"Nic nie jest pewne. Nawet to, kiedy odejdziemy z tego świata. Czymże jest,
więc ta kręta, wyboista droga? Czy nie lepiej byłoby nic nie robić, wiedząc, że
i tak kiedyś umrzemy?"
Lecieliśmy z zawrotną prędkością, a w sercu miałem nadzieję. Rzadko,
kiedy składałem komuś obietnice, ale jak na prawdziwego wojownika przystało, je
dotrzymywałem. Nie jestem idealny, nie mogę wszystkich zbawić, no może
większości. Muszę ratować smoki i teraz cały Archipelag! Co, jak co, ale to był
najgłupszy pomysł, jaki tylko wpadł mi do mojej łepetyny. Mogłem wszystkie
smoki sprowadzić na Smoczą Wyspę i zrobić sobie tam fort, przeczekując wojnę,
ale nie! Mój głupi rozum podpowiedział mi, że muszę ratować wszystkie inne
wyspy, bez znaczenia czy są na niej smoki, czy nie. Jest to w sumie dobry
pomysł, gdyż zapewne te wyspy, które nie są zaprzyjaźnione z tymi pięknymi
gadami, muszą zostać połączone w jedno. A to zrobić mogę tylko ja, więc jakby
spojrzeć na to z tej strony, była to najodpowiedniejsza decyzja, jaką podjąłem
w ostatnim czasie. Sam już nie wiem czy wybrałem dobrze czy źle, ale wiem, że
bez względu na każdy mój wybór, Szczerbatek będzie przy mnie. Nie mógłbym sobie
wymarzyć lepszego i wierniejszego przyjaciela od niego.
Pogłaskałem czarne łuski smoka, mieniące się w
świetle wstającego słońca. Wczorajszej nocy, gdy pożegnałem się z Meg, od razu
ruszyłem na spełnienie mojej misji. Nie mogłem dłużej tam zostać, bo jeszcze
nie wytrzymałbym i poleciał za nią. Chciałem, żeby została, lecz ona jest
uparta, strasznie uparta. Postanowiła zrobić to sama z Płomykiem. Nie podała mi
nawet gdzie zmierza. Mogłem w sumie tylko wiedzieć, w jakim kierunku. A
kierowała się na południe, czyli to prawie nic mi nie mówiło. Mogła dolecieć na
Wyspę Zmiennoskrzydłych lub Wyspę Friggi. Gdyby poleciała na południowy-wschód
dotarłaby najprawdopodobniej do Wyspy Wrzeńców. I to tyle z mojej wiedzy, co do
jej położenia.
Obiecałeś coś Astrid, odezwało się we mnie,
przez co odrobinę posmutniałem. Nie dałem jej stuprocentowej pewności, że po
nią wrócę. Mogła snuć jakieś domysły, lecz nikt nie wie jak potoczy się ta
wojna. Jeśli też w ogóle jakaś będzie. Dagur Szalony to – jak sam jego
przydomek mówi – jeden z najbardziej szalonych wodzów na całym Archipelagu.
Dobrze, że nie widział mnie! Ze mnie to dopiero szaleniec, skromnie mówiąc. Ale
wracając do niego to podobno sam zabił własnego ojca, żeby przejąć władzę nad
Berserkami. Idiota, że aż posuwał się do takich czynów. Widać, że nie nadaje
się na prawdziwego przywódcę. Gdyby nim był, poczekałby dopóki jego ojciec, nie
zakończy życia na ziemi. Tylko tchórz kieruje się takimi sposobami przejęcia
dowództwa. Żałosne.
Szczerbatek pomrukiwał, co po chwilę, żeby
umilić nam tę żmudną i nudą podróż. Uśmiechnąłem się do niego lekko, bo wiem,
że na wszystkie możliwe metody, próbuje mi poprawić humor. Jedyną rzeczą, która
zdołałaby poprawić mi humor, byłaby to wieść, że Dagur "Idiota"
Szalony zaprzestaje prób podjęcia jakichkolwiek walk i całe Wyspy Północy są
bezpieczne. Jednak wcale nie zanosi się na takie rzeczy. Co więcej czuję, że
może dojść do tej wojny, a wtem użycie najostrzejszych środków, będzie jak
najbardziej konieczne.
Jak tak myślę, to dawno nie widziałem się z
Drago. Nasze drogi często się ze sobą spotykają, lecz od jakiegoś czasu już
jakoś się nie przecinają. Żałuję, bo chciałbym zobaczyć tę jego krzywą,
parszywą mordę. Brakuje mi tego siedzenia u niego w lochu, tych docinek,
odzywek, ciętych ripost. Ja je tak uwielbiam! Mógłby polecieć za Swędzipachę i spróbować
go poszukać, ale mam ważniejsze sprawy do robienia niż szukanie największego
kretyna świata. Poczekamy, zobaczymy. Może sam nas znajdzie?
Gdy kraczę, przeważnie wszystko się spełnia. W
jednej sekundzie, Szczerbatek oberwał strzałą, a na mnie spadła metalowa sieć.
Wpadliśmy do morza, tracąc wszelaką świadomość.
*Berk/Narrator*
Wyspa jak zawsze tętniła życiem i spokojem. Czy
tak wielkim spokojem? Niekoniecznie. Straszliwy Smoczy Jeździec zniknął bez
śladu. Została tylko po nim dziura w ścianie więzienia w Berk. Nikt nic nie
widział, nikt nic nie słyszał. Uciekł nad ranem, bądź bardzo późną nocą. Co
prawda niektórzy wikingowie, którzy nadzwyczajnie mieli lekki sen, usłyszeli
niewielki wybuch, lecz to nie zmusiło ich do sprawdzenia, co się takiego stało.
Jednak ci, którzy wiedzieli o pojmaniu groźnego wroga, starali się nic nie
mówić. Bez niepotrzebnej paniki wszystko miało przejść bez echa, nie wzbudzając
nie potrzebnych pytań ze strony ciekawskich Wandali.
Wódz skierował się do kuźni Pyskacza, główkując,
jak ten zuchwały smarkacz, mógł uciec. Ma
smoka, podpowiedział mu rozum, co niestety wiking przyjął ze złością i
odrobiną smutku. Sprzed nosa, można by rzec, czmychnął im ten nieporadny, o
dość chudej budowie, pyskaty jeździec. To tak denerwowało wojownika, że miał
ochotę wytłuc stado Gronkli, a i tak to nie byłoby dostatecznym zajęciem, które
mogłoby wyczerpać wikinga z całej energii, jaką w sobie posiadał.
Wszedł, przepychając się miedzy połową Wandali,
którzy przyszli odebrać swoje zamówienia. Pyskacz miał ręce pełne roboty,
jednak na jego poczciwej twarzy zawsze tkwił wesoły uśmiech, którym witał
każdego klienta. Wymachiwał żelaznym hakiem na wszystkie strony, a zmarszczki w
kącikach oczu, powiększały się za każdym razem, gdy wikingowi spodobała się
nowa broń zrobiona przez kowala. Nie mógł się dziwić. Był najlepszy w swoim
fachu i nawet niezastąpiony. Jednak nie będzie żył wiecznie. Rudobrody odtrącił
te myśli, jednak w głowie pozostał mu pomysł nowych rekrutów do rzemiosła.
Wąsy zaplecione w dwa pokaźne warkocze, miotały
się po całej twarzy i klatce piersiowej wikinga, gdy tańcował przy rozgrzanym
do czerwoności piecu. Sprawną ręką ocierał perlisty pot, który osiadł mu się na
czole, w miarę zwiększenia się ciepła w kuźni. Nie przejmował się zmęczeniem i
drobnym bólem u podstawy protezy. Przyzwyczaił się do tej drewnianej części
swojego ciała, tak jak i do haka, szczotki, młota czy maczugi, będącej zawsze
na miejscu niegdyś dobrej dłoni.
Stoik usiadł przy stole, czekając aż jego
przyjaciel będzie miał więcej czasu na rozmowę. Nie chciał mieć niepotrzebnej
widowni, ta sprawa wymagała precyzji i spokoju. Zdjął metalowy hełm z ciasno
zaplecionych włosów i wsparł, zmęczoną ostatnimi wydarzeniami, twarz na
potężnych dłoniach.
- Mam dla ciebie złe wieści – usłyszał po kilkunastu, jak mu
się wydawało, minutach ciszy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, które było puste,
a radosne twarze wikingów gdzieś zniknęły w swoich domach. Niebo różowiało przy
horyzoncie, a pierwsze gwiazdki poczęły świecić na nieboskłonie. Stoik mógł
stwierdzić, że całe popołudnie spędził w kuźni przyjaciela, siedząc i
rozmyślając. Nie wiedział nawet, że udało mu się zasnąć na siedząco.
Pyskacz otarł kremową szmatką calutką
twarz oraz ręce i cisnął zawiniątkiem w głąb zaplecza. Zatroskanym spojrzeniem
przebiegł po twarzy wodza, widząc jak bardzo jest wykończony. Podał mu kubek
ciepłego mleka, które przyniósł z swojej chaty i utkwił wzrok w bawiących się
dzieciach na podwórku.
- Co to za wieści? – spytał po opróżnieniu zawartości
rzeźbionego naczynia. Podparł się ręką o policzek, starając się spędzić sen z
powiek. Gbur wrócił wzrokiem na Haddock'a.
- Pewna osoba widziała inną osobę, która spotkała się z tym
Jeźdźcem… zanim uciekł – Ostatnie słowa praktycznie wyszeptał, nachylając się
przez drewniany stół. Zachowywał szczególną ostrożność gdyż dostarczono mu
rankiem poufne informacje, które, gdy nadarzy się okazja, miał przekazać
wodzowi. Owy informator ryzykował wszystkim przekazując tak ważne wieści.
- Kto? – zapytał krótko, chcąc jak najszybciej popędzić do tego,
kto pozwolił ich nowemu wrogowi, uciec z więzienia. Przyczyniło się to wszystko
do zdrady ludu, wodza i całej Berk. Ten niegodziwiec musiał zapłacić za
zdradzenie własnej rodziny. To nie mogło ujść mu płazem – Kto?! – powtórzył
głośniej, waląc cicho pięścią w stół. Już dawno minęło mu zmęczenie, a
zastąpiła je nieodparta chęć przetrącenia karku zdrajcy.
Pyskacz rozejrzał się nerwowo i przełknął
ślinę jakby denerwował się i za żadne skarby świata, nie chciał wyjawić imienia
czy nazwiska tejże osoby, która śmiało mogła teraz już nie nazywać się
Wandalem.
- Proszę, tylko nie rób nic głupiego – powiedział spokojnie,
czując, że źle robi mówiąc Stoikowi o tym, lecz nie potrafił zataić tego przed
własnym wodzem i przyjacielem. Choć czuł wyrzuty sumienia o zdradzenie tej
wiadomości, to rozum podpowiadał mu, że robi to, co jest słuszne i to, co ważne
dla dobra Berk.
Stoik nie zrozumiał go najpierw i
ponaglił, żeby wyjawił mu wreszcie to imię. Chciał wszczynać alarm na całą
osadę, żeby wszyscy wiedzieli, kto jest temu winny i żeby wspólnie podjęli
decyzję o ukaraniu wikinga. Pyskacz odetchnął, choć serce pierwszy raz od
dawna, waliło mu jak oszalałe. Nigdy jeszcze nie był tak niepewny swych słów.
- To… Astrid – wyszeptał cicho.
*Otwarty ocean/Morza Rozpaczy*
Gdyby okiem sięgnąć do przeszłości to, Drago
Krwawdoń nigdy jeszcze nie był tak zadowolony ze złapania jakiejś osoby, jak
teraz. Dosłownie radość przepełniania jego ciało z tak pomyślnego połowu.
Ruszyli na polowanie na dzikie smoki, a tu taka niespodziewana niespodzianka,
wpadła im prosto w ich spocone łapska. Nie mogli opanować dzikiej żądzy zemsty,
bo nie tylko sam Drago miał powody do ogromnej nienawiści do Jeźdźca. Cała jego
armada, wszyscy wojownicy przeklinani go za te zbrodnie, które popełnił. Nie
raz zabił kogoś z ich rodziny, krewnych czy znajomych. Jedyną zemstą było
również zabicie, przez najróżniejsze tortury świata, młodego chłopaka. Niestety
Krwawdnoń studził ich entuzjazm, gdyż to on go zabije w odpowiednim czasie.
Drago chciał czegoś więcej niż śmierci Pana Smoków. On chciał władzy,
wszechogarniającej swobody zagarnięcia wszystkich wysp, jakie tylko spotkał na
swojej drodze. Cała ludność świata tylko jemu posłuszna, na jego rozkazy. Bez
możliwości godnego życia, tylko w cieniu jego chwały. Mógłby panować nad
wszystkimi… jeśli miałby smoki. Wiedział, że przeróżne próby torturowania
Jeźdźca i zmuszania go do mówienia jak ujarzmił te dzikie bestie, kończyła się
fiaskiem. Jednak do jego głowy ostatnimi czasy, wpadł pomysł wręcz idealny.
Wiedział, że chłopakowi musi na czymś zależeć. Jeśli jego Nocnej Furii nie mógł
porwać, to zawsze może napaść na jego rodzinną wyspę. Przecież musiał gdzieś
żyć zanim rozpoczął swoją wędrówkę po świecie. Jednym problemem było to, że
również nie wiedział nic o jego miejscu urodzenia, zamieszkania. Czuł, że i tego
nie powiedziałby mu, dlatego musiał wymyśleć sposób, żeby na własną rękę się
tego dowiedzieć.
Krzyk radości jego
popleczników rozniósł się echem po calutkiej wielkiej hali. Drago tylko
uśmiechnął się pod nosem, doskonale wiedząc, co złapał. Znowu dopisało mu
szczęście, choć w takie rzeczy w ogóle nie wierzył. Sam zapracował na wynik
swoim sprytem, przebiegłością i armadą nieustraszonych wojowników. Nie było
mowy o przegranej.
Z całej siły
otworzono stalowe wrota do obszernej komnaty, a pod nogi mężczyzny, na sam
środek pomieszczenia, wrzucono metalową sieć ze smokiem i Jeźdźcem. Dość spory
tłum wdarł się za osobami, które przytaszczyły ich wrogów do wodza. Powoli
brakowało miejsca, więc Drago rozkazał wyjść znacznej części osób, by mógł na
spokojnie zamienić kilka słów z chłopakiem. Wyproszeni, mruczeli pod nosami,
chcąc zobaczyć widowisko, lecz inni zapewnili ich, że przekażą im wszystko co
się działo, nawet ze szczegółami.
Smok jak i Jeździec,
powoli odzyskali pełną świadomość, rozumiejąc, co robią w sieci, przed obliczem
znienawidzonego przez nich osobnika. Szczerbatek obnażył ostre, białe zębiska,
zakrywając Czkawkę skrzydłem. Chłopak podniósł się na równe nogi, kładąc
wilgotną dłoń na rękojeści Piekła. Mógł choćby w tej chwili rzucić się z bronią
na tego potwora, wszystko, żeby nie patrzeć na to, co wyprawia z biednymi
smokami. Zmierzył zielonym spojrzeniem pozostałą część armii Krwawdonia,
przekazując w myślach przyjacielowi, że to jeszcze nie czas na odwet.
Drago z krzywym
grymasem, co dawało uśmiech, przyglądał się złapanemu Jeźdźcy. Czuł, że
wreszcie uda mu się złamać chłopaka, że wreszcie dowie się skąd pochodzi, gdzie
mieszka. Gdzie będzie mógł uderzyć najpierw ze swoimi wojownikami. Nareszcie
zniszczy Jeźdźca psychicznie, co pozwoli mu wykończyć go fizycznie. Tak, że nie
będzie już w stanie przeszkodzić mu w jego niecnych planach podbicia całego
znanego im świata. Bez tego jednego Jeźdźca zrobi wszystko, o czym tylko
marzył, bo nie ma innej osoby, która zdolna byłaby go unieszkodliwić.
Czkawka położył
rękę na mordce wiernego wierzchowca, próbując powstrzymać go od wystrzelenia
plazmy w kierunku wroga. Wiedział, że Drago odrobinę zmienił jego
pierwszorzędne plany, lecz musiał się z tym na razie pogodzić. Mógł na razie
tylko myśleć, jak uciec dzisiejszej nocy, żeby móc ratować Archipelag. Wszyscy –
choć o tym nie wiedzieli – liczyli na niego, więc nie mógł ich zawieść. Przede wszystkim
nie mógł zawieść smoków, które są jego największą powinnością.
- No proszę, proszę – odezwał się dopiero po upływie kilku
minut, krążąc wokół złapanych – jak miło, że do nas wpadłeś – zaśmiał się, a
reszta wikingów mu zawtórowała. Przekładał swą włócznię z ręki do ręki, już
ciesząc się, jakie będzie mógł na nim wykonać nowo wymyślone tortury.
- Tęskniłem – rzucił, zgryźliwie chłopak, na co tylko smok
zarechotał. Inni umilkli, wpatrując się w wodza, bo nie wiedzieli jak zareaguje.
Jeździec zdecydowanie przeginał i dobrze o tym wiedział. Drago uniósł brew w
zdziwieniu i jakby uznaniu, lecz potem grymas nienawiści, wykrzywił jego twarz,
co wojownicy od razu zrozumieli. Na Czkawce nie robiło to większego wrażenia.
- Zabrać go! – krzyknął na kilku stojących najbliżej mężczyzn
– Do celi gdzie trzymamy nowe smoki. Zobaczymy jak nasz Wspaniały Pan Smoków
poradzi sobie z nowymi kolegami!
Zabrali ich w całej sieci, przetransportowując
na duże taczki, którymi swobodnie zawieźli ich pod same drzwi więzień, gdzie
przetrzymywali złapane stworzenia. Wojownicy w drodze, szydzili z nich, śmiejąc
się i grożąc śmiercią, lecz Czkawka się nimi nie przejmował. Nawet nie słuchał
ich docinek. Doszli po kilku minutach pod niewielką arenę, skąd dochodziły
przeraźliwe ryki ranionych skrzydlatych gadów. Szczerbatek w mig pojął, gdzie
zabrali ich wojownicy, gdy zobaczył wyraz twarzy bruneta. Jego przerażone,
zielone oczy, pałały troską o życie młodego chłopaka. Jednak jeździec Nocnej
Furii, uśmiechnął się łagodnie, głaszcząc Szczerbka po brodzie.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze – szeptał cicho na
ucho smokowi – A tak nie owijając w bawełnę to… zawsze, ale to zawsze będę cię
kochał Mordko – dokończył, przytulając ciepły łepek Furii do siebie.
Przepraszam Astrid, że jednak nie wrócę po
ciebie, dopowiedział w myślach.
~*~
Trochę za późno wiem, ale naprawdę mam masakryczny zaryp w szkole, więc musicie mnie zrozumieć, że nie wyrabiam za bardzo. Z nextem będzie ciężko, gdyż niedługo mam projekty, dlatego muszę ciągle się przygotowywać, więc nie mam pojęcia czy się wyrobię z napisaniem nowego rozdziału szybciej niż teraz. Będę się starała, choć jak patrzę na komentarze, moje chęci maleją. Dlaczego? Bo tylko kilka osób, weszło i skomentowało ostatni rozdział, a ja proszę o tylko jedno głupie słowo, nie jakieś długaśne komentarze. Chcę tylko wiedzieć, że i Wam zależy na tym opowiadaniu, a nie tylko mi, czy kilku osobom, które komentują.
To smutne po prostu, gdy wyświetlenia maleją i komy. Staram się najbardziej na świecie Was uszczęśliwić i pisać dla Was, ale to nie będzie działać tylko w jedną stronę... Nie chcę Was szantażować, że za tyle komentów, nowy rozdział. Chcę, żebyście po prostu zrozumieli, że ja również potrzebuję motywacji do pisania, bo jak wiecie dla siebie tego nie piszę, bo ja Wiem co się stanie w opowiadaniu. Tylko Wy to trzymacie dalej, i jeśli chcecie, żeby dalej to jakoś szło, musicie również wykazać się jakąś inicjatywą....
~ SuperHero *.*
Jesteś wspaniała podobnie jak ten rozdział :* nie przejmuj sie komentarze i wyświetlenia jeszcze wrócą ze zdwojoną siłą :D pisz tak dalej a sama zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania..
Mam nadzieje ŻE NIE ZABIJESZ CZKAWKI!! Bo ja umarłabym razem z nim xD Drago.. jak ja uwielbiam jak Jeździec go disuje to jest po prostu piękne <3 Co teraz będzie z Astrid?! Kto wygadał że ona była u Czkawki?! Stawiam na Smarka lub Śledzika w sumie to Mieczyk i Szpadka też mogli to powiedzieć Hymm.. no nie wiem xD ale wiem ze Stoick jaj nic nie zrobi bo przcież to "Karta przetargowa" w tej wojnie xD Życze ci dużo weny i powodzenia w sql... mam taki mały pomysł jak rozpowszechnic twojego bloga ale o tym jak sie uda xD Pozdrawiam :* Pisz tak dalej :*
Stęskniłaś się? Bo ja bardzo. Z miejsca chciałabym Cię przeprosić za brak mojej osoby w ostatnim rozdziale, no ale się miało próbne egzaminy. Ale teraz się nie martw, już twoja niezawodna (i bardzo skromna) Keep powróciła z kolejną, sporą porcją Keep.
OdpowiedzUsuń^(...) Ciepła krew poleje się strugami... Czemu nikt ze mną nie śpiewa? To przecież zajebista piosenka. Dobra, nie umiecie się bawić sztywniaki jedne. Nie to co młoda ciotka Keep. No przecież, Wielki Post jest, to jest cicho. A walić. #mam nadzieję że już padłaś#
Astrid- zdrajca. Zapowiada się ostra jazda bez trzymanki. I like IT. (...) Austeria dom, szalog, gościnny ciepły i bezpieczny dom, szlong, odpocznie w nim Żyd- tułacz aj, diridaj, diridajdridaj ameno. [owy tekst nie miał na celu nikogo obrazić. To jest poprostu piosenka z obozu.]
Nwm czemu, ale ja jestem spokojna o ich przyszłość (wiem, że przeżyją, nwm skąd ale wiem)
Kochana, znam to uczucie, ale powiem tak. Nie ważne, że wszyscy wyśmiali, nie ważne, że nie ma dla kogo (ekhem, ja tu ciągle jestem), po prostu zaciśnij zęby, zepnij dupę i pokaż na co cię stać. Nie ważne co powiedzą. Ważne, aby opadły im kopary.
Całusy (nie, nie zmnienam orientacj, a tym bardzo płci. Dobrze czuję się jako kobieta heteroseksualna) Keep
#MówiZniecierpliwonaIPodekscytowanaJutzrjszymDniemGdyżPonieważAzaliżIdzieZRodzinamiDoKinaNa"Historia Roja"
See ya!
Świetny rozdział! Codziennie sprawdzam czy coś nie dodałaś bo towje opowiadania na maxsa wciągają. Szkoda,że masz ten projekt no, ale nic się nie stało będziemy czekać !! Jeśli chodzi o rozdział jest mega. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Czkawki i Astrid oczywiście razem a nie osobno. Jeszcze raz świetny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Hope :*
Kochana Hero rozdział jak zwykle jest niesamowity. Wybacz, że dopiero dzisiaj komentuje ale wczoraj nie miałam zbytnio czasu. Wracając do rozdziału. Podobało mi się jak nazwałaś Drago idiotą. :D Zgadzam się z tobą. I szalony i głupi. Ktoś zobaczył jak astrid widziała się z Czkawką? Ciekawa jestem kto to był i co stoik zamierza zrobić. Mam nadzieję, że nic w końcu ona jest potrzebna do uniknięcia wojny. Ale znając ciebie będzie jakiś fantastyczny zwrot akcji. Jesteś genialną pisarką. Naprawdę mało jest osób, które tak pięknie piszą jak ty :)Tylko nie waż mi się zabijać Czkawki znowu! Ja, moje serce i astrid nie wiem czybyśmy przeżyli. Oni muszą przetrwać! Muszą ujść z życiem jak zawsze. Podoba mi się zachowanie Smoczego jeźdźca względem Drago. Jest taki achh... Podobają mi się jego docinki do niego, ich walki i w ogóle.
OdpowiedzUsuńNie martw się, że wyświetlenia maleją i komentarze. Oni prędzej czy później wrócą. Ciesz się, że masz takich wiernych czytelników co starają się komentować regularnie, tych co cię motywują byś pisała nadal. Nic nie szkodzi, że będziesz dodawać rzadziej. Rozumiem cię, że masz sporo na głowie. Wiem jak szkoła daje popalić. Te wszystkie sprawdziany, kartkówki, poprawy, pracę domową. Ja też mam ich sporo i wiem jak się czujesz. Po niedzieli mam bardzo sporo kartkówek, sprawdzianów, DUŻĄ pracę domową i z kilku przedmiotów będą pytać. U mnie jest masakra. Na razie. Ja cię motywuję i osoby powyżej. Jesteś dla nas ważna i twoje opowiadanie ♥ Kocham cię ( Jako artystkę, a nie z tych no wiesz :D) Ja chcę wiedzieć co wydarzy się w następnych rozdziałach. Nie mogłabym żyć nie wiedząc co dalej się wydarzy. Pozostały by tylko domysły.
Nie mogę się doczekać kolejnego (dla mnie może być nawet za miesiąc, poczekam byle tylko byś nie zawiesiła tego cudownego bloga myszko)♥
Z niecierpliwością czekam na nexta :)
Pozdrawiam i życzę DUŻO weny kochana Hero :*♥
No to akcjon się rozpędza widzę ^^ Na to czekałam. Nie żebym była całą sobą do wojny, jak Ty,ale lubię czytać jak Czkawka daje kopa w cztery litery drago. :3
OdpowiedzUsuńTaki fetysz, no co zrobisz.
Ja byłam przekonana, że nikt się nie dowie o spotkaniu As i Czkawki...A Ty niszczysz marzenia :'( Nie no w sumie będzie się czego bać. Przesłuchanie Astrid przez wodza...No, no :3
Jedzim dalej (kurczak mi się przypala Ale koma napisać trzeba xD )
Hero,jak ja ci zazdroszczę tej weny co do opisów ♡ są genialne i dzięki temu moja wyobraźnia znów porzesza granice. Nie no szacunek, że tak dobrze ci idzie :*
Co ja chciałam dodać....
A, to że Czkawka wpadł w ręce drago Ale spoko- Czkawka ma wszystko pod kontrolną. No,prawie wsyzko xD Mam nadzieję, że uda mu się spełnić misję. I te przeprosiny dla Astrid...CZY TY MASZ POJĘCIE, JAK BARDZO ICH KOCHAM?! Nie rób mi tego...Hicci Nie może umrzeć. Przecie to twój monsz :/
Dobra, misia,ściskam Cię mocno i życzę mnóstwa weny!!! :* ❤❤❤
Pamiętam doskonale jak to było z projektami.. chociaż miałam taką ekipę, że tak serio musiałam tylko przeczytać swoją część - na tym praca się zakończyła XDD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny! Wybacz, że rzadko komentuję, ale zapewniam, że za każdym razem wszystko czytam! :D
Ej ale oni mają przeżyć i mają być żywi (z naciskiem na oboje), bo się zrobię nieprzyjemna. Tak tylko ostrzegam.
L xxx
Rozdział jakk zawsze idealny.. Mam tylko nadzieję, że nie usmiercisz czkawki :P bo jak to zrobisz.. To przyjade do cb z patelnią :*
OdpowiedzUsuń//Tami G.
Rozdział zarąbisty tak jak wszystkie poprzednie. Czytam twoje opowiadania już od kilku miesięcy choć nie odzywałam się w komentarzach. Niemal codziennie sprawdzałam też czy nie dodałaś next'a. Masz wielku talent, bardzo ciekawie piszesz i mam wielką nadzieję, że nie przestaniesz pisać. Nie trać w nas wiary :) mam nadzieję na w miarę możliwości szybkiego next'a:).
OdpowiedzUsuńChi wraca do żywych! Haha Chi jak zwykle nieogar...
OdpowiedzUsuńZnowu chcesz zabić Czkawke? No wiesz co xd przecież go kochamy ❤ Chi musi jeszcze nadrobić rozdziały niektóre :) bo wiesz jaka jestem :') cudowna fanka xD
Nadrabiam wiec nie krytykuj mnie jeśli coś nie skumam! :*
Kocham ❤❤❤❤❤❤
Genialny blog!! Najlepszy jaki czytałam. Polecisz jakieś fajne blogi??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agacia <3
Hej. Czytam Twojego bloga ale nigdy nie skomentowałam. Sa na nw dlaczego. Może dlatego ze nigdy nie miałam słów by opisać tak piękny rozdział jaki właśnie dodalas. Jesteś idealna pisarką. Masz wielki dar i nie zmarnuj go. Blog jest boski i ty też ❤:*
OdpowiedzUsuńCo ja mogę? No nic nie mogę. Rozwaliłaś mnie tym rozdziałem, to zdecydowanie jeden z twoich najlepszych, a przyznam że przeczytałam ich naprawdę sporo. To niesamowite, że w dalszym ciągu potrafisz sobie podwyższać poprzeczkę. To serio robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agacia <3