem czy się cieszyć czy nie. Mam ochotę przyłożyć mu najmocniej jak tylko umiem i wygarnąć wszystko co mi leży na sercu. Jednak nie potrafię się na niego gniewać, nie wiem czemu. On jest już taki po prostu. Teraz chciałabym móc go przytulić i powiedzieć, że mimo, iż znaliśmy się tak krótko, to bardzo tęskniłam. Nawet bardziej niż mógłby sobie wyobrazić. Moja tęsknota chce wygrać z wszystkimi siłami tego świata. Nie poddaję się, bo wiem, że w końcu będziemy wolni. A moje serce - kocha, walczy, cierpi.
Chciałam dodać wczoraj, to mi mama odłączyła Internet dlatego musieliście czekać. Wiem, ale chyba rozumiecie, że szkoła.. a za tym idą same problemy. Więc obmyśliłam genialny plan, rozdziały będą się tu pojawiały co tydzień!
Wiecie lepsze to niż te cztery dni, bo i ja się zdążę wyrobić, a wy nie będziecie musieli się niecierpliwić bo notki będą dodawane regularnie.
Się nagadałam, no nic. Oczywiście zapomniałam Wam życzyć miłego roku szkolnego. Którą klasę przywitaliście 1 września? Ja 2 gim, więc na luzie.. :)
Kochani chciałabym Wam szczerze podziękować za ponad 9K wyświetleń! Jesteście cudowni! Bez Was na pewno odeszłabym po pierwszym rozdziale, ale jednak tu jestem, tylko dzięki Waszemu wsparciu. Kocham Was bardzo mocno i dziękuję za to, że czytacie moje wypociny i czekacie na kolejne rozdziały. Teraz choć nawalam z rozdziałami, chcę byście wiedzieli, że notki staram się pisać w każdej wolnej chwili. Na przerwie, w drodze do szkoły, przy zadaniach czy wcześnie rano. Dlatego ogromnie Was proszę byście skomentowali ten post, WSZYSCY bym wiedziała ile osób czyta i tutaj jest, zawsze. To dla mnie ogromnie ważne! :*
Nie mogłabym wyobrazić sobie lepszych czytelników. Kocham Was najmocniej :** ❤❤❤
Trzymajcie się, do za tydzień!
~ SuperHero ❤
- Spokojnie Kir - mruknąłem do smoka, głaszcząc do po fioletowej skórze. Zębacz zaskrzeczał wesoło, nagle spadając w dół. Na brzuchu poczułem mocniejszy ucisk.
- Oszczędzilibyście sobie tych "cudownych" lotów - warknęła sarkastycznie Megara, wbijając palce w moje ramiona.
- Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze Meg? - zaśmiałem się, odwracając głowę do dziewczyny. Miała zamknięte oczy, a jej brązowe włosy, fruwały we wszystkie strony, smagane przez wiatr.
Ponownie chwyciłem siodła i szukałem wzrokiem odpowiedniej wyspy do wylądowania. Przez ostatnie trzy miesiące dużo się zmieniło. Mam nadzieję, że na dobre.
Po kilku minutach, spokojnie wylądowaliśmy na dużej plaży. Piasek skrzył się w świetle porannego słońca, a rosa pozostała jeszcze na trawach, mieniła się srebrzystym kolorem. Drzew było tu bardzo mało, na których i tak sporadycznie występowały listki. Wiadomo, za niecały miesiąc zima, a my musimy znaleźć odpowiednie schronienie.
- Jak myślisz - Armin wzięła garść złotego piasku w rękę - są tu jacyś ludzie?
- To całkiem możliwe. Wyspa jest dość rozległa, więc i tak trzeba ją przeszukać na Kirze - wskazałem smoka, który gładko ułożył się na ziemi, wyciągając skrzydła. - Ale najpierw zrobimy postój, żeby Kir mogła odpocząć - uśmiechnąłem się do Meg i ruszyłem do lasu po drewno.
Gdy miałem sporo chrustu, ruszyłem w drogę powrotną. Jednak moją uwagę przykuła jaskinia i wydobywający się z niej dym. Odłożyłem patyki na ziemię i wyciągając Piekło, poszedłem do tajemniczej jaskini.
Wszystkie ściany były obrośnięte mchem i różnymi roślinami, których szczerze powiedziawszy nigdy nie widziałem. Wraz z posuwaniem się na przód, chłód był coraz bardziej przejmujący. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, lecz dalej uparcie, szedłem ku nawet nie wiem czemu. Światło i delikatne ciepło z Piekła, dodawało mi otuchy.
Od tych trzech miesięcy rzadko kiedy myślałem o Szczerbatku i Astrid. Megara powiedziała, że ciągłe rozpamiętywanie nie wyjdzie mi na dobre. Na pewno prędzej czy później, wylądowałbym w karczmie upity miodem do nieprzytomności. Mówiła, że uczyła się naszych wierzeń i religii. A mitologia jasno mówi, że takie ciągłe wzywanie do dusz lub pragnienie śmierci, często sprowadza - ale nie zawsze - złe rzeczy. Tęsknię za nimi, choć dzięki Kir i Meg, daję sobie rady. One mi pomogły.
Niespodziewany szelest, wywołał u mnie kropelki potu, na czole. Odetchnąwszy ruszyłem dalej.
Pod skalną ścianą, parę metrów ode mnie, na kamieniu siedziała starsza kobieta. Przyglądała mi się, a ja schowałem broń. Promyki słońca wpadające przez dziurę w skale, dawały wystarczająco dużo światła. Kobieta poruszyła się i wzięła swoją laskę, by móc wstać. Zachowaniem przypominała mi bardzo...
Gothi
Kobieta podeszła kilka kroków, wymierzając swoją laską we mnie.
- Czego tu szukasz? - zapytała, ochrypniętym zimnym głosem, który odbił się od skalnych ścian, przeraźliwym echem. Jej srebrne oczy patrzyły na mnie zdecydowanie, bez strachu czy innych uczuć.
- Ja sam nie wiem - powiedziałem zgodnie z prawdą. Sam nie wiem czemu wlazłem od tej jaskini i dlaczego z nią rozmawiam.
- Jesteś w jaskini Wularo, mieszkaniu Walkirii samego Odyna, Liviki - przedstawiała się, schylając lekko głowę ku ziemi. No nie, kolejna Walkiria.
Nie, nie, nie... Nie wolno ci pamiętać o... Astrid...
Przezwyciężyłem chęć rozpłakania się, dlatego odetchnąłem.
- Ja jestem - zacząłem, lecz Livika mi przerwała.
- Wiem kim jesteś o Wielki Smoczy Jeźdźcu - ponownie schyliła się, dygając na nodze.
Stłumiłem w sobie śmiech. Wielki Smoczy Jeździec?
- Ja nie jestem Smoczym Jeźdźcem - mruknąłem, siadając na chłodnych kamieniach. Walkiria usiadła na przeciw mnie.
- Jesteś nim, od samego początku, i nigdy nie wolno tobie, w siebie zwątpić - odparła, odgarniając siwe włosy do tyłu.
- Chyba zwątpienie mamy za sobą - szepnąłem, poprawiając zapasowy gaz Zębiroga.
- Nie możesz w siebie wątpić, ponieważ nie uratujesz smoczej i ludzkiej rasy.
- Nie mogę, rozumiesz? Nie mogę nikogo uratować, bo nie mam smoka, nie mam mojego przyjaciela - wyżaliłem się.
Kobieta powiedziała coś niezrozumiałego dla mnie, a po chwili rozbłysło światło. Pod jego wpływem Livika zaczęła się zmieniać. Jej siwe włosy, nabierały pięknego brązowego koloru, srebrne oczy jakby stały żywsze i roześmiane, a całe ciało rozświetliła granatowo-szara szata. Wyglądała pięknie.
- Och Jeźdźcu - szepnęła, śpiewnym i melodyjnym głosem - wiem, że przeżyłeś bardzo dużo. Straciłeś najlepszego przyjaciela, który był smokiem, oraz młodą wojowniczkę. Twój ból i cierpienie zostały nagrodzone - zrobiła ruch ręką, a w małej kałuży, pojawiła się najpierw mgła a potem widoczny obraz.
W maleńkim stawiku, pojawił się ocean, ogromny, rozległy, w kolorach pięknego szafiru. Złote słońce połyskiwało na jego tle, jak roziskrzone ognisko, wielkie i majestatyczne. Szara łuna dekorowała prawą stronę nieba, lecz za nią kryły się spalone domy, zniszczone uliczki, dziwne budynki. Całe miasto pogrążone było w chaosie i zamęcie. Wszyscy krzyczeli lub wydawali ciche jęki przed śmiercią.
Spojrzałem wymownie na Livikę, na co ona zaszklonymi oczami, wskazała kałużę. Dalej wpatrywałem się w ten straszliwy obraz, lecz moją uwagę przykuł czarny punkt, przemieszczający się po niebie. Moje serce zabiło w zdwojonym tempie, gdy ten czarny punkt, pokazał się w pełnej krasie. Szczerbatek, pomyślałem, a na policzku poczułem gorącą łzę. Mój ukochany przyjaciel dumnie fruwał nad błękitnym oceanem, a na jego grzbiecie siedziała..
- Astrid? - szepnąłem, nie dowierzając. Ta, która pałała do mnie szczerą nienawiścią dosiadła mojego smoka. Dwie osoby. - Przynajmniej oni są szczęśliwi - mruknąłem, czując jak wszystko co budowałem od mojej ucieczki z domu, się rozpada. Siłę, dumę, pogardę i nienawiść. Wszystko runęło jak lichy, drewniany dom podczas huraganu. Niechęć jaką do siebie czułem, była okropna.
- Nie są szczęśliwi - odparła posępnie Walkiria, ponownie poruszając ręką.
W kałuży pojawił się obraz atakujących pewne miasto, dziwnych stworów. Pojawił się tam też Szczerbatek z Astrid. Atakowali ze wszystkich sił, lecz mój smok oberwał. Razem runęli do morza.
- Nie! - wrzasnąłem, podrywając się na nogi. Rozgoryczenie, żal, smutek i gniew wzięły nade mną górę. Oni nie mogą umrzeć! - Livika zrób coś! - potrząsnąłem ramionami Walkiri.
Uniosła na mnie zapłakane srebrne spojrzenie. Ponownie jej poprzedni wygląd, powrócił. Zamknęła oczy, łapiąc mnie za rękę.
- Każdy brak mocy, odbiera powrót i szczęście. Strzeż się Smoczy Jeźdźcu, nie ufaj nikomu, a odnajdziesz swój wewnętrzny spokój - wyszeptała, po czym opadła na moje ramię.
- Liviko, pomóż mi - odparłem rozpaczliwie. - Daj mi jakieś wskazówki, komu mam nie ufać? Czego mam się strzec? - Niestety Walkiria nie odpowiedziała.
Znowu mój smutek i żal o Szczerbatka nasilił się. Podszedłem jeszcze kilka kroków przez kamienną ścieżkę, aż w końcu runąłem na ziemię, tracąc wszelaką świadomość.
*Narrator*
Megara usiadła na piasku przypatrując się spokojnym falom. Kir leżała tuż obok niej, wkładając swój wielki łeb pod jej rękę. Dziewczyna czule muskała chropowatą skórę smoka, swoją małą dłonią. Słońce świeciło nawet ciepło, ogrzewając delikatnie ich ciała.
Smoczyca spojrzała w oczy Armin. Brunetka widziała w nich zatroskanie o jeźdźca i malujące się pytanie.
- Przyjdzie - szepnęła, uspokajająco w stronę Śmiertnika - nie ma wyjścia.
Powiew wiatru, rozwiał jej włosy do tyłu, a policzki młodej czarownicy zaróżowiły się lekko. Meg czuła napływającą moc i wiedziała, że jej pobratymcy są blisko. Nie chciała mu tego robić, lecz sama nie miała wyboru. Została zmuszona, a jako jedna z najwyższych kapłanek, nie mogła się przeciwstawiać Radzie Błękitnego Lotosu. To złamałoby wszelkie prawa, przez co Meg musiałby być spalona na stosie. Nie chciała umierać, dlatego się zgodziła. Gdyby nie chodziło o jej własne życie, broniłabym go z całych sił. Niestety nie potrafiła się poświęcić.
Wraz z nadchodzącą nocą łódź dopłynęła do brzegu. Megara wstała, otrzepując niebieską sukienkę. Popatrzyła parę razy w stronę lasu, chcąc się upewnić, że Czkawka nie idzie i nie zobaczy tajemniczej łódki. Gdyby teraz wyszedł, wszystko by przepadło.
Z drewnianego środka transportu, wyskoczyła rudowłosa dziewczyna, wzrostem podobnym do Meg. Miała świdrujące czarne oczy, które połyskiwały w świetle zachodzącego słońca. Uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny, widząc ją całą i zdrową.
- Siostrzyczko - szepnęła, mocno przytulając Armin.
- Hyron - mruknęła odwzajemniając uścisk.
Po chwili dziewczyny oderwały się od siebie.
- Wszystko załatwione? - spytała, uważnie przyglądając się siostrze. Morska bryza rozwiewała jej rude włosy, ukazując różane policzki, obsypane kilkoma piegami oraz duże czoło, bez żadnych zadrapań.
- Tak - Megara pokiwała twierdząco głową.
Czuła się coraz bardziej podle, gdy tylko wspominała sobie o pomyśle Rady. Żal do samej siebie, był zanadto przytłaczający. Brunetka już nie wytrzymywała, lecz dla tego co dzięki temu osiągnie, mogła się choć trochę poświęcić.
- Wszystko dobrze? - zapytała Hyron, uważnie przyglądając się siostrze.
- Jasne - wygięła usta w sztucznym uśmiechu - tylko, ten pomysł - jęknęła, wyobrażając sobie co będą musiały zrobić. Czarnooka potrząsnęła głową.
- Megaro, wiesz dla kogo to robisz. Sama się zgodziłaś, a wiesz jakie są konsekwencje - zmarszczyła skórę na czole, a w kącikach oczu, pojawiły się ledwo widoczne zmarszczki. Armin niechętnie przyznała rację Hyron.
Wiedziała co go spotka, a jednak nawet po tym co przeżyli, po poznaniu jego natury i charakteru, postanowiła go na to skazać.
*Astrid/Valhalla*
Mam wrażenie, że jest tu ktoś, kogo nie powinno tu być. Bez względu na wszystko złamał zasadę i jednak tu jest. Nie wiem czy się cieszyć czy nie. Mam ochotę przyłożyć mu najmocniej jak tylko umiem i wygarnąć wszystko co mi leży na sercu. Jednak nie potrafię się na niego gniewać, nie wiem czemu. On jest już taki po prostu. Teraz chciałabym móc go przytulić i powiedzieć, że mimo, iż znaliśmy się tak krótko, to bardzo tęskniłam. Nawet bardziej niż mógłby sobie wyobrazić. Moja tęsknota chce wygrać z wszystkimi siłami tego świata. Nie poddaję się, bo wiem, że w końcu będziemy wolni. A moje serce - kocha, walczy, cierpi.
~*~
Chciałam dodać wczoraj, to mi mama odłączyła Internet dlatego musieliście czekać. Wiem, ale chyba rozumiecie, że szkoła.. a za tym idą same problemy. Więc obmyśliłam genialny plan, rozdziały będą się tu pojawiały co tydzień!
Wiecie lepsze to niż te cztery dni, bo i ja się zdążę wyrobić, a wy nie będziecie musieli się niecierpliwić bo notki będą dodawane regularnie.
Się nagadałam, no nic. Oczywiście zapomniałam Wam życzyć miłego roku szkolnego. Którą klasę przywitaliście 1 września? Ja 2 gim, więc na luzie.. :)
Kochani chciałabym Wam szczerze podziękować za ponad 9K wyświetleń! Jesteście cudowni! Bez Was na pewno odeszłabym po pierwszym rozdziale, ale jednak tu jestem, tylko dzięki Waszemu wsparciu. Kocham Was bardzo mocno i dziękuję za to, że czytacie moje wypociny i czekacie na kolejne rozdziały. Teraz choć nawalam z rozdziałami, chcę byście wiedzieli, że notki staram się pisać w każdej wolnej chwili. Na przerwie, w drodze do szkoły, przy zadaniach czy wcześnie rano. Dlatego ogromnie Was proszę byście skomentowali ten post, WSZYSCY bym wiedziała ile osób czyta i tutaj jest, zawsze. To dla mnie ogromnie ważne! :*
Nie mogłabym wyobrazić sobie lepszych czytelników. Kocham Was najmocniej :** ❤❤❤
Trzymajcie się, do za tydzień!
~ SuperHero ❤
Next taki .... tajemniczy i cudaśny ;)
OdpowiedzUsuńNo, no.....niespodziewałam się że Megara jest zła i Rada chce zrobić cos strasznego Czkawce. Mam nadzieję że nasz bohater posłucha ostrzeżenia Walkiri. Ciekawi mnie co dzieje się na Berk i kto je zaatakował.
Nie wiem dlaczego, ale sądzę że to Dagur bo Astrid nie została jego żoną.
Wracając......
Podoba mi sie to, że mowisz kiedy będą nexty :) Mysle że dotrzymasz tej "obietnicy" ;)
Ja również powitałam 2 gimnazjum i nie mam luzu bo już pisałam kartkówkę z geografii i historii :/ NIENAWIDZĘ SZKOŁY !!!
Zresztą jak zwykle :P Już na początku roku szkolnego marzyłam żeby bylo zakończenie (roku szkolnego) xD
Uff....ale się rozpisałam :D Przepraszam za błędy i życzę dużo weny i bla bla bla :P
~As77~
No wreszcie sie doczekałam ^^. Rozdział bardzo interesujący. Jestem ciekawa co ta Meg musi zrobić. Ciesze sie że rozdziały będą sie pojawiały co tydzień :D
OdpowiedzUsuńWiesz, normalnie bym nie skomentowała ale skoro prosisz xD .
Czekam na next ^^ . I ten... weny życze co nie xD
Dwa dni opóźnienia... Szlag by to. No, ale jestem :) Rozdział świetny. Nie wiem co więcej powiedzieć, bo inni mnie wyprzedzili XD
OdpowiedzUsuńJa przywitałam 1 gimnazjum i naprawdę, nawet mi się podoba, gdyby nie pani od matematyki, która robi takie kartkówki, że szkoda gadać. I musisz je pisać dopóki nie zaliczysz :') Ale chociaż jedynki się nie dostaje od razu :')
Czekam na next'a, życzę weny i jeszcze więcej czytelników ^^
Zapraszam do mnie na nowy rozdział ^^ : comeflywithmeintoafantasy.blogspot.com
UsuńKasiu, kochana, niedługi tu przybędę, na pewno, potrzebuję chwili czasu ( szkoła, sama wiesz).
OdpowiedzUsuńObiecuję że niedługo tu wrócę :D
Moja bezsenność daje o sobie znać, tylko kompletny idiota mógłby siedzieć o piątej rano z telefonem, którego światło niemiłosiernie razi mnie po oczach.
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział mnie nie zawiódł, trzymający w napięciu, tajemniczy, po prostu dobry. Wyłapałam tylko jeden błąd, tuż na początku. Nie wiem czy forma "wypłakania siebie" jest poprawna.
skończ z pisaniem, zanudziłaś mnie tym na śmierć. zajmij się lepoej czytaniem ksiazęk i nauka.
OdpowiedzUsuńNikt Cię nie zmusza do czytania. Jak ci się nie podoba-drogą wolną ;) :D
UsuńWybacz, że dopiero teraz komentuje :/.
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę cudowny. Taki mroczny, jakby zapowiadał koniec świata. W sumie to robi, prawda ? XD.
Zaufalam Megarze, a ona tak perfidnie zdradziła Czkawke. Jak mogła? Czkawka i tak w życiu przeszedł za dużo, a ona wbija mu nóż w plecy :( Zdradziecka swinia. Sory za wyrażenie xD.
Walkiria jako córka Odyna powinna pomóc smoczemu jezdzcowi. Powinna przede wszystkim bronić swego domu, czyż nie ?
Mam nadzieję, że wojna w Asgardzie skończy się wygrana dobra. Szczerbatek i As powinni w końcu odpocząć od ciągłych walk. Oni też wycierpieli i powinni poczuć smak wolności i szczęścia. Tak mi smutno jak o nich pomyślę. A serce łamie mi się jak pomyślę o cierpieniu Czkawki, który chce zobaczyć ukochanego smoka i piękna wojowniczke. Hero, skroc jeno męki, no! Proszę.
A poza tym, chce hiccstrid. Ja się poświęcam i daje Hiccstrid, więc też oczekuje słodkiego pocałunku As i Czkawki :3 ^^ Nie tylko mi tego brakuje xD.
Kochana, wybacz, że tak krótko. Ale nie mam zbytnio pojęcia, co napisać. Uwielbiam Cię! Piszesz naprawdę genialnie. Aż ciary przechodzą xD :D. Serio, można się od Ciebie uczyć. Nawet starsi.
Ps. Nie przejmuj się hejterami (patrz wyższy komentarz). Ktoś tu wstał lewą nogą xD
Kiedy dodacie nexta do opka "Za mglistym dniem" ?
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, dziewczyny właśnie pracują nad rozdziałem ;)
Usuń*facepalm* To nie tutaj. Glupia ja ;)
UsuńZazdro, że druga klasa, ja trzecia . :< ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE POWALAJĄCY, NORMALNIE AŻ NIE MOGŁAM USIEDZIEĆ . XD
OdpowiedzUsuńhttp://tworczoscgabrielaanastazji.blogspot.com/ - proszę i błagam o komentarze :)
Czytam Twojego bloga od sierpnia i nie mogę się doczekać nextu. Piszesz genialnie i życzę Ci weny.
OdpowiedzUsuńO taak, jestem w 1LO i to chyba na najgorszym profilu jaki tylko mógł powstać (mediko elo elo ;--;), a ilość nauki od samego początku mnie przeraża, więc serio Ci zazdroszczę, bo ja nie mam nawet czasu, żeby wejść na bloggera i odpisać na komentarz. Jutro tylko idziemy na wykopki całymi pierwszymi klasami (TAK, WIEM JAK TO BRZMI, ALE PLZ NO QUESTIONS ASKED), więc dzisiaj mam odrobinę wolnego.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - jeju podoba mi się! <3 Chociaż przyznaję, że mimo wczesnej pory czytam go na wpół śpiąco i nie wszystko wyłapałam, coś tam mi w głowie zostało XD Serio nie wiem, co mogłabym o nim powiedzieć. A coś by się przydało skoro większość tego komentarza to moje pierdolenie o niczym. Końcówka mnie powaliła na kolana. Taka... prawdziwa i naturalna. Astrid cały czas cierpi i chyba ledwo daje sobie radę. Mimo wszystko jakoś się trzyma, a znając ją, nie podda się tak łatwo. I tego jej z całego serca życzę.