Popatrzyłem wrażliwym wzrokiem na blondynkę. Miała podkrążone, spuchnięte i mokre od łez oczy. Nie mówiła nic tylko oglądała rozgwieżdżone niebo, przecinane przez skrzydła Szczerbatka. Schowałem notatnik i kazałem Mordce lecieć na Smoczą Wyspę. W czasie gdy dolecieliśmy Hofferson zasnęła. Spokojnie wylądowaliśmy, a ja ostrożnie zdjąłem ją z siodła. Nie chciałem jej budzić, na pewno była zmęczona i wystarczy jej na dzisiaj. Wziąłem ją delikatnie na ręce, a ta wtuliła się we mnie. Z uśmiechem poszedłem do naszego domku. Szczerbatek wiernie mi asystował i asekurował. Położyłem ją na łóżku, przykrywając futrem. Razem z Mordką po cichu wyszliśmy, udając się na plażę.
- Mordko - zacząłem, siadając na piasku, a przy mnie usiadł przyjaciel. - Jak to się w ogóle stało, że byliście u Drago? - spojrzałem pytająco na Szczerbola, a ten mruknął przeciągle.
- Czkawka, otóż gdy byłem uwięziony na Berk, ktoś przypłynął. Ta dziewczyna wpadła do tej szopy, gdzie byłem i mówiła do mnie, lecz trochę nie rozumiałem. Ale powiedziała, że gdy mnie uwolni obiecuje ciebie odnaleźć - Zdziwiłem się, ale smok kontynuował. - Nie miałem do niej zaufania, ale dała mi rybę i uwolniła. Razem polecieliśmy tutaj, a Drago najwyraźniej czekał na ciebie. Złapali nas, a że ta dziewczyna nie chciała cię wydać, zabrali ją sam wiesz gdzie. A potem to już wiesz co się działo. - Szczerbatek skończył, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Astrid na Mordce? Nie wydała mnie? Chcieli jej coś za to zrobić? Najwyraźniej.
- Drago jeszcze za to zapłaci - warknąłem, wstając i kierując się do domu. Smok mruknął przyznając mi rację. Krwawdoń posunął się za daleko i dobrze o tym wiedział.
Gdy weszliśmy do jaskini Astrid już nie spała, tylko siedziała na łóżku, nerwowo rozglądając się na wszystkie strony. Zobaczywszy mnie w mig wstała, cofając się pod ścianę.
- Nie chciałem cię przestraszyć - powiedziałem, podchodząc do niej.
- Ja.. - zacięła się, wymijając mnie i powtórnie siadając na łóżku. - Przepraszam - wyszeptała, niepewnie na mnie spoglądając. Uśmiechnąłem się do niej, choć nie widziała, gdyż miałem na głowie hełm.
- Dziękuję - odpowiedziałem słowem, którego nigdy do kogoś nie użyłem - oprócz Szczerbatka.
- Za co? - uniosła pytająco brwi.
- Za wszystko? - Bardziej zapytałem niż odparłem. Na jej bladą twarzyczkę wstąpił delikatny uśmiech. Dotychczas nie odzywający się Szczerbatek, podszedł do blondynki kładąc głowę na jej kolanach. Zaśmiała się i go pogłaskała.
- Ja również dziękuję - powiedziała, w czasie zabawy z Mordką. - Gdyby nie ty, ja nie wiem co by ze mną było, z nami. Wiem, że to było nieodpowiedzialne, przepraszam raz jeszcze - Spojrzała w moją stronę, na co tylko się uśmiechnąłem.
- Drobiazg.
Rozmowa się nie kleiła. Stałem jak słup przy ścianie i patrzyłem na tę dwójkę. Chyba najwyższy czas zejść na ziemię. Astrid nie może tu długo przebywać, to przeczy wszystkim moim zasadom. Powinna już iść, jej bliscy będą się martwić. A ja i tak muszę zabrać Mordkę na długaśny, szalony lot. Trzeba przecież nadrobić straty.
- Sądzę, że powinnaś znaczy powinniśmy cię odtransportować do domu - mówiłem, wolno i spokojnie. Blondynka momentalnie przestała się śmiać oraz bawić. Wstała z posłania, klepiąc głowę Szczerbola. Wyszliśmy z domu, a ja jeszcze musiałem posprawdzać siodło, wszelakie sprawy mechaniczne i inne rzeczy. Dziewczyna jakby smutna podeszła bliżej morza. Gdy wszystko posprawdzałem, zawołałem Astrid, lecz nie reagowała. Trochę zdenerwowany podszedłem do niej szybko. Już miałem jej coś mówić, ale zauważyłem jej twarz. Twarz jej pokrywały słone łzy. Była strasznie blada i wydawała się okropnie wykończona. Przestraszyłem się odrobinę, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Stanąłem przed nią, zasłaniając jej widok na pełne morze.
- Nie chce wracać na Berk - szepnęła, patrząc na mnie szklanymi oczami i upadłaby jednak w porę ją złapałem. Przywołałem Mordkę. Bałem się, teraz na prawdę. Nie wiem co jej się stało. Dlaczego zemdlała? Pochwyciłem w ramiona jej kruche ciałko. Już po raz drugi tego wieczoru, pomyślałem, biegnąc z powrotem do jaskini. Położyłem ją na łóżku i próbowałem jakoś obudzi. Niestety bezskutecznie. Kazałem Szczerbatkowi przynieść trochę wody, a sam wyjąłem z szafki nad paleniskiem zsuszone zioła. Pamiętam jak byłem chory tym się leczyłem. Smok przyniósł wodę i ją podgrzał plazmą. Zamoczyłem roślinki w wodzie, a po kilku chwilach przyłożyłem liście do jej czoła. Resztę ziół posiekałem, dodając do wody. Gotowy napar podałem blondynce. Lecz nic nie zanosiło się na to, żeby Astrid wstała.
Przez całą noc czuwałem przy łóżku, nawet nie zmrużając oka. Nie potrafiłem, nie mogłem. Przez całą noc nic się nie zmieniło. Jej stan pozostał wciąż ten sam - niestabilny, prawie że krytyczny - oddech był płytki i nierównomierny. Wydawało mi się jakby jej twarz, bledła coraz bardziej z minuty na minutę. Złociste włosy jakby straciły swój blask, a maleńkie usta nieustannie drżały. Zdarzało się też, że co jakiś czas krzyczała. Widać, że miała okropne koszmary. Najgorsze było to, iż nie mogła się z nich obudzić. Musiała tłumić je w sobie, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Ponownie poruszyła się niespokojnie.
- Uciekaj! - krzyknęła, niespodziewanie łapiąc moją rękę, leżącą na łóżku. Nie widziałem lub też nie miałem innego wyjścia, jak usiądź na posłaniu i mocno przytulić ją do siebie. Usadowiłem ją no swoich kolanach, opierając się o ścianę. Lewą ręką podtrzymywałem jej głowę, a prawą głaskałem jej chłodny policzek. Zadrżała raz jeszcze, po czym wtuliła się w moje ramię. Widząc ją taką biedną, bezbronną uśmiech momentalnie pojawiał się na mojej twarzy. Szczerbatek okazał się dobrym smoczkiem, bo czuwał razem ze mną. Donosił wodę bym mógł przecierać jej spocone czoło. Dziwne tu była rozpalona, a policzki tak ja ręce pozostawały lodowate. Po kilku chwilach siedzenia z nią, wyswobodziłem się z łóżka i mocno przykryłem. Rozciągnąłem się, aż mi kości strzeliły. Obolały i zmęczony podreptałem z Mordą do lasu by pozbierać drewna. Gdy wreszcie przed domkiem ułożyliśmy ładny stosik, ruszyliśmy na połów ryb. Właśnie świtało.
- Zupełnie jak za starych dobrych czasów, nie? - zaśmiałem się, widząc Szczerbatka, próbującego złapać rybę paszczą bez zębów. Zdenerwowany wysunął zębiska i pochwycił okonia, od razu go połykając.
- Jeśli czasy, które spędzaliśmy u Drago, lub tułając się po różnych wyspach, chcesz nazwać "starymi i dobrymi" to jesteś głupszy niż myślałem - mruknął, wychodząc z wody tak bym mnie patrzył na jego łepek.
- Ej! - zawyłem, po cichu zbierając się na ochlapanie smoczka. Jednak on był szybszy i powalił mnie na ziemię, popychając do wody. Cały byłem mokry!
- Szczerbatek! Lepiej, żebym cię nie złapał! - wrzasnąłem, chichotając. - Jestem cały mokry, jak ja będę..
- Przytulać się do Astrid - przerwał mi, jednocześnie mnie przedrzeźniając. - No tak zapomniałem - wystawił język, rechotając. Wkurzony za to co powiedział, zacząłem go gonić. Przy tym śmialiśmy się w najlepsze. Dokładnie, jakby stare czasy wróciły. Gdy wreszcie dorwałem najgorszą Nocną Furię na świecie, mocno go przytuliłem.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił, Mordko - szepnąłem, patrząc w jego oczy. - Dziękuję - przyłożyłem czoło do jego głowy. Zamruczał zadowolony, a po chwili leżał na mnie i bezkarnie lizał po twarzy.
- Szczerbo - próbowałem wyjść spod jego grubego ciała. - Złaź!
- Nigdy - zaśmiał się. Wtedy wpadłem na pomysł. Wyswobodziłem rękę i podrapałem po pod uchem. Momentalnie upadł obok mnie, głośno chrapiąc. Prawie jak za pierwszym razem, pomyślałem, przypominając sobie dzień, w którym znalazłem słaby punkt smoków, jak i mojej Mordki. Wylazłem już cały spod niego i zabrałem złowione przez nasz dorsze oraz okonie by je upiec na śniadanie.
Szczerbatek wciąż spał a ja wyszykowałem sobie naprawdę świetny posiłek. Dwie ryby położyłem na drewnianych talerzach i zaniosłem je do domu. Astrid nadal była nieprzytomna, od nowa zmartwił mnie jej stan. Siadłem na stołku, przy łóżku uważnie na nią patrząc. Zmieniłem jej okłady na nowe oraz zrobiłem kolejny napar z liści. Chwyciłem jej zimną rękę w swoją. Nie wiem czemu ale po moich policzkach spłynęły gorące łzy. Przytuliłem twarz do jej kończyny, płacząc.
- Astrid, proszę cię, nie umieraj, nie możesz. Masz rodzinę, przyjaciół, znajomych, plemię. Oni cię potrzebują. Szczerbatek cię potrzebuje... Ja cię potrzebuję - wyszeptałem, sam nie wiedząc co mówię. Ale te słowa same wypływały prosto z serca. Więc, czy moje serce potrzebuje Astrid?
*Astrid*
- Szczerbatek cię potrzebuję... Ja cię potrzebuję - usłyszałam i zobaczyłam jak Smoczy Jeździec przytula moją rękę i płacze. Zrobiło mi się go szkoda. Chciałam poruszyć ręką, lecz nie dałam rady. Ponownie zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam. On mnie potrzebuje? To, takie dziwne, chociaż słodkie. Zaraz! Chwila moment, on jest bez hełmu, mogę zobaczyć jak wygląda. Uchyliłam delikatnie jedno oko, sprawdzając czy dalej siedzi. Teraz wpatrywał się w jakąś kartkę, lecz dalej trzymał mnie za rękę. Głowę miał bardzo nisko, przez co nie widziałam jego twarzy. Ale burza brązowo-rudych włosów była tak idealnie rozczochrana, że aż się prosiła o dotknięcie ich.
Astrid, o czym ty myślisz?
Wreszcie zamknął notatnik i spojrzał na mnie. W mig zamknęłam oczy. Puścił moją rękę i najwyraźniej wyszedł z domu. Było mi smutno trochę. Nie wiem czemu chciałam, żeby mnie nie zauważył, że nie śpię. Teraz tylko chciałabym widzieć, wreszcie zobaczyć jego twarz. Jakiego koloru są jego oczy, jak wygląda nos i usta. Wszystko.
Ciekawe czy rodzice się martwią o mnie. W końcu dwa dni temu uciekłam. Może nie zauważyli mojej nieobecności. A ja nie chcę tam wracać. Przed moim zemdleniem powiedziałam Smoczemu Jeźdźcy, że nie chcę wracać na Berk. Ale czy dobrze robię? W końcu ode mnie zależy przyszłość Berk. Wystarczy, że wyjdę za Dagura i po problemie. Jeden mały warunek - ślub - a zsyła na mnie najgorsze problemy.
Zamknęłam ponownie oczy bo słyszałam, że on idzie ze smokiem. Rozmawiali w nieznanym dla mnie języku, toteż nie mogłam ich podsłuchać. Wiem, że tak się nie robi, ale chciałbym wiedzieć o czym gadają. Smok mruczał, chodząc za swoim jeźdźcem.
- Nie, powiedziałem ci, że nie możemy jej samej zostawić - powiedział. - Zrozum to, gdy jej się polepszy zabiorę cię na strasznie długi lot, co ty na to?
Smoczek zamruczał zadowolony, kładąc się koło łóżka, chyba.
- Stary przesuniesz się? - zapytał. Nocna Furia polizała moją dłoń, załaskotało mnie to i lekko, choć sprawiało mi to trudność zaśmiałam się. Smoczy Jeździec jak na zawołanie odwrócił się, lecz gdy spostrzegł, że nie ma hełmu, skulił się bym go nie widziała. Idiota, pomyślałam.
- Szczerbatek, gdzie jest mój hełm? - zawył, wychodząc z pomieszczenia. Smok wybiegł za nim. Chwila, Szczerbatek?
Wyciągnęłam z jednego karwasza kartkę z podobizną Nocnej Furii, którą znalazłam w notatniku Czkawki. Idealnie zgadzała się z tą Furią Smoczego Jeźdźca, a potwierdzało to podpis pod smokiem - Szczerbatek, mój najlepszy przyjaciel.
- Nie - szepnęłam, nie wierząc w to co właśnie odkryłam. Jak to możliwe? Gdy główkowałam tak, Smoczy Jeździec wrócił wciąż szukając nakrycia głowy. Smok zakrywał go skrzydłem. Stanął przy biurku, tyłem do mnie. Delikatnie podniosłam się, siadając. Zdobywszy się na odwagę, wyszeptałam, tylko jedno słowo, wprawiając w nie małe zakłopotanie Smoczego Jeźdźca.
- Czkawka?
~*~
Chitooge K. i SmileLife tylko dzięki Wam to skończyłam. Dziękuję ❤
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
~ SuperHero ❤
Tak, idioto, Twoje serce potrzebuje jej! Kiedy on to skuma? Idiota *robię facepalm*
OdpowiedzUsuńRozdział tak bardzo Hiccstridowy <3 ♡ Boże, jak ja ich kocham.
A tak właściwie, to dlaczego As zemdlala? Ze strachu? Bo w końcu musi wyjść za Dagura :/
I to zmartwienie Czkawki...Też chcę takiego chłopaka! xD
A Szczerbatek jak zawsze pomocny :))
Ale szczerze mówiąc, zaskoczylas mnie tym ostatnim. Normalnie galy takie Oo
Ale cudownie, że odnalazła Czkawke! To znaczy jedno: coraz bliżej Hiccstrid! <3
To znaczy mam nadzieję :P
Rozdział jest genialny! Bo Hiccstrid ♡♡ I Love it.
Proszę, pośpiesz się z nn! :D :*
Hej, Jezu przepraszam, ze tak dlugo nie komentowalam. Mam nadzieje, ze mi wybaczysz. :*
OdpowiedzUsuńRozdzial jest cudowny. Uwielbiam to opowiadanie, jest niesamowite! :D
Szczerze mowiac nie wiem, co mam ci powiedziec wiec czekam na next i weny zycze! :*
I tu powinien być Happy End ale pewnie nie będzie :*
OdpowiedzUsuńTy już coś tu wymyślisz :C pewnie Czkawuś się wszystkiego wyprze :C
Eh.... ale to było słodkie! Kochana umiliłaś mi cały dzień a był okropny :C
Kocham Cię za to :*
Ojej Czkawka :* To było piękne z twojej strony i... tak potrzebujesz As najbardziej na świecie tak jak Szczerbola!
Ale jak on uciekł? Jak uratował As i Szczerbusia? :3
Przeszłaś samą siebie kochana :*
Czkawka jest naprawdę idiotą ale w sumie As w końcu dowiedziała się kim jest Smoczy Jeździec:*
Wszystko romantycznie i w ogóle! Uszczęśliwiłaś moją duszę ♥
A jak się nią opiekuje :3 ojej :* Sodko! Oby następny też taki był!
Moje serduszko się cieszy :*
Kocham najmocniej! ♥ :* Pisz szybko! Proszę :*
CZKAWKA, TY IDIOTO, OCZYWIŚCIE, ŻE TWOJE SERCE JEJ POTRZEBUJE, TY TEŻ JEJ POTRZEBUJESZ.
OdpowiedzUsuńSzczerbatek, jak na kogoś kogo się ujeżdża masz bardzo duży mózg. W porównaniu do Smoczego Jeźdzca, który swojego już chyba dawno nie używał. Ale dobrze. Słuchaj serca i myśl sercem - wyjdzie ci na dobre.
Okej, co tak nagle stało się z Astrid? Wszystko dobrze, po torturach, oglądaniu paskudnej twarzy Drago.. dobra już rozumiem dlaczego straciła przytomnośč.
Hahahaha,i tu cię mamy Czkawka! Chodzisz po jaskinii bez hełmu, więc ponieś teraz wszystkie konsekwencje. Mają to być same miłe konsekwencje, nie coś w stylu "Już wiesz kim jestem, odlecę teraz na drugi koniec świata i już nigdy się nie spotkamy. Nie możemy". Wiem, że mi tego nie zrobisz, ale wiesz, upewniam się.
I jeszcze jedno. On nie ma jej wmawiać, że jej się przywidziało. Bo użyję specjalnych środków. A nie chcesz tego. Uwierz mi
Kasiu, skarbie Ty mój możesz mnie zabić. Wydaję zgodę na własna egzekucję heh :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze przychodzę co Ciebie tak późno, a Ty jesteś u mnie zawsze na początku. Nie mam już do siebie słów, bo jest beznadziejna... ;/
Mówiłam już, że Cię kocham? Będę to powtarzac aż do0 znudzenia!! :* :*
Kocham Cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3<3
A teraz co do rozdiału :*
"Astrid, o czym ty myślisz?" - No właśni9e ja też się pytam! hehe :D Nie no zakochałam się w tym fragmencie, kochana z każdym rozdziałem kradniesz coraz większą część mojego serduszka :*
Jak ja kocham tego Czkawkę i zakochałam się w nim jeszcze bardziej dzięki tej jego trosce w tym rozdziale :*
Jaki on jest słodki !!
Mój <3<3
A Drago należy się pożądnie w pysk!!
Dawaj mi tu next'a laska.
TWOJA WIELKA FANKA!! <3<3
K0CHAM CIĘ, MAŁA :* :*
Aaaaaaaaa !! Mała, głupiutka As. Pewnie że to Czkawuś. Lol, jak bardzo mnie zachwyca ten rozdział. Jest najlepszy ze wszystkich. Super!! Mam nadzieję, że Czkawka nie zareaguje gniewem jak to on gdy zobaczy że Astrid trzyma jego pamiętniki . Co by to było, o bogowie! Teraz ci życzę cudownej weny i wgl uwielbiam twojego bloga. Jest najlepszy!
OdpowiedzUsuńWreszcie!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńWreszcie znają swoje torzsamości!!! !!!!!!!! Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii