O świcie wyszedłem z jaskini, w której zatrzymaliśmy się na odpoczynek. Megara wciąż spała, a smok odleciał gdy zasnęliśmy. Nie widziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Znalazłem dziewczynę na jakiejś wyspie, a potem odlecieliśmy na magicznym smoku. Czy moje życie może być jeszcze bardziej pokręcone?
Odetchnąłem chłodnym powietrzem. Z naszej jaskini rozchodził się wspaniały widok. Poszarpane, skalne ściany dekorowały przeciwległą górę. W samej kotlinie znajdowała się rzeka, a po prawej stronie rozciągała się obszerna polana. Na lewo od naszego domu rosły piękne, bujne lasy. Dźwięk ptaków dochodził z wielkich konarów, a pomruki dzikich zwierząt wypełniały całą przestrzeń. Do jaskini dochodziło się skalnymi schodami, przez krętą, wyboistą ścieżkę. Krajobraz był po prostu cudowny.
Megara mruknęła cicho, na co odwróciłem się do niej. Na jej małych ustach, gościł szeroki uśmiech. Nie chciałem by się obudziła dlatego, po cichu zszedłem schodkami ku strumykowi. Przeglądałem się w czystej wodzie, chcą ujrzeć siebie, lecz niestety widziałem tylko okropnego człowieka, który nie dał rady ochronić tych, na których mu zależało.
Pobliski kamień już po chwili wylądował na dnie rzeczki. Nerwy buzowały we mnie, chcąc się wydostać na zewnątrz. Byłem jak wulkan, skoro do szybkiego wybuchu i pozbyciu się nagromadzonych sprzecznych emocji.
Sam nie wiedziałem czego tak naprawdę teraz chce. Uciec, schować się, umrzeć, żyć? Każde pomysły gorsze od poprzednich, dlatego wciąż nie wiem co robić. Czekać czy działać? Kochać czy nienawidzić? Płakać czy się cieszyć? Te same pytania, ta sama niewiedza, ta sama złość. Najgorsze jest po prostu to, że tak bardzo chce ich mieć przy sobie. Gdyby tu byli na pewno byłoby inaczej. Inaczej. Mordka zaśmiał by się z naszego głupiego życia, a Astrid lekko przytuliła by dodać otuchy. Każde ich zachowanie, nawet to dla mnie najmniej odpowiednie byłoby idealne.
Niestety nie mam ich, a żałuję. Żałuję, czy nikt inny tego nie widzi? Staram się, chce wszystko naprawić, a nie wiem jak. Zostanie mi powierzona chociaż jedna mała podpowiedź? Nie chce wymarzonego życia, niezmierzonych bogactw, władzy czy własnej wyspy. Chce mieć te dwie osoby, te dwie najważniejsze osoby. Czy chce zbyt wiele?
Chyba najwyraźniej...
- Czemu tu siedzisz? - podskoczyłem w miejscu na dźwięk jej głosu. Odwróciłem się i ujrzałem Megarę, w niebieskiej sukience. Kolor tkaniny podkreślał jej oczy, przez co wyglądała o wiele lepiej. Uśmiechnąłem się do niej, widząc na jej twarzy, malujące się pytanie.
- Musiałem pomyśleć - odpowiedziałem, gestem ręki zapraszając ją, by usiadła obok mnie. Armin położyła na ziemi małe wiaderko i napełniła je wodą.
- Opowiedz, kto to jest Szczerbatek? - jej pytanie zbiło mnie z tropu, dlatego chrząknąłem, za bardzo nie wiedząc co odpowiedź.
- Nikt taki - wzruszyłem ramionami, samemu nie dowierzając co mówię. Nigdy nie powiedziałbym o Mordce, że jest nikim. I co? Dalej jestem "cudownym przyjacielem"?
- Coś mi się nie wydaje - zaczęła, siadając blisko mnie. Wbiła we mnie swe granatowe spojrzenie, aż przeszły mnie ciarki. - W nocy cały czas krzyczałeś to imię. Martwiłam się - położyła mi na ramieniu swoją lodowatą dłoń. Po całym ciele przeszedł nieprzyjemny, zimny prąd. Spojrzałem w oczy Megarze. Ten zachwycający granat jej tęczówek był jak magnes, przyciągał mnie. Chciałem widzieć Astrid i ją widziałem, ale w Megarze. Niestety, nie świadom swoich czynów, przyciągnąłem brunetkę do siebie, lekko wpijając jej się w usta. Znieruchomiała, a po chwili odepchnęła mnie, mocno policzkując. Chwyciłem się za bolące miejsce na twarzy.
- Co ty, do cholery, wyrabiasz? - wrzasnęła ze łzami w oczach. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, dziewczyna zniknęła mi z oczu, tonąc w zielonej gęstwinie.
Jedyne co mogłem wtedy zrobić to z całej siły przywalić w drzewo, znajdujące się obok mnie.
*Valhalla*
Nocna Furia z gracją wylądował na kamiennej drodze. Spojrzał na swoją jeźdźczynię, która posłała mu tylko lekki uśmiech.
Astrid żwawo stąpała po gruzach dawnych domostw, nawołując. Nie wiedziała kogo woła i czy ktokolwiek ją usłyszy.
W połowie chciała za wszelką cenę odnaleźć tych ludzi, druga część pragnęła po prostu nie myśleć o tym co zdarzyło się na Ziemi. Wracać do wspomnień i rozdrapywać jeszcze świeże rany, po co? Wystarczyło jej to, że go widziała, tutaj, lecz niedane im było zamienić słowa. Nie miała o to pretensji, wręcz przeciwnie, czasami odczuwała, że ich nie-spotkanie ma większe znaczenie, niż gdyby się spotkali i porozmawiali. Oczekiwała tylko wyjaśnień. Dlaczego on, nie kto inny. Odczuwała chęć poznania prawdy, a gdy tylko nadarzała się sposobność stroniła od tego. Nikt nie zrozumie ocalałych dusz, które oddały swe życie za drugą osobę. Taki już ich los - pełen sprzeczności, nie dokonanych wyborów, trudnych decyzji - pogodziła się z tym, a cóż miałaby innego zrobić. Ta siła, ukryta w niej, nie mogła wyjść, nie miała żadnego prawa. Dusza musi się z nią oswoić by w spokoju, mogła czekać na ostateczną bitwę. Jednak gdy tego nie dokona, drugie życie uleci, a dusza zostanie potępiona na wieki.
Blondynka rozglądała się, usilnie kogoś wypatrując. Umysł, podsyłał jej wspomnienia z młodym, Smoczym Jeźdźcem, które od razu przeganiała. Choć nie miała zamiaru o nim pamiętać, na jej ustach pojawiał się uśmiech, gdy kolejny raz widziała tę stroskaną twarz. Zielone, połyskujące tęczówki, wpatrzone w nią jak w najpiękniejszy krajobraz, zmierzwione brązowo-rude włosy, zadarty nos i chudą posturę, silniejszą niż inni mogliby przypuszczać.
To co kochała zostało jej odebrane. Wierzyła, że gdy nadejdzie odpowiednia pora, wreszcie go spotka. A póki co, ma smoka, który oddałby za nią duszę.
Szczerbatek zamruczał, zwracając uwagę blondynki. Pomostem przebiegali strażnicy, dlatego szybko musieli się schować. Usłyszeli krzyk, a po chwili otoczyła ich zgraja, sług Ciemności. Wpadli w pułapkę, z której nie ma wyjścia.
Przed szereg uzbrojonych żołnierzy, wyszedł jeden z Mrocznych Elfów. Czarnymi oczami, zlustrował blondynkę i smoka. Szczerbatek na niego warczał, za co oberwał w głowę, metalową maczugą.
- Nie! - wrzasnęła Astrid, gdy ogromne ciało Nocnej Furii, bezwiednie osunęło się na ziemię. Z jej niebieskich oczu, popłynęły ciężkie łzy. Próbowała się wyrwać jednemu ze strażników, lecz została ogłuszona, tym samym narzędziem co smok. Podniosła na przedstawiciela Elfów, mordercze spojrzenie, a on tylko się zaśmiał.
Smoka zabrało ośmiu strażników. Astrid wierzgała się, kopała, krzyczała, lecz na nic były jej starania. Zabrali jej Szczerbatka sprzed oczu. Rozdzielili ich, a byli nierozłączni. Długo potem w powietrzu unosił się krzyk blondynki, wywołujący dreszcze.
Dziewczynę siłą wtargano do ogromnej, pozłacanej sali. Marmurowe ściany i kolumny, sprawiały wrażenie monumentalnych posągów. Podłoga wyłożona była lśniącą, białą kością słoniową, w której można było się przejrzeć.
Gdy doszli do tronu władcy, tam gdzie zazwyczaj siedział Odyn, rzucili blondynką o ziemię. Zaklęła pod nosem, adresując najgorsze wyzwiska jakie wtedy jej przyszły na myśl, do Elfów.
Przywódca czarno-szarych żołnierzy, wstał z wyższością patrząc na leżącą, przy jego stopach Hofferson. Dał znak reszcie, by wyszli i zostawili ich samych. Po chwili, na sali zapanowała cisza, przecina przez nierówny oddech Astrid oraz niezrozumiałe pomruki Kohna, najwyższego z Mrocznych Elfów.
Wojowniczka próbowała wstać, lecz nogi tak samo jak ręce, miała skrępowane metalowymi kajdanami. Każdy nawet najmniejszy ruch wywoływał ból w postaci grymasu na twarzy i łez w oczach. Chciała za wszelką cenę pokazać mu, że jest twarda i da sobie radę. Wstanie i będzie walczyć jak prawdziwa członkini Berk, jak jedna ze swych braci, Wandali. Jednak za każdym razem, gdy już prawie stała o własnych siłach, upadała na twarz, raniąc sobie policzki, łokcie i kolana do krwi.
Szyderczy śmiech Kohna, towarzyszył jej od chwili gdy zaczęła, próbować.
- Z czego rżysz? - warknęła, gdy udało jej się stanąć na szkarłatnych od krwi kolanach. Policzki szczypały ją od ran, a wolno kąpiącą ciecz otulała jej szyję, jak i kombinezon. Kohn zaśmiał się w odpowiedzi i wstał, podchodząc do dziewczyny.
- Uważaj na swoje słowa, nieczysta duszo - powiedział, dotykając jej twarzy.
Astrid obrzuciła go beznamiętnym spojrzeniem i próbowała go uderzyć. Elf pochwycił ją za szyję, z całej siły rzucając o ścianę. Ból był nie do zniesienia, opanował jej całe ciało. Łzy lały się małymi strużkami po wymęczonej i poranionej twarzy. Ostatkiem siły spojrzała w jego ciemne, puste oczy. Nie miała już siły, patrzeć na te tortury jakich doświadczy. Dlatego z uśmiechem na ustach, zamknęła powieki, pamiętając o szczerzącej się mordce, swojego najdroższego smoka i jedynego przyjaciela.
*Narrator*
Zimny podmuch wiatru, owiał ich twarze jak i całą armadę. Gwiazdy oświetlały im drogę, a księżyc wskazywał kierunek. Ogromne statki odepchnięto od drewnianych pomostów. Wikingowie pożegnali swoich braci i udali się do domów. Będą czekać na ich rychły powrót i zwycięstwo.
Świt wstawał wolno, a noc niechętnie ustępowała miejsca ciepłemu słońcu. Pierwsze promyki, jakie pojawiły się na horyzoncie dodały otuchy i wiary w wygraną. Zanikająca mgła zabrała strach z ich serc, a napełnia pewnością oraz niezwykłą siłą.
Wódz stał patrząc w bezkresny ocean. Rozmyślał o przebiegu trasy, całej bitwie i Berk. Wiedział, że jeśli chce podbić wyspę Stoika Ważkiego, musi zaplanować idealny atak. Każdy szczegół musi być starannie dopracowany, żeby w pełni mógł funkcjonować z resztą i spełniać oczekiwane warunki. Nic tu nie mogło być z przypadku czy spontanicznie. Jedna chociażby najbłahsza rzecz, źle wykonana, może przesądzić o wygranej lub przegranej. Wojownik dobrze o tym wiedział, obawiał się, lecz nie miał wątpliwości co do swoich żołnierzy. Ufał im i wierzył, że wykonają całą robotę tak jak im każe. Myśl o cudownym smaku zwycięstwa, napawał jego duszę i umysł dumą, i szczęściem.
Faro siedział pod pokładem statku. Nie mógł odpędzić tego dręczącego go, poczucia winy. Jeśli popatrzyłby na mapę, wycelowałby w inną wyspę. Nie Berk. Jednakże myśl o kolejnym spotkaniu z zabawną, blond pięknością o imieniu Astrid, dodawała mu choć trochę uśmiechu na twarzy. Był pewien, że dziewczyna go znienawidzi za to co zrobi jego Pan. Czuł, że mu nie wybaczy tego, a miałaby do tego pełnego prawo. To jego rzut przesądził o wyborze pierwszej wyspy do wielkiego podbicia. Ale skąd mógł wiedzieć, że akurat wypadnie na Berk? Właśnie, nikt nie wiedział.
Chłopak postanowił wyjść i się przewietrzyć. Siedzenie w okropnie pachnącym pomieszczeniu powoli dawało mu się we znaki. Jeśli spędziłby tam jeszcze godzinę, udusiłby się. Przelotna jednak myśl wywołała u niego dreszcz, choć z drugiej strony, na pewno nie widziałby wkurzonej twarzy Astrid i jej zniszczonej rodzinnej wyspy. To zdecydowanie byłaby lepsza droga, w jego mniemaniu oczywiście.
Wyjrzał przez drewnianą burtę, nasłuchując jak morskie fale chlupoczą i uderzają o statek. Świeża, zimna bryza, nadawała całej sytuacji, niezwykłej aury. Białe mewy przelatywały tuż nad granatową tonią w poszukiwaniu ryb. Pochwyciwszy swą zdobycz, odfruwały daleko, poza granice widoczności Faro.
Dwudziestolatek westchnął smutnym wzrokiem, spoglądając na wschodzące słońce. Wiedział, że za kilka godzin, dotrą do Berk, a tam rozpęta się prawdziwe piekło. Miał świadomość tego, do czego zdolny jest jego Pan. Obawiał się jego szalonych pomysłów i planów, lecz z nadzieją modlił się do Thora, by ocalił kruchą blondynkę. Zależało mu na niej, gdyż była jedyną osobą, z którą normalnie porozmawiał, śmiał się. Niestety zbyt krótko Astrid, przebywała na jego wyspie. Mimo, że spędziła tam dwa lata, czuł pustkę, której w żaden sposób, nie umiał wytłumaczyć.
~*~
Mam jeszcze dziesięć minut, ale i tak mi się udało :)
Troszkę zmartwiła mnie wasza aktywność pod ostatnim postem, lecz jak mi powiedziały dwie niesamowite dziewczyny coś o tym, to postanowiłam się tym nie przejmować i cieszyć się z tych osób, które mam...
Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy skomentowali rozdział 23 :*** Dziękuję, że ze mną jesteście <3
~ SuperHero *.*
Jupi, kolejny rozdział ^^ . Jak zwykle nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie poprostu. Ah ten Czkawka... i po co on całował tą jak jej tam... zapomniałam imienia xD Wtedy to mnie wkurzył. I strasznie szkoda mi Astrid. Taka biedna, tyle już wycierpiała a ci znów ją katują... Co do rozdziału to oczywiście super jak zwykle. Już nic więcej nie pisze bo nie wychodzi mi to zbyt dobrze xD dlatego pozdrawiam i weny życze i oczywiście czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńNie do opisania ;)
OdpowiedzUsuńNo ja wale! Nie możliwe, że siedzisz do późna i piszesz takie cuda! Nie jesteś zmęczona? Nie śpisz? Aa.. Już wszystko jasne! Jesteś Taylor Swift! Ja o 22:00 jestem już jak zabita i muszę się kłaść. A ty na legalu piszesz i to jeszcze takie cuda! I to się nazywa Blogerka na pełen etat!
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle zwalający z nóg! Jesteś zajebista! Z. A. J. E. B. I. S. T. A. !!!!!!
Życzę WENY! Chociaż chyba masz jej bardzo dużo.!
//Tami G.
♥ Pozdrawiam
nudne
OdpowiedzUsuńI have no words, sorry. This is sooo good bro.
OdpowiedzUsuńŁoł łoł łoł łoł łoł. Łoł. Moja miłość do Czkawki chyba gdzieś wyparowała. Dziewczyna, którą uważałeś za tę jedyną kilka temu oddała dla ciebie życie, a ty teraz tak po prostu całujesz się z Megarą. Impuls? Być może. Działanie pod wpływem emocji? Prawdopodobnie. Nieważne co powie, przede mną się nie wytłumaczy.
OdpowiedzUsuńŻal mi Astrid. Była torturowana na Ziemi, jest torturowana w Vlahalla. Dużo wycierpiała - jedynym pocieszeniem jest to, że nie może umrzeć po raz drugi. Ale to chyba już niczego nie zmienia.
Rozdział bardzo mi się podoba, coraz bardziej wciągam się w tę historię. Mam nadzieję, że zbliżający się rok szkolny nie przeszkodzi ci w pisaniu. Życzę weny x
Siemka laska ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny ( jak zawsze XD ) tak jak Ty, oczywiście!!! :D
Mówiłam już, że Cię wielbię? Powtórzę to jeszcze raz : KOCHAM CIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!!!! ;D
Rozdział jest epicki :D
Bardzo spodobał mi się ten fragment :
"Nie chce wymarzonego życia, niezmierzonych bogactw, władzy czy własnej wyspy. Chce mieć te dwie osoby, te dwie najważniejsze osoby. Czy chce zbyt wiele? "
Te słowa są przepiękne, zapadły mi w pamięć, są cudowne :)
Tak smutno mi się zrobiło, gdy Czkawka zobaczył Astrid w Megarze :(
To pokazuje jak bardzo tęskni za blondynką :( Jak ja mu wspóczuję...
Bardzo się cieszę, że Astrid i Szczerbatka połączyła tak mocna więź :D Mają siebie nawzajem, wiec mogą siebie wspierać i oczywiście na siebie liczyć!
Szkoda mi Faro, bo się strasznie zadręcza ;/ No okay, to przez niego wypadło na Berk, ale... on teraz musi cierpieć i to całkiem sam :( Nie zasłużył na to, szkoda.
Kochana, Ty wiesz, że rozdział jest jak zawsze świetny :D
Tyle akcji, tyle emocji, tyle barwnych, mistrzowsko wykreowanych postaci :*****
Pozdrawiam Cię i ściskam mocno ;)
Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale zupełnie zapomniałam. ://.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jesteś po prostu genialna. Nie mam słów, żeby opisać twój cudowny talent. Jedynie potepie zachowanie Czkawki. No co on do cholery wyrabia?! Megare zna dopiero jeden dzień A ten już ja całuje? Co to ma być? Jeżeli się tak zastanowić, to Czkawka zauważył podobieństwo do Astrid, dlatego ja pocalowal??? No co za dupek :[.
Wiesz, skończ oglądać Merlina i Pana Castle, bo kochasz wyżywać się na swoich bohaterach. :D Jestem mega ciekawa jak to dalej napiszesz. Szykuje się wojną w Asgardzie! ^^ Będzie bitka, oł je. :P. "Co matka rzecze, kiedy kiece wdziewa? " xD
Wiesz, tak bardzo jest mi szkoda Czkawki. Tyle wycierpial. Stracił wszystko. Przyjaciela i dziewczynę, których kochał :/ To nie fair. Niech pójdzie do Valhalli i pokona mroczne elfy i będzie git :D
Na miejscu As dawno bym się poddała. Ona została ponownie porwana i katowana (tak się da w Valhallii? ). I za co to? Ona nie jest niczemu winna :/ Tak samo Szczerbatek :(. Powinni odpoczywać w pokoju A nie walczyć o Asgard czy co tam. Już dość wycierpieli i dość się nawalczyli.
A biedny Faro... on też powinien uciec z daleka od jego "Pana". Kiedy czytałam o jego uczuciach, miałam wrażenie że on coś czuję do Astrid. Może się mylę bo w końcu są przyjaciółmi. I to dobrymi. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się wyjaśni :)).
Ściskam Cię bardzo serdecznie i błagam dodaj szybko nn! :D
Wow, ty tak zajebiście piszesz *o* Aż chce się czytać więcej. Już nie mogę się doczekać next'a <3 U mnie nowy rozdział: httydff.blogspot.com. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńZebrałam się na komentarz! Przeciągam leniwie swoje ciało i podchodzę do biurka lekko zaspana. Przecieram oczy i paczam na małe literki w tym "pudle". Scrolluje w dół i nagle do pokoju wpada mój piesio i lata mi po klawiaturze... usuwa cały komentarz i mnie kurwica strzela. Nie ma to jak napisać coś długiego i wyczerpującego, coś na co się zbiera od dłuższego czasu i nagle to stracić -,- Życie nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńWiec niestety krótko bo piesek mi już piszczy. Ekhem... co tu się dzieję! Czkawka bawi się w pedofilię!? >.< Jak on tak moze! I jeszcze się kurde broni tym, że w niej As widział! Gówno w niej widziałeś ty erotomanie! Straciłeś w moich oczach Czawka!
A As? Ona tam cierpi a ty sie zabawiasz w najlepsze Czkawuś! I jeszcze tylko użalasz się nad swoim beznadziejnym losem. Widzę, że ciąży nad tobą fatum i twoim przeznaczeniem nie jest śmierć a życie. Przed tym nie uciekniesz.
No to się porobiło....
Jest fajnie i wszystko się rozkręca! O co ja widzę 28 sierpnia? Moje imieniny :3 Moze by jakieś hiccstrid :3 Co???? :*
Pięknie i fajnie!
Kocham ♥
It is amazing ;)
OdpowiedzUsuńHahahahaha mam takie małe skojarzenie cd Czkawki bo zachowuje się jak Marcin z m jak miłość jak mu umarła ta Kaśka :D tyle że oni mieli dziecko a Czkawka i Astrid... :33
OdpowiedzUsuńNie noo, oni muszą się spotkać w Valhalii, nie rób mi tego bo mi się płakuniać chce... :(( Hero, weź ich jakoś złącz chociaż na chwilę i to taką namiętna najlepiej :33 dobra, Just ogarnij emocje :dd
Jesteś genialna i choć twoje opowiadanie kojarzy mi się ze smutkiem to jest w nim taka głębia, jakby ten smutek wychodził z Ciebie :)) piękne i jestem pod wielkim wrażeniem.
Dobra, Just wraca do gry i komentowania, szykuj się! Wreszcie mam wolną chwilę xd