"BERK"
Wyspa, na której niegdyś urodził się Smoczy Jeździec.
Na spokojnej wyspie Berk morze również zaroiło się od
drewnianych łodzi i niewielkich ognisk. Polegli w walce wojownicy zasługiwali
na godny pochówek.
Megara stała na klifie, patrząc na swój dom. Bolało ją serce
po stracie ukochanego brata, ojca, matki. Ale miała dom, klan i chłopaka. Wiatr
przynosił nadzieję i zapowiedź nowego jutra.
Płakała, ale nie czuła się samotna.
Szczerbatek z gracją wylądował na skale. Astrid usiadła po prawej
stronie Meg.
- Zostaniesz, prawda?
- To już moja rodzina – wskazała głową na chodzących po
głównym placu wikingów, którzy kończyli sprzątanie i powoli rozchodzili się do
domów, aby móc odpocząć – No i w końcu mu obiecałam.
- Cieszę się. Berk będzie w dobrych rękach.
Przez następną chwilę nic nie mówiły.
- A ty nie?
- Kocham Berk, ale tutaj wszystko mi go przypomina. Chyba
tak nie potrafię – wyznała, bawiąc się palcami – Muszę odejść.
Brunetka kiwnęła głową.
- Rozumiem to. Nie będę cię zatrzymywać na siłę.
- Dziękuję Meg.
Wojowniczki szczerze się do siebie przytuliły, roniąc kilka
łez.
- Do zobaczenia Astrid.
Blondynka podeszła do łuskowatego gada, który leżał tuż za
nimi.
- Żegnaj, Mordko – pocałowała go w czoło i odeszła w stronę
osady.
Megara przybliżyła się do smoka, przytulając się do jego
ciepłego ciała. Nic nie powiedziała. Razem spoglądali na księżyc, myśląc o tym
samym.
~*~
naprawdę to koniec - nawet mi ciężko uwierzyć :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz