Odetchnąłem głęboko, szykując się do ostatniego ruchu. Niespodziewanie oberwałem czymś w głowę i upadłem obok. Jedyne co usłyszałem to jego głośny, przerażający śmiech. Z złością zamknąłem oczy, czując wolno napływające łzy.
Otwarłem powieki dopiero po upływie jakiegoś czasu. Poderwałem się i zrozumiałem, że znajduję się na drewnianej łodzi, na pełnym morzu. W odległości kilkunastu metrów nie ma niczego. Zostałem sam.
Z uśmiechem usiadłem powtórnie na łódce. Nie wiem co mam robić. Jakiś gościu najpierw mnie porywa, potem prawie daje mi się zabić, a następnie wrzuca do łodzi, wysyłając w morze. To głupie i niedorzeczne!
Po chwili jednak dotarło do mnie to, że jednak jego poczynania, miały więcej sensu niż mi się wydawało. W mój środek transportu, wbiła się zapalona strzała. Z przerażaniem wymalowanym na twarzy, oglądałem jak pochłania coraz bardziej łódź. Bez namysłu, wskoczyłem do wody, by uniknąć spalenia. Starałem się płynąć jak najdalej od tego wielkiego ogniska. Niestety nawet nie wiem, w którą stronę mam płynąć. To koniec, pomyślałem, gdy ciepła ciecz popłynęła swobodnie po mojej twarzy. Zamknąłem oczy, wiedząc, że umrę.
- Mordko, Astrid, już niedługo spotkamy się znowu, obiecuję.
*Berk*
Gdy reszta ekspedycji poszukiwawczej wróciła do wioski, zostali wezwani do Twierdzy. Ruszyli szybko, w nadziei, że znajdują się tam zagubieni. Zdyszani wpadli przez ogromne drzwi. Koło paleniska, w grubych futrach siedzieli Szpadka i Sączysmark. Thorston cicho płakała, a Jorgenson starał się ją pocieszyć.
Śledzik z niedowierzaniem wpatrywał się w dwójkę.
- Gdzie jest Mieczyk? - zapytał, bojąc się wypowiadanych słów. Miał pewne przypuszczenia, które powoli się spełniały, lecz on nie chciał dopuścić ich do swojej świadomości. Szpadka uniosła na niego, zapłakane spojrzenie.
- On.. - Nie dała rady wytrzymać tego napięcia. Nie chciała tego mówić, bo to było dla niej zbyt straszne. Ponownie wybuchła płaczem, wtulając się w Smarka.
Wódz również nie wytrzymał. Ze zdenerwowaniem wyszedł z Twierdzy, trzaskając ciężkimi drzwiami. Kolejne dziecko zostało stracone. To było dla niego okropne. Nie jestem dobrym wodzem, myślał, zmierzając do swojego domu. Myśl o stracie kolejnego członka Wandali, klanu nad, którym sprawował urząd, była nie do zniesienia. Spojrzał w granatowy ocean.
- Odynie, dopomóż. Błagam, ześlij na Berk swą łaskę i pomóż mi lepiej wypełniać rolę wodza.
Tymczasem w Twierdzy zagubieni, a raczej Sączysmark starał się opowiedzieć to co ich spotkało.
- To było jak błyskawica. Gdy wpadliśmy do wielkiego dołu, rozbłysło oślepiające światło. Coś nas paraliżowało, ale jeszcze swoimi siłami, pociągnąłem Szpadkę za rękę i wydostałem nas stamtąd. Szybko pobiegliśmy do wioski. Ja nie widziałem tam Mieczyka, nie mogłem go uratować - zakończył Jorgenson, wodząc wzrokiem począwszy od Pyskacz i Marona, po Svena, Sączyślina i Śledzika, kończąc na Foremie. - Przeze mnie zginął - zaszlochał, nie ukrywając małej łzy, która popłynęła mu po policzku.
- To nie twoja wina - zaczął Gbur, szukając odpowiednich słów na pocieszenie dziewiętnastolatka - zrobiliście co mogliście. Uratowaliście siebie.. to się liczy - dodał, klepiąc chłopaka po ramieniu. Śledzik wciąż rozmyślając o dziwnym smoku, skierował się do niewielkiej biblioteki Berk. Znajdowała się ona w małym domku, blisko Twierdzy, by najważniejsze księgi Wandali były na wyciągnięcie ręki, w razie gdyby wikingowie ich potrzebowali.
Otyły chłopak wszedł do pomieszczenia, w którym jak co dzień siedziała, Ami. Jej usta wygięły się w niewielkim uśmiechu, widząc jakąś żywą osobę. Zawsze widziała tylko księgi, wykresy i plany, dlatego czyjąś wizyta cieszyła ją niezmiernie. Ingerman odwzajemnił jej gest, czując ciepło rozchodzące po ciele. Bardzo lubił Ami i miał do niej wielki szacunek.
Kobieta wstała, odkładając trzymane wcześniej pióro.
- Coś się stało Śledziku? - zapytała, unosząc brwi.
- Można tak powiedzieć - odparł chłopak, wodząc wzrokiem po półkach, wypchanych po brzegi księgami. - Możesz mi podać Smoczy Podręcznik? - dodał.
- Dobrze - mruknęła, idąc do najdalej stojącej drewnianej szafki. Wzięła do ręki, oprawiony czerwoną skórą, Podręcznik. - Do czego jest ci potrzebny?
- Muszę znaleźć smoka, który sparaliżował mi przyjaciela, nie wiem czy znasz, Mieczyka Thorston'a? - odpowiedział, odbierając księgę od brunetki.
- Śledzik, opiekowałam się waszą całą szóstką. Wiem kto to Mieczyk Thorston - żachnęła trochę zdenerwowana. Ingerman spuścił głowę, w geście przeprosin, na co Ami uśmiechnęła się szeroko. - No już dobrze. Opowiadaj co się stało - wskazała krzesło naprzeciw jej biurka, sięgając po zaparzoną herbatę. Dziewiętnastolatek po dłuższym zastanowieniu, usiadł na miejscu, otwierając Smoczy Podręcznik.
Po niespełna dziesięciu minutach, kobieta wiedziała wszystko. Z lekkim przerażaniem wstała od biurka, sięgając po jeden z notatników, leżących na półce.
- Po co ci ten zeszyt? - spytał Śledzik, uważnie śledząc każdy ruch trzydziestolatki.
- W Smoczym Podręczniku, nie znajdziesz opisywanego smoka. Raz czytałam coś podobnego w zapiskach Czkawki Horrendous'a Haddock'a II - podała mu bardzo wyniszczony notatnik, z brązową pieczęcią i krańcami obszytymi złotem. Pokryty był czarną jak smoła skórą.
- Nocna Furia - szepnął, zdumiony oglądając wyrysowanego smoka na przedniej stronie zeszytu.
- W rzecz samej - odparła Ami, zapalając kolejne świece.
- To pamiętnik dziadka Czkawki, prawda?
- Tak - przytaknęła brunetka, starając się ukryć smutek, wywołany wspomnieniem o Czkawce. Kochała tego małego bruneta, tak bardzo, że gorzej przeżyła jego ucieczkę niż Stoik. Otarła jedną łzę, widząc, iż Ingerman został pochłonięty notatnikiem tak bardzo, że nie widział jej chwili załamania.
- Patrz - wyrwała mu z ręki zeszyt, zauważając, że nie interesuje się treścią, a wyglądem notatnika. Popatrzył na nią trochę smutnie, ale pośpiesznie wsłuchał się w to co mówi. - Tutaj Czkawka II, napisał - zaczęła czytać, krzywe literki nordyckiego pisma - Dzisiaj zaatakował nas smok, który paraliżuje swoją ofiarę. To na pewno nie Marazmor, wiem to, gdyż dopiero co dwa lata temu, nawiedził nas ten gad. Wydrążone tunele we wschodniej części Berk mówią, że na wyspie pojawił się nowy gatunek tych przeklętych bestii. Jeden z naszych nie przeżył tego ataku, był to brat Borka Pechowca, Daron - Przyjmijcie go z dumą i szacunkiem, bogowie Asgardu - A jeśli chodzi o smoka, to jest podobny do Szeptozgona, lecz paraliżuje człowieka. Nazwałem go Paraliżująca Otchłań - zakończyła, spoglądając na Śledzika. Nie mówił nic, tylko w ciszy analizował usłyszane słowa. Pochwycił w ręce notatnik, lecz został zatrzymany przez Ami.
- Nie możesz tego zabrać - powiedziała twardo. W jego oczach widziała, nasuwające się pytanie: dlaczego - bo żona Czkawki II, Gala dała mojej matce ten notatnik i kazała nikomu nie oddawać. Tylko następcy wodza, Czkawce Horrendous'owi Haddock'owi III - wyjaśniła zabierając rzecz i chowając ją na półce.
- Niech ci będzie - machnął ręką, kierując się do wyjścia.
- Śledzik - na dźwięk jej głosu, chłopak odwrócił się - nikomu o tym nie mów, jasne? To jest tajemnica i nikt nie może się dowiedzieć, że ten pamiętnik przetrwał i znajduje się na Berk, zrozumiano?
- Jasne - rzucił.
- Śledzik! - prawie krzyknęła Ami - to naprawdę bardzo ważne.
- No dobrze - mruknął - Ja Śledzik Ingerman, przyrzekam nikomu o tym notatniku nie mówić. - złożył ręce na serce, a po słowach przysięgi, wyszedł z biblioteki, nie dowierzając jakie tajemnice skrywa jeszcze Berk.
*Narrator*
W pomieszczeniu unosił się okropny zapach miodu i wina. Rośli mężczyźni, śpiewali przeróżne przyśpiewki, wylewając zawartość kufli, na stół. Inni z nadmiaru trunku w żyłach, zasypiali pod krzesłami, a jeszcze inni, wychodzili z sali o własnych siłach.
Siedzący przy końcu stoła, przywołał swojego sługę do siebie. Młody chłopak w pośpiechu, podążył ku mężczyźnie z ogromną brodą.
- Coś się stało, panie? - zapytał, kłaniając się w pół. Nieśmiało podniósł wzrok na wodza, oczekując wyjaśnień, jego stawienia się tutaj.
- Przynieś mi Faro, mapę naszych terytoriów - powiedział, do młodzieńca, na to co ten, skinął głową i oddalił się do komnaty swojego pana.
Wódz wstał, uważnie patrząc na zebranych tutaj wojowników. Wiedział, że to trochę nieodpowiedni czas na takie decyzje, ale nie miał wyboru. Musieli wyruszyć już jutro o świcie.
- Cisza! - krzyknął, lecz nikt nie zwrócił na niego uwagi. Ponowił okrzyk, uzyskując podobny rezultat. Gdy to nie poskutkowało, wskoczył na stół, nabierając wystarczającą ilość powietrza do płuc.
- Zamknąć mordy i słuchać! - wrzasnął, co ostatecznie przywróciło jego żołnierzy, do porządku. Zwrócili ku niemu rozbiegane choć trochę zaskoczone spojrzenie, wyczekując co ich wódz ma im do powiedzenia. - Tak lepiej - mruknął do siebie, zabierając od Faro, przyniesione przez niego mapy.
- Panie - Jeden z żołnierzy powstał, ówcześnie schylając głowę - twoi wojowie gotowi są do zadań jakie im zadasz. - przemawiający to Durah, przywódca małej wyspy Torolo. Usiadł ponownie biorąc do prawej dłoni kufel z miodem.
- Mam taką nadzieję - szepnął, wbijając w zebranych swe przenikliwe, brązowe spojrzenie. Zlustrował ich wzrokiem, a potem na stole rozłożył mapę. Wszyscy nachylili się by coś dojrzeć. - Wikingowie, nadszedł wreszcie czas by pokazać światu naszą potęgę. Dlatego jutro o świecie wyruszamy na podbój dobrze znanego nam Archipelagu. O tym jaką pierwszą wyspę zaatakujemy, zdecyduje rzut mojego sługi, Faro - powiedział, gestem ręki przywołując do siebie, zdezorientowanego chłopaka. Dwudziestolatek podszedł po swojego pana, zabierając od niego krzywy sztylet z brązowo-pomarańczową klingą. Z dumą pochwycił broń i w ciszy przeczytał, napis lśniący na ostrzu.
- "Nigdy nie pudłuj" - chwycił mocno rękojeść i z całej siły, jaka w nim drzemała, cisnął sztyletem w mapę, celując na oślep. Po wbiciu ostrza w drewno, odczytał nazwę wyspy, w którą ma uderzyć jego pan. Wraz z pierwszymi literami, jego serce zamarło, a oddech zwolnił. Strach jaki nim zagarnął był nie do opisania. Nie chciał tego, nie chciał akurat tej wyspy. Nie chciał niszczyć jej rodzinnego domu.
- Co tam jest? - gorączkował się wódz, czekając na odpowiedź sługi. Faro odetchnął, jakby to miało przynieść jakieś skutki. Niestety, wszystko zostało przesądzone, a on nic nie mógł już zmienić.
- Berk.
*Valhalla*
Dziewczyna ze strachem stąpała po kamiennych murach Miasta Bogów. Tu miała chociaż schronienie, lecz wiedziała, że nie może tu zostać. Czyżby to co ma się wypełnić, powoli się spełnia? Nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli, że to już miałby być koniec. Jest jakiś sposób, na pewno.
Zeskoczyła z murku, gdyż właśnie przez niego przebiegali, słudzy Ciemności. Bała się, ale nie chciała okazywać strachu. To było już wystarczające. Nie dość, że utknęła w Valhalli, to jeszcze nie jest tu bezpieczna. Mrok ogarnął cały wszechświat i wszystkie dziewięć królestw. Wie, że już nie ma odwrotu, ale też jest nadzieja. Nadzieja, na to, iż ktoś ich uratuje. Ona wierzy w Niego całą sobą, jest tego pewna, że ich uratuje.
Pod jej rękę wszedł smok przypatrując się szalejącemu złu. Blondynka pogłaskała go po chropowatej skórze, patrząc w gwiazdy.
- Wiem, że dasz rady, Czkawka.
~*~
Myślę, że nie jest to strasznie skomplikowane, bynajmniej jeśli macie jakieś pytania odnośnie bloga/rozdziałów, kieruję Was do specjalnej zakładki "Pytania", umieszczonej po prawej stronie bloga.
Śledźcie na bieżąco "Aktualności", gdyż zaczną pojawiać się tam ciekawe rzeczy... :*
Mały szantażyk:
20 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 23
~ SuperHero *.*
Pierwsza !!!!
OdpowiedzUsuńRoździał jest...no brak mi słów :) Coś czuje że Czkawka wyląduje na Berk przeniesiony przez prąd morski.
Czekam na następny roździał szantażystko xD
~Astrid052~
I życzę dużo weny !
Usuń~Astrid052~
Nie muszę chyba powtarzać, że z każdym rozdziałem od nowa zakochuje się w twoich opisach. Są tak naturalne i bardzo lekko się je czyta.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, spodziewałam się kolejnej śmierci. Przygotował się na nią, więc nie rozpaczałam jak w poprzednich przypadkach... no może też dlatego, że do Mieczyka nie byłam przywiązana. Ale przeraża mnie to, że Stoik przejmuje się wszystkim, każdym kolejnym zaginionym dzieckiem, a gdy stracił syna, nawet nie myślał o krótkich poszukiwaniach. To smutne, zważywszy na fakt, że Czkawka okazał się być naprawdę wartościowy.
Cieszę się, że historia Astrid nie skończyła się od razu po jej śmierci. Akcja toczy się dalej i coraz bardziej wciąga. Według mnie to bardzo ciekawy wątek.
Okej, będę szczera. Ta scena z Faro - choć interesująca, niezwykle przewidywalna. Od początku było wiadomo, że wypadnie na Berk, nie było innej opcji. Stoik będzie musiał się zmierzyć z nowymi problemami i chociaż nie zdobył mojej sympatii, liczę na to, że sobie poradzi.
Na koniec chcę poinformować, że zmieniam nazwę na "Annie" - trudna decyzja, bo przywiązałam się do Any Howard, ale zasadniczo nie mam innego wyjścia.
Ja serio jestem jasnowidzem. Wiedziałam, że kogoś uśmiercisz jeszcze w najbliższym czasie. Nie wiedziałam tylko kogo. Ale akurat do tej postaci nie odczuwałam zbyt dużej sympatii. Nie, żebym go nie lubiła, po prostu nie zaiskrzyło między nami:)) O Boże serio...
OdpowiedzUsuńRozdział świetnie napisany, a opisy.. aww <3 Piękne są, idealnie dobrane. Ale ja i tak liczę na jakiś cud, by Astrid zmartwychwstała. No ej nie może przylecieć na jakimś smoku albo coś? Nie obrazę się, naprawdę:)))
Czekam na nn :*
No nie wiem co powiedzieć normalnie. Rozdziały są coraz ciekawsze. Oby tak dalej. Czekam na next i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńCudo! Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńI niech wena będzie z tobą! :)
Super next. Zaciekawiła mnie strasznie postać Faro :?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOch...albo oh....zresztą nieważne. Ważne jest to że rozdział wspaniały. Mam nadzieje że szybko będzie 20 komów i będę czytać następny cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuń~As77~
Troche smutny rozdział :( Ale tak czy siak czekam na następny..... ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, chyba wiesz, że jestem MEGA dumna z Ciebie za talię wspaniale rozdziały. Chyba zyskujesz wene dzięki Castle i Merlinowi xD
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać. Po prostu jestem pod wielkim wrażeniem, że z rozdziału na rozdział jest lepiej. Po prostu..... brak mi słów.
A co do Mieczyka. Szkoda, że zginął. Uwielbiam bo za jego teksty i tępy mózg xD. Ale nie płakałam. Byłam twarda :P. Stoik, to nie twoja wina, że kolejne dziecko znika z Berk. Może taka wolą tego Odyna? Kto wie.
Czkawka, musisz dac radę. Dla Szczerbatka. Dla Astrid. Nie może się poddać. Nie w takiej chwili. :(. Życie ( czytaj: autorka) nie oszczędza go. O ludzie....ktoś inny by się na jego miejscu załamał, ale nie on. Bo to Smoczy Jeździec. Czkawka! :D
I jestem MEGA ciekawa, co znaczyły te słowa :?" Nie chciał atakować jej rodzinnej wyspy" kto to pomyślał? No kurde, Hero! Nie rób z nas jaj! I co ten Faro?... Kuzwa. :/. Dawaj, dobijamy do chociaż 15 komentarzy. Może Hero się zgodzi ^^.
Kochana, dawaj trochę talenta. I weny, bo mam ochotę pisać. Już u mnie dawno nie było.... O matko. No trudno. :P
Hero, błagam dodaj jak najszybciej, bo za bardzo mnie wciagnelas, żebyś teraz nas opuściła na jakiś czas. :C
Powiem jeszcze raz: jestem MEEEEGGGAAA dumna z cb i życzę ci jeszcze więcej czytelników, bo zasluzylas na to za swą ciężką pracę. :))
Idę coś zjeść. Pa :*
Po karzdym rozdziale z coraz większą niecierpliwością czekam na następny :) Jak ty to robisz?
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą przeczytałam to BOSKIE opko po raz pierwszy :D i jestem zła na niebie że nie znalazłam tego wcześniej:/
OdpowiedzUsuń* na siebie
UsuńI życzę dużo weny
Ja to przed chwilą przeczytałam też po raz pierwszy i też jestem zła
UsuńRozdział bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie ;)
Brak mi słów, mam nadzieję jedynie, że się wszystko ułoży...
truelifebydamien.blogspot.com
Nie wiem co napisać :/ Ale uwierz mi jakbym wiedziała co napisać to były by to komplementy :D Czekam na nastepny rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę duzo czasu i weny ;)
Ps. KOCHAM TWOJE OPKO :* :* :*
❤������
Super!!
OdpowiedzUsuńNa ten komentarz zbieram się i zbieram....
OdpowiedzUsuńAle po prostu nie mogę jakoś się wysłowić ostatnio. :C
Musisz mi wybaczyć, ze dziś tylko tyle powiem ale to z braku chęci i w sumie weny.
Rozdział jest fenomenalny. Nie powiem, ze nie ale zaskoczył mnie.
Akcja nabiera tępa i o to chodzi.
Bardzo się cieszę, ze masz termin dodawania rozdziałów. Przynajmniej tak nie czekam w niepewności.
No cóż tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Naprawdę mi się podoba i jestem pod wielkim wrażeniem :*♥
PS.: Gratuluje liczby czytelników :*
Musimy dobić te 20 komów ludziska :D
Genialne!!! <3
OdpowiedzUsuńMój jest 20 !!! Tak, tak teraz rozdział daj *oczka szczerbatka* PLOSE !!!
OdpowiedzUsuńPs. I love this story ❤❤❤
Genialne :*
OdpowiedzUsuńŚwietne :*
Laska, Ty piszesz świetnie, arcymistrzowskie akcje :*
Tylko proszę, nie myl czasów :(
"Niestety nawet nie wiem, w którą stronę mam płynąć."
Tam miał być chyba czas przeszły...
Kocham tą historię i oczywiście czekam na następny :D
Twoja Wixx
No hej, lasia :*
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś samą siebie :*
No, ale zacznijmy od początku :D
Stoki jednak ma sumienie... jupi!!! :) Gdy tak bezwartościowo potraktował Czkawkę naprawdę w to zwątpiłam, a teraz... cieszę się, że coś się w nim obudziło :D
Jeżeli chodzi o Astrid to liczę na cud!!!!!!! :D Ona musi do nas wrócić :* Po prostu musi i tyle!!!
Fajna akcja z tym, że wypadło na Berk :D Będzie się działo, oj będzie, kocham po prostu :*
Kasiu, tworzysz świetne opisy, piszesz tak o emocjach, jakbyś sama to wszystko przeżyła i pozwalasz swoim czytelnikom odpowiednio wczuć się w rolę :D Piszesz o tak tragicznych wydarzeniach jak śmierć i nie boisz się poruszać trudnych tematów, a to się chwali :*
Uwielbiam Cię Kasiu, ale Ty już o tym wiesz :D
Jesteś kochana, bez Ciebie nie dała bym sobie z wszystkim rady... dziękuję Ci, że mi pomagasz :*
Kocham i czekam na next :*
P.S. Dziękuję Ci za tak wspaniały komentarz u mnie :*
UsuńJesteś niesamowita :D
Ej no..... gdzie ten nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń