piątek, 17 lipca 2015

16. Wysoka cena wolności.

Koniecznie włączcie sobie to (gdy się będzie kończyło, włączajcie ponownie), a potem możecie to, a potem to już co chcecie, byle by to była jakaś smutna piosenka :*

    "Łzy, ból, żal i smutek za utraconym przyjacielem. Czy ja zrobiłem coś źle? Ja tylko chciałem uratować smoka. Życie za życie. Czy dam rady spłacić ten dług?"
Otarłem łzy, chowając pamiętnik do kombinezonu. Mój przyjaciel, Szczerbatek odszedł, zostawiając mnie samego. Poświęciłem życie dla jednego Koszmara, a nie wielu tu ich lata? Moja Mordka jest jedyna, albo raczej była jedyna w swoim rodzaju i do tego ostatnia ze swojego gatunku. Czym zawiniłem, że los postanowił zesłać na mnie cierpienie i ból? Mój ukochany przyjaciel poświęcił się ocalając innego smoka oraz mnie. Dlaczego nie byłem przy nim gdy ktoś go ranił? Czemu w ogóle na to pozwoliłem? Czy ja w ogóle mam prawo żyć, po tym co mu zrobiłem? Tyle razy go krzywdziłem, a on za każdym razem mi wybaczał. Wiele razy obrażałem go, potem chciałem się zabić, lecz on zawsze wtedy ratował mnie i przemawiał do rozumu. Nie byłem dla niego wystarczająco dobry, zawiodłem go w najważniejszej godzinie naszej przyjaźni. On był lojalny do samego końca, a ja? Nigdy nie wybaczę sobie tego, że przeze mnie odszedł do Odyna. Już nigdy nie powie mi, że jestem głupi. Nigdy nie uderzy mnie już skrzydłem, nigdy nie przytuli, nie poliże, nie będzie go gdy będę się staczał. Nic już do mnie nie powie, nie popatrzy na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zielony. To był nasz ulubiony kolor, te same zielone oczy, brak tej samej kończyny, ta sama chęć zmiany tego świata dla dobra wszystkich smoków. Nie wykonałem swego zadania. Broniłem wszystkich smoków, a gdy przyszła ta chwila nie potrafiłem pomóc własnemu. Patrzyłem na jego śmierć, nie umiejąc ulżyć mu w cierpieniu, nie zasługiwał na takiego przyjaciela jak ja. Nawet nie umiałem wyrazić tego jak mi przykro, że musi cierpieć, że kocham go najbardziej na świecie, że nie umiem bez niego żyć, że nie potrafię mu pomóc. On jest dla mnie jak tlen, bez którego nie da się oddychać, więc skoro jego już nie ma, ja powinienem odejść zaraz za nim. Czy bałem się śmierci, skoro nie potrafię odejść od jego jeszcze ciepłego ciała? Brakuje mi odwagi? Przecież zawsze rozpierała mnie odwaga, więc co się teraz ze mną stało? Czy będę mógł jeszcze podążyć za moim Szczerbatkiem, by już na zawsze cieszyć się wolnością i naszą przyjaźnią?
  "Nigdy nie jest za późno" - tak zawsze mawiała Mordka, gdy staraliśmy się obronić jakiegoś smoka. Więc ze mną jest dokładnie tak samo, nigdy nie jest za późno skończyć ze sobą, by nareszcie spotkać się z przyjacielem.
    Pochyliłem się nad Szczerbatkiem, przytulając go mocno. Gdy oderwałem się od niego, spojrzałem w te ogromne, zielone oczy, szukając w nich życia, wsparcia, przyjaciela czy miłości. Niestety oczy jego były wygasłe, które mówiły, że już odszedł, na zawsze. Zamknąłem oczy, czując gorące łzy na policzku, szyi a potem na skórze mego wiernego kompana. Lewą ręką przymknąłem jego powieki, pociągając nosem. Z bólem serca, chwiejąc się, przyłożyłem usta do jego czarnej, zimnej skóry, składając na jego czole pocałunek. Kolejne łzy popłynęły, a wraz z nimi moja chęć do życia. Wstałem, ostatni raz na niego patrząc. Ta sama mała głowa, niewielki tułów, sześć skrzydeł, a w zasadzie pięć, czarne łuski, średnie łapy i te oczy. Przyklęknąłem przed jego mordką, przykładając czoło do jego czoła. Ponownie wstałem, zamykając oczy. Po policzku popłynęła mi jedna, samotna łza. Czując rozpadające się na kawałeczki serce, szepnąłem cicho tylko jedno zdanie, przed swoją własną śmiercią.
- Wybacz mi Szczerbatku....


*Narrator/Berk*
    Wandale pożegnali łódź, tym samym wprawiając się w smutny nastrój. Przyjaciele blondynki z klifu odeszli ostatni. Wciąż nie mogli pożegnać się z utratą tak bliskiej im osoby.
- Tęsknię za nią - jęknęła Szpadka. Sączysmark, który szedł obok wojowniczki, otulił ją ramieniem. Thorston nie zareagowała na jego gest, dlatego chłopak ucieszył się, gdyż Szpadka od niedawna zaczęła mu się podobać. Mieczyk popatrzył na niego dziwnie, ale tylko wzruszył ramionami.
- Wszyscy tęsknimy - szepnął Śledzik, odwracając głowę w stronę dalekiego horyzontu, gdzie już dawno zniknęła drewniana łódź.
- Ale pamiętajmy o tym co zrobiliśmy przed tą wiadomością - zagadnął Mieczyk - Berk było na powrót wesołe i radosne, więc teraz po tej okropnej wiadomości musi sprawić by znowu takie było. - zakończył, lekko się uśmiechając.
- Masz rację brat - Dziewczyna uderzyła go w ramię. Chłopcy zaśmiali się.
    Cała czwórka stanęła przed wioską. Popatrzyli na wikingów, a potem na siebie. 
- Do roboty - szepnęli. Odetchnąwszy ruszyli spełnić swoją kolejną misję.


    Wódz właśnie wracał do domu po pogrzebie. Był przygnębiony, ale to z resztą jak wszyscy. Usiadłszy przy stole, zaczął rozmyślać.
- Co robię źle, że na Berk odchodzą do Odyna same dzieci. Najpierw Czkawka, potem Astrid - jęknął, zdejmując hełm i chowając twarz w dużych dłoniach. Po policzku spłynęła mu jedna łza, która szybko otarł. Nie może przecież płakać, jest wojownikiem i wodzem. A już na pewno nie będzie płakał za tym nieudacznikiem. On nie jest już moim synem, przekonywał się i najwyraźniej to było o wiele lepsze niż użalanie się nad sobą. Jego myśli przerwał Pyskacz, wchodząc do domu.
- Mógłbyś czasem zapukać? - spytał.
- Eee - zamyślił się wiking - nie.
- Gdzie to ja mógłbym zapomnieć - westchnął Stoik, gestem ręki zapraszając gościa do środka. Usiedli przy stole, a wódz podał dwa kubki, do których nalał herbaty.
- Co cię do mnie sprowadza? - zagadnął, spoglądając na przyjaciela. Kowal nerwowo podrapał się po głowie.
- Chodzi o to, że gdy dowiedzieliśmy się, że Astrid zaginęła, od razu zarządziłeś wyprawę poszukiwawczą, która z resztą trwała dwa lata. A gdy Czkawka uciekł nawet się tym nie przejąłeś. Za to urządziłeś ucztę, na której bawiła się cała wioska - powiedział i odetchnął z ulgą. Ostrożnie spojrzał na wodza. Ten pomasował kark.
- Pyskacz, jeśli chodzi o Astrid, to przecież wiesz, że miała wyjść za Dagura, by uniknąć wojny, dlatego tak szybko wyruszyliśmy na poszukiwania. A co do Czkawki to słuchaj - wziął dużego łyka herbaty, po czym kontynuował - Astrid i tak jest lepsza bo umiała walczyć, a on to sam przecież wiesz. Kto by popłynął na poszukiwania takiego niedorajdy - zaśmiał się, głośno - no chyba...
- Stoik - przerwał mu Gbur - jak ty możesz mówić takie rzeczy o własnym synu?
- On nie jest moim synem, Pyskacz, tylko...
- ...tylko nieudacznikiem, ofermą, niedorajdą i najgorszym wikingiem świata? - przerwał mu po raz kolejny. - Nie poznaje cię Stoik. Kiedyś potrafiłeś skoczyć za swoją rodziną w ogień, a teraz? - zapytał ze smutkiem, kierując się ku drzwiom.
- Pyskacz - Wódz próbował go zatrzymać - przecież się zmieniłem.
- Nie - warknął - nie jesteś tym Stoikiem, którego znałem i nie jesteś moim przyjacielem. - Wyszedł głośno zatrzaskując za sobą drzwi, aż wszystkie obrazy się zatrzęsły. Wandal bezradnie opadł na krzesło, nie dowierzając co się przed chwilą stało. Stracił swojego najlepszego przyjaciela.


*Astrid*
    Nie wiem ile tak leżałam. Może godzinę, dwie, może cały dzień? A z resztą co mnie to obchodzi? Nie mam nawet siły podnieść głowy by popatrzeć Drago w oczy. Wiem, że szydzi z mojego cierpienia i bezradności. Stoi nade mną, jak kat nad ofiarą. Twarz zakrywam rękami, które pokryte są zaschnięta krwią. Z oczu cieknął mi łzy, ale najbardziej chcę by wreszcie wykonał ostatni cios i dał mi odejść do Valhalli. Jednak wciąż trzyma mnie przy życiu, dobrze się bawiąc. Chce mnie zabić, ale woli poczekać na odpowiednią chwilę, woli napawać się moim nieszczęściem i bólem. I gdzie ta nieustraszona wojowniczka?
    Poczułam szarpnięcie za ramię, to on podniósł mnie jak brudną szmatę. Odgarnął mi włosy by popatrzeć na moją brudną od krwi i łez twarz. Uwielbia patrzeć jak cierpię, jak ból wstępuje na moje oblicze. On to chyba kocha, gdyż przez cały czas wlepia we mnie swoje ciemne spojrzenie. Przez niego powoli przestaje już reagować na jakiekolwiek bodźce, duszę się powietrzem, brakuje mi przestrzeni. Wszystko przez tego dupka. Myśli, że może mnie złamać. Na zewnątrz myśli, że wygrał, a w środku? Nie miałby ze mną najmniejszych szans. Gdybym tylko mogła podnieść się i utrzymać na własnych siłach, już nie miałby tej swojej paskudnej gęby, ani kłaków, nic. Stałby tak ogolony do łysa a ja śmiałabym się głośno, wyzywała go i znęcała się nad nim. Niestety narazie role są odwrócone, to on ma przewagę, ale już niedługo, obiecuję mu to.
    Teraz rzucił mną o ścianę z całej siły. Poczułam okropny ból w prawym boku, ale starałam się zachować powagę, nie może myśleć, że wygrał. Przyglądał mi się przez chwilę, a potem podniósł z ziemi swój nóż. Otarł go z mojej krwi, podchodząc w moją stronę. Szybko przystawił go do mojej prawej ręki, naciągając ją lekko i przejeżdżając ostrzem po dłoni. Najpierw delikatne szczypanie, a potem fala wyzwolenia wstąpiła we mnie. Najwyraźniej Drago zdziwił się gdy rzucił mną o podłogę i zauważył na moim ustach blogi uśmiech.
- Co zdziwko cię wzięło? - zagadnęłam, nawet nie otwierając oczu. Ledwie co już mogłam mówić, lecz starałam się najszybciej jak potrafię wyłapywać gorące powietrze.
- Skądże - zaprzeczył - teraz przynajmniej wiem, że jesteś prawie tak samo dobra jak Smoczy Jeździec w znoszeniu bólu. - powiedział, biorąc mnie za kaptur i wlekąc do innej sali. Czkawka - pomyślałam tylko przez chwilę o jego cudownych oczach, wystarczy, zganiłam się. On to zamknięty rozdział w moim życiu. Koniec kropka!
    W sali czekało już piątka gości i dwóch żołnierzy. Wyglądali co najmniej dziwnie. Dwójka tych strażników zdarła ze mnie bluzkę, spódnice i getry oraz wszystkie ozdoby. Rozpuścili mi włosy, a narzucili na mnie jakąś przezroczystą szmatę. Zakryłam się, nie chcąc by mnie oglądali wzdłuż i wszerz. Ręce przywiązali mi znowu do sznura, a piątka tych mężczyzn wlepiła we mnie swe przenikliwe spojrzenie. Czułam się obnażona, a do tego wciąż po ręce, głowie i nogach płynęła krew. Pewnie wyglądałam jak śmierć.
- Ile za nią dajecie? - usłyszałam ryk Drago. Ci pokiwali chwilę głowami.
- Dam ci za nią tysiąc funtów - powiedział, facet siedzący najdalej od nas. Miał długą szyję, wyłupiaste szare oczy i czarne, długie włosy związane z tyłu głowy. Teraz dotarło do mnie to, że Drago chce mnie sprzedać jakimś bydlakom.
  W coś ty się wpakowała, Astrid?
- Ja dam tysiąc dwieście - podbił drugi. Był gruby, jego brodę otaczały siwe wąsiska, a oczy miał granatowe.
- Tysiąc pięćset! - krzyknął trzeci. Jego głowę pokrywały rude, kręcone włosy, nie miał lewej ręki, a oczy miał koloru żółtego.
- Kto da więcej?! - spytał Krwawdoń, patrząc na zebranych. Nikt się nie odzywał. Patrzyłam na nich litościwym wzrokiem, starając się wyrwać z krępujących mnie sznurów, jednak bezskutecznie.
- Dwa tysiące funtów - odezwał się czwarty, siedzący najbliżej. Był chudy, miał brązowe oczy i nie miał żadnych włosów.
- Robi się ciekawie - szepnął w moją stronę Drago. Tak bardzo chciałabym mu przywalić w te cholerną, obleśną mordę, że och. Ręka mnie tak świerzbi, już od samego rana. - Dwa tysiące..
- Dwa pięćset! - wrzasnął piąty, chyba najmniejszy z nich wszystkich. Miał krótkie nogi i ręce, oczy niebiesko-blade i takie puste. Krwawdoń najwyraźniej ucieszył się takim obrotem spraw bo zaczął wymieniać nawet co mogę zrobić, do czego służę. Czułam się jak przedmiot, który ktoś opisze a ktoś drugi kupi i weźmie ze sobą. A gdy skończy mu się gwarancja jakości wyrzuci jak zepsutą zabawkę do kosza. Tyle jestem teraz warta, czyli nic. Bez najmniejszego problemu jakiś debil może mnie kupić, zabrać do siebie, a potem zrobić ze mną co będzie mu się żywnie podobało. Może mnie wykorzystać, zabić, sprzedać dalej. A walić to wszystko. Skoro i tak nie mam teraz nikogo, wszyscy mnie nienawidzą, a Drago może dostać za mnie taką kasę, więc czemu by nie podbić stawki? Może za te pieniądze zrobi coś ciekawego. Nie wiem, złapie Czkawkę i powiesi go na drzewie lub spali Berk i wyzabija moje plemię. A niech robi co chce, jego sprawa. Może nawet zatopić te wyspę, już w ogóle mnie ona nie obchodzi. Nawet nie spróbowali mnie odnaleźć. Zostawili na pastwę losu, tak samo jak "cudowny" Smoczy Jeździec. Dla wszystkich byłam tylko ciężarem, więc przy nadążającej się okazji pozbyli się mnie by nareszcie mieć święty spokój. I dobrze zrobili. Przynajmniej teraz nie obchodzi mnie nic, ani nikt. Mam wreszcie upragnioną wolność!
    Drago patrzył jeszcze chwilę na mężczyzn.
- Może ktoś podbije stawkę? - spytał. Modliłam się by ktoś dał za mnie więcej niż do tej pory. Przynajmniej ten idiota będzie miał ze mnie jakiś pożytek. Tyle dobrego zrobię w swoim nędznym życiu. Nagle, gdy już miałam iść w ręce piątego faceta, ktoś odezwał się, wprawiając w osłupienie zebranych, Drago i w tym mnie. Nie dowierzałam, że to ON. Czyli jednak mnie szukał, pomyślałam. W moich oczach pojawiły się łzy, gdy jego zielone tęczówki spotkały się z moimi. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie. Nie był zadowolony.
- Dam ci za nią dziesięć patyków...


~*~


no to teraz zaszalałam, na serio,


dedyk dla: Chitooge K, SmileLife, Just D. i Olivi W.


proszę o długie i wyczerpujące komy.. :*
rozdział pisany w 3 może 4 godziny! teraz godzina: 2:08 - dobranoc ❤


kochaam Waas
i dziękuję za ponad 3K ❤



~ SuperHero ❤

7 komentarzy:

  1. Ej, czy Wy lubicie znęcać się nad Astrid, czy co? Co ona Wam takiego o zrobiła? xD
    Przeszłaś samą siebie, Hero, jestem pod mega wrażeniem. Nawet nie wiesz, jak bardzo próbowałam nie płakać. Szczerbatek nie żyje.... Po prostu to nie możliwe, że on zginął. Czkawka powinien chyba szaleć z rozpaczy. Stracił wszystko. Dom, rodzinę no i najlepszego przyjaciela pod słońcem...

    Ale rozdział pod względem stylistycznym itp, normalnie szczena opadła. Pięknie to napisałaś, widać, że starałaś się unikać powtórzeń.

    Aha, skomentuję zachowanie Stoika. Jest to dziwne, że wolał szukać Astrid niż własnego syna. Przecież, bądź co bądź, to jego dziecko. Mimo że jest nieudacznikiem, najgorszym Wikingiem i większą ofermą. Ale pochwalę Pyskacza, że mu to wygarnął. I to pokazuje, że kowal i wódz to naprawdę najlepsi przyjaciele. Rewelacja.

    Jeźdźcy też zachowali się jak prawdziwi przyjaciele. Szacunek za to i chwała. I cieszę się, że reszta postanowiła zaprowadzić w Berk porządek i pozbyć się smutku po As.

    No i została nam Czkawka. Nie wiem, co powiedzieć. Tak bardzo mu współczuję. Mam nadzieję, że rozprawi się z Drago za WSZYSTKIE krzywdy, które spotkały go, Szczerbatka i Astrid. Ma go zatłuc. Koniec kropka. Aha, właśnie, co ten gnojek sobie wyobraża?! Sprzedawać As jako jakiś przedmiot?! Żałosny jesteś, Drago! Obyś przepadł na wieki wieków amen!!!!!!!!!!!

    Kochana, nie wiem, co jeszcze mogę tu napisać. Chyba bardziej skomentowałam zachowania tych tu ludzi... xD. Mam nadzieję, że kom jest dość długi :P

    Jesteś genialna i obyś pisała tak dalej!! :** :D

    OdpowiedzUsuń
  2. TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!
    ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Cieszę się jak głupia! Nareszcie! Tyle czekania!
    Dedyk dla mnie? :3 Nie trzeba było ale bardzo dziękuję :3

    Szczerbatek!! ;'( coś ty mu zrobiła :c On zginął. Tyle wspomnień tyle przygód tyle razem przeszli a tu dupa :C wykitował :C I co teraz z Czkawką? Z tym słodkim a zarazem wrednym przystojniaczkiem? :C

    Czo ty chcesz mi z As zrobić? :D E-e-eee! Ona nie jest na sprzedaż! Czkawka również potraktował ją jak rzecz! Nie obchodzi mnie to, że ją ratował ale no..kuźwa jak rzecz! 10 patyków? No sporo. Ale ona jest bezcenna ciołku (słodziaku :*)

    Skąd on się tam wziął :3 Znowu niewyjaśniona zagadka :3 E ale Szczerbatka masz mi wskrzesić :3 Nwm jak to zrobisz ale masz mi go do żywych przywrócić :P Bez niego to juz nie to samo :C As! Ty go lubisz! Daj se siana z tym, ze cię nie interesuje! Po prostu uwierz ! On tam jest przyszedł ( z niewyjaśnionej przyczyny) i cię ratuje! A ty Czkawka no patrz co żeś zrobił! 2 lata wystarczyły by dziewczynę totalnie zniszczyć :c I patrz co teraz o tobie myśli :C Biedni :C Nie wiedza co robić :C

    Kochana! Rozdział po prostu mega! I te soundtracki! Mamma mia :3
    To jest piękne, smutne, wzruszające i chwyta mocno za serce :*
    Tego własnie oczekiwałam od twojego rozdziału!
    Jest najlepszy kochana :*
    KOCHAM MOCNO! I JESZCZE MOCNIEJ I Z WIĘKSZĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT :* ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. 5 rozdział w ciągu 17 dni. CZY TOBIE TAK BARDZO SIĘ NUDZI NA TYCH WAKACJACH CZY JAK? XDD No ale nie zmienia to faktu że rozdział bardzo mi się podoba! I doskonały wybór piosenki, taka nastrojowa:))
    Jak to po Szczerbatku?:(( Ej no nie zgadzam się, weź jakieś czary mary i on ma mi sie pojawić. Bo jak nie to się Ola wkurzy. A JAK SIĘ OLA WKURZA TO RATUJCIE NARODY.
    Biedny Czkawka... stracił przyjaciela, a na dodatek spieprzył sobie na własne życzenie. Dwa lata to o wiele za dużo, przykro mi.
    Krótko, bo muszę się jeszcze ogarnąć przed wyjściem, także do następnego:)

    L x

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)
    Bardzo ciekawie piszesz, interesujące opowiadanie :)
    Wow, wow i jeszcze raz wow :O
    Życzę Weny :)

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no ca ja teraz zrobię? Wszyscy się tak rozpisują ja nie bo nie umiem napisać jak bardzo rozdział mi się podoba! Z góry przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ale zapomniałam o tym. Wiem co czujesz.. Ja tez kładę się późno spać a potem śpię do południa. Coś o tym wiem.. :) 5 rozdziałów napisanych w dość krótkim czasie to na prawdę coś! Ja skupiam si przez miesiąc na jednym a i tak mi nie wychodzi. Rozdział oczywiście cudowny! Napisany bardzo starannie! Cudnie!
    KOCHAM I CZEKAM NA NN^^

    /Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  6. No hej, hej śliczna :*
    Nareszcie jestem! Powinnaś mi skopać tyłek za moją cholerną nieregularność i beznadziejność!
    I'm hopeless and you know it !!
    A teraz co do rozdziału :D Narobiłam u Ciebie zaległości, to znaczy 3 ostatnie rozdziały :D I powiem Ci, że jestem pod OGROMNYM WRAŻENIEM :*
    Mas wielki talent, dziewczyno !!
    Zmieniająca się narracja - Mistrzostwo :D Strzał w 10 !!
    Jak ja to u Ciebie kocham ;D
    Niech oni wreszcie przestaną się znęcać nad Astrid, czym ona sobie na to zasłużyła?
    Ale ta końcówka <3<3 Po prostu powaliła mnie na kolana, wyciągnęła mi serce z piersi i porwała w przestworza <3<3
    10 patyków :D
    Uwielbiam Twoją wyobraźnię, on ją musi wreszcie uratować, od tych bydlaków, od tych sadystów :)
    Ale ojciec Czkawki działa mi na nerwy, jak on tak może mówić o własnym synu?
    Skopałabym mu cztery litery! !
    A no początku rozdziału było tyle emocji, tak pięknie opisałaś utratę przyjaciela Czkawki. A łza się w oku kręci :( Kochana napracowałaś się i to widać, dziękuję Ci za to, że piszesz :* To co robisz jest niesamowite. Twoja operacja słowem - po prostu ubóstwiam :D
    Zakochana a zabój w Twoich opowidaniach, Twoja Wielka Fanka, czyli skromniej Vicky :D
    hehe kochammmm <3<3<3<3





    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiste to było. To będzie długi kom, więc chwila cierpliwości.

    Po pierwsze uczucia Czkawki... Serio Szczerbol dednął? Thor go może przywróci jednak do życia, co? Bo Czkawka do końca życia będzie nieszczęśliwy. Chyba że pomoże mu jakoś Astrid :33 na to liczę. Wgl wyobraziłam sb jak Astrid w tej przezroczystej szacie czy czymś tam i Czkawka wlepia w nią swoje gały. Na Thora, co ja myślę! :oo

    A no... Chciałam napisać że pomimo że to było serio dołujące i takie smutne to jednak piękne, napisane bardzo bogatym językiem, za co serdeczne gratulacje i pokłony :)) wyobraziłam sobie Czkawkę wpatrującego się swoimi zielonymi oczami w oczy Szczerbka i ich protezy niemal stykające się ze sobą, gdy stoją naprzeciwko siebie... O ludzie, to było takie dumne, piękne i smutne. Tyle w temacie.

    Co do Stoicka... Ehmm, jesteś najgorszym ojcem świata ty niewyżyty *tutaj jakaś setka najgorszych przekleństw jakie znam*!!!
    Nie wierzę w to, co on powiedział o swoim synu. Najwyraźniej nie daleko pada jabłko bo Czkawka też często popełnia błędy jak wtedy gdy zostawił Astrid. Łajdak jeden! Dobra, już się wyłączam:)) Pyskacz, trzymaj go krótko!

    No i to ostatnie no bosko <3 aha, ps: skseruj mój pomysł i zrób parę z Sączysmarka i Szpadki ;** to takie slodkie :33

    Pozdrowienia i wgl weny życzy co twoja Justie *-* buziaki!! <3

    OdpowiedzUsuń